Stałaś nad umywalką z oczami pełnymi łez.
Tego było dla ciebie za dużo... Co dwa tygodnie eksperymenty, później, pod okiem Kabuto lub Orochimaru, testy, jak owy zabieg wyszedł i sprawdzenie zmian twoich zdolności, które rosły wciąż w siłę. Najgorsze w tym wszystkim było to, że ta moc miała zostać wykorzystana przeciwko Konosze – twojemu domu.
Podniosłaś wzrok na lustro, wiszące przed tobą i drżącą dłonią, zaciśniętą w pięść, uderzyłaś w nie. Małe kawałeczki powbijały ci się w rękę, na co głośno syknęłaś. Nie przejmując się obrażeniami, chwyciłaś za duży, ostry kawałek z chęcią popełnienia samobójstwa.
– [Imię]... – szepnął ci ktoś do ucha, łapiąc za ramię. Spojrzałaś w stronę kruczowłosego, który ze spokojem wyciągnął z dłoni kawałek lustra. – Co ty wyprawiasz? – spytał trochę głośniej.
– Nie twój interes, Uchiha! – warknęłaś cicho, wyrywając rękę.
– Rozumiem, że jest ci ciężko...
– Nic nie rozumiesz! – krzyknęłaś, czując narastającą w tobie furię. Jak on śmiał mówić takie rzeczy! Przecież nie na nim robi się eksperymenty i to nie on ma być zabójczą bronią. Oczywiście czarnooki ma być naczyniem dla wężowego sannina, ale na razie przechodzi tylko trening i w każdej chwili może się wyrwać. W końcu jest prawie tak samo silny, jak uczeń Trzeciego i jego tak bardzo nie pilnują. Jak ciebie, czy innych. – Ciebie nie obchodzi Konoha! Nie masz już nikogo poza bratem, którego zresztą chcesz zabić i... – nie dokończyłaś, ponieważ niespodziewanie zostałaś przytulona przez młodszego syna Fugaku.
– Cierpliwości, niedługo zabiję Orochimaru i zabiorę cię stąd – powiedział, gładząc uspokajająco po plecach i ignorując to, co mówiłaś o jego rodzinie – [Imię]... Jesteś dla mnie bardzo ważna, a ja nie chcę tracić kolejnej cennej osoby w moim życiu. – Odsunął cię na wyciągnięcie ramion i sięgnął po apteczkę, po czym pociągnął cię do pokoju
Siedząc na łóżku, dłonie młodszego brata Itachiego sprawnie opatrywały twoje rany, a sam co jakiś czas zerkał na ciebie. Kończąc wiązać bandaż, obdarzył cię czułym spojrzeniem, mówiąc półgłosem „Gotowe". Widziałaś kilka razy w oczach Uchihy emocje, ale nigdy nie widziałaś w nich uczuć, skierowanych do drugiej osoby. Nigdy nie zwracałaś uwagi na osoby przechodzące obok ciebie, ponieważ to były osoby, które cię pilnowały... Zwolennicy zdrajcy Konohy, osoby, którzy mieli własne cele i tutaj się szkoliły tak jak młodszy syn Mikoto, oraz osoby mające deal z uczniem Trzeciego.
A teraz jak się bardziej przyjrzałaś użytkownikowi sharingana, to musiałaś przyznać, że jest cholernie przystojny... Kompletnie zapomniałaś, jak to jest poczuć miętę i stracić głowę. Minęło sześć lat, odkąd Biały Wąż Wioski Ukrytego Liścia cię porwał i zaczął na tobie eksperymentować. Tyle samo czasu minęło, odkąd usłyszałaś, że jesteś dla kogoś ważna. Twoje policzki delikatnie się zarumieniły na myśl o dwóch słowach, których tak bardzo ci brakowało i nie wiedząc czemu, tak bardzo pragnęłaś usłyszeć z ust Sasuke.
- Powiedziałeś, że jestem dla ciebie ważna... Co masz przez to na myśli? – spytałaś, mając nadzieję, że chłopak powie to co chciałaś.
– Jesteś dla mnie ważna – powtórzył, domyślając się, o co ci chodzi i przybliżając swoje usta do twoich. – Ponieważ cię kocham – mruknął przed długim, namiętnym pocałunkiem.
Jego usta delikatnie pieściły twoje wargi, a ręce objęły twoją sylwetkę, przyciągając bliżej. Jedną dłoń umieszczając na policzku, a drugą wplatając we włosy kruczowłosego, pogłębiłaś pocałunek, przymykając powieki. Właśnie w tej chwili chciałaś przenieść się w jakieś ciche, romantyczne miejsce, zapominając o wszystkim.
– Ja... – zaczęłaś, nie wiedząc, co odpowiedzieć na wyznanie chłopaka. Co prawda zdarzało ci się z nim porozmawiać, ale nie byliście ze sobą tak bardzo blisko. A może to tylko tobie tak się wydawało? W końcu prawie niczym tak się nie przejmowałaś, jak nowymi eksperymentami Orochimaru. – Ja chyba też cię kocham – powiedziałaś cicho, czując, jak jeszcze bardziej się rumienisz.
Rok później
Zakaszlałaś głośno, zginając się wpół na skutek mocnego bólu, dobiegającego z klatki piersiowej. Z przerażeniem w [kolor]oczach spojrzałaś na wyplutą krew na dłoni, której za każdym razem było coraz więcej. Chciałaś się uszczypnąć, powiedzieć sobie, że to tylko zły sen i tak naprawdę to wężowy sannin nie schrzanił tego zabiegu, ale przecież kiedyś marzyłaś o tym, żeby kiedyś tak skończyć... O śmierci, po której nie pociągniesz za sobą mieszkańców Konohy i ludzi ci bliskich.
Po twoich policzkach zaczęły spływać łzy. Akurat, teraz kiedy umierasz, to Uchihy przy tobie nie będzie. Wczoraj znowu przeniósł się do innej kryjówki wraz z Białym Wężem i Kabuto, by shinobi z Liścia nie mieli łatwo z namierzeniem ciemnookiego.
Kolejny atak kaszlu doprowadził do upadku na kolana i jeszcze mocniejszego się zgięcia w kłębek. Pod wpływem drżenia, przewróciłaś się na bok, oddychając ciężko. Twój wzrok zrobił się zamglony, a powieki niesamowicie ciężkie.
– Sasuke... – szepnęłaś ostatkiem sił, zanim twoje oczy zamknęły się na zawsze...
Obudziłaś się zlana potem, siadając gwałtownie na łóżku. Próbowałaś łapczywie złapać oddech.
– [Imię] – usłyszałaś obok siebie głos kruczowłosego, który objął cię delikatnie, gładząc po plecