Stałaś, wpatrując się smutnym wzrokiem w kamienny grób swojego męża – Uchihy Madary. Był to zwykły kamień z „X", położony wysoko w górach Konohy. Mimo to byłaś wdzięczna młodszemu bratu zabójcy twojego ukochanego za to, że zajął się pochówkiem.
Po twoim policzku spłynęła samotna łza, którą szybko starłaś kciukiem. Miałaś wielką ochotę wykrzyczeć światu, jak bardzo go nienawidzisz. Najpierw straciłaś swoją rodzinę, potem klan, a na samym końcu miłość swojego życia. Co prawda, Madara był winny, zaatakował wioskę, ale nie musiał ginąć, prawda? Cały czas przed oczami masz jego śmierć. Jak Pierwszy Hokage i jego przyjaciel, przebija go mieczem, a ciemnowłosy upada.
W końcu położyłaś przy nagrobku [kolor] kwiaty i odwróciwszy się na pięcie, powędrowałaś wolnym krokiem w stronę waszego domu.
~*~
Pierwsze promienie słoneczne wkradły się do pokoju, przy okazji budząc ciebie. Otworzyłaś powoli oczy i z uśmiechem na twarzy zaczęłaś się przyglądać umięśnionej klatce piersiowej ciemnowłosego, na której właśnie się opierałaś. Opuszkami palców jeździłaś po mięśniach, doprowadzając go do lekkiego drżenia.
– O, czyżby słynny Uchiha Madara miał łaskotki – zachichotałaś cicho.
– Grabisz sobie – westchnął, przytulając cię do swojej piersi i całując namiętnie w usta.
Nie potrzebowaliście słów, by wyrazić, jak bardzo się kochacie. Cisza, spokój i od czasu do czasu czuły gest wystarczył. Tak było zawsze i miałaś nadzieję, że tak też pozostanie. Już sam fakt, że mężczyzna, w którym się zakochałaś od pierwszego wejrzenia, odwzajemniał twoje uczucia, sprawił, że jesteś najszczęśliwszą kobietą na tym świecie.
Powoli uwolniłaś się z ciepłego uścisku Uchihy i delikatnie całując go w nos, usiadłaś na skraju łóżka, by się rozciągnąć.
– Jak zwykle musisz popsuć miły poranek – udał oburzonego, kiedy wstałaś i podeszłaś do szafy po ubranie.
– Oj przesadzasz – mruknęłaś, biorąc do rąk ładne, proste [kolor] kimono, by po chwili zniknąć z nim w łazience.
Wykonując swoją poranną rutynę, rozmyślałaś o waszym obecnym życiu. Byliście małżeństwem już dwa lata, dobrze wam się układa i tak dalej, ale zaczynały do ciebie docierać plotki o obecnych relacjach Madary z Hashiramą, czy z jego młodszym bratem Tobiramą. Martwiłaś się o to, czy przypadkiem nie wpadł w poważne tarapaty i miałaś nadzieję, że to tylko twoja nadopiekuńczość płata ci figle.
Gotowa wyszłaś z pomieszczenia i skierowałaś się do kuchni, gdzie ubrany ciemnooki smażył jajecznicę, którą po chwili podał ci na talerzu.
– Smacznego, kochanie – powiedział, kładąc danie przed tobą i zbliżając usta do twojego czoła.
Ciche pukanie do drzwi sprawiło, że się obudziłaś. No tak... Jedyne co ci po nim zostało to wspomnienia, które nawet we śnie muszą doprowadzić cię do strumieni łez.
Doskonale pamiętałaś ten dzień. Kiedy udawał, że wszystko jest w porządku, a wieczorem opuścił wioskę bez wyjaśnienia. Kilka dni później zaatakował osadę, zginął i został pochowany.
Pytanie, dlaczego to wszystko robił, było dla ciebie niewyjaśnioną zagadką, która będzie cię dręczyła do końca życia. Dlaczego nic tobie nie powiedział, nie zwierzył się... W końcu jesteś, a raczej byłaś jego żoną, wspierałaś go i obdarzałaś ciepłem.
Ciekawe ile miał przede mną tajemnic?, pomyślałaś, spoglądając na wiszący na ścianie herb klanu Uchiha.
Nagle poczułaś delikatne kopnięcie, które sprawiło, że z twojego gardła wydobył się cichy szloch. Od śmierci Madary minął miesiąc i tamtego dnia dowiedziałaś się, że nosisz jego dziecko. W normalnych okolicznościach śmiałabyś się i płakała ze szczęścia, w końcu w twoim brzuchu rozwija się mała istotka zrodzona z waszej miłości. Zamiast tego opłakujesz męża i nie zauważasz co się wokół ciebie dzieje. Co z tego, że jesteś w ciąży z człowiekiem, który zaatakował wasz dom... A może tylko twój dom? Nie zwierzał ci się, więc nie wiedziałaś co mu w głowie siedzi, o czym myśli.
Teraz nawet nie wiedziałaś, czy dobrze zrobiłaś, kiedy walczył z Senju w Dolinie Końca i zginął, że rzuciłaś się na Boga Shinobi i zaczęłaś go wyzywać od najgorszych rzeczy na tym świecie. Mężczyzna nie przejmował się tym, po prostu przyjął to na klatę, a kiedy straciłaś przytomność, zabrał cię do wioski, prosto do szpitala. Martwił się twoim stanem i tłumaczył to tym, że jesteś żoną jego przyjaciela.
– Co ja właściwie wyrabiam – mruknęłaś, zakrywając twarz dłońmi.
Od miesiąca jedyne, co robisz, to wpychasz w siebie choć trochę suchego chleba i wody, a wolny czas spędzasz samotnie.
Twoje oczy rozszerzyły się, przypominając sobie, że przed chwilą ktoś pukał. Szybkim krokiem podeszłaś do drzwi i otworzyłaś je szeroko, ale nikogo nie zauważyłaś, rozejrzałaś się na lewo i prawo, po czym wróciłaś do środka.
– [Imię] – usłyszałaś za sobą dobrze ci znany głos.
Odwróciłaś się w tamtą stronę z ciężko bijącym sercem. Przed tobą, jakby nigdy nic, stał Madara, bez żadnych ran.
– Jak to możliwe? – szepnęłaś, zakrywając usta dłonią.
– Izanagi – wyjaśnił szybko, ukazując ślepe oko i zamykając cię w ciepłym uścisku – Przepraszam...
Po twoich policzkach znów spływały łzy, mocno się wtuliłaś w tors mężczyzny, łkając cicho. Trwaliście tak, dopóki się nie uspokoiłaś i nie spojrzałaś na niego z wyrzutem.
– Dlaczego? – zapytałaś, odsuwając się od niego.
– Ponieważ mam plan, który chcę zrealizować i chcę, byś mi pomogła — odparł.
– Po tym wszystkim? – zaśmiałaś się histerycznie – Po twojej ucieczce z wioski, „śmierci" i tych wszystkich tajemnicach? Madara, ja już nie potrafię ci zaufać – powiedziałaś, wycierając rękawem mokre policzki.
- Czyli tak jak reszta mojego przeklętego klanu, odwracasz się ode mnie? – warknął wściekły.
Nie mógł uwierzyć, że kobieta, którą poślubił potraktowała go tak samo jak jego krewni. Miał nadzieję, że chociaż ty podążysz za nim, ale ty również dołączasz do grupy, która mu odmówiła. Był zawiedziony twoją decyzją.
– Przykro mi – mruknęłaś. – Możesz zostać tutaj do jutra...
– To nie będzie konieczne – odpowiedział, kierując się do drzwi. – Miło było znów cię zobaczyć, moja droga.
– Madara – powiedziałaś cicho, chwytając go za ramię – Bez względu na wszystko, twoje dziecko będzie o tobie wiedziało.
Widziałaś, jak na jego twarzy pojawia się niedowierzanie z delikatnym uśmiechem, ale nic poza tym. Skinął tylko głową i opuścił wasz dom, machając ci ręką na pożegnanie.
Kilka miesięcy później
Cała wycieńczona opadłaś na łóżko, dysząc ciężko i wsłuchując się w płacz niemowlaka. Po twoim policzku znów spłynęła łza, ale tym razem szczęścia, w końcu będziesz miała dla kogo żyć i dla kogo się uśmiechać.
Nie było ci łatwo podjąć tę decyzję, ale nie potrafiłaś wrócić do życia u boku Uchihy. Po tym spotkaniu miałaś już wszystko zaplanowane... Urodzenie dziecka i dopilnowanie, by wasze maleństwo wyrosło na silnego shinobi. W głowie już sobie przygotowałaś, jak będziesz mu opowiadać o jego ojcu oraz kiedy i jak mu powiesz całą prawdę o nim.
– To chłopiec – powiedziała pielęgniarka, podając ci malucha.
Z szerokim uśmiechem wzięłaś swojego synka na ręce, by spojrzeć na jego spokojną twarz. Nie musiałaś się nawet długo zastanawiać, że wygląd odziedziczył po ciemnowłosym. Dziecko otworzyło powieki i spojrzało na ciebie [kolor] oczami.
– Mój mały Uchiha [wymyślone imię] – szepnęłaś i uważając, by nie zrobić mu krzywdy, przytuliłaś go do siebie.
CZYTASZ
One-shoty z Naruto
FanfictionKrótkie opowiadania z Waszymi ulubionymi postaciami z anime Naruto.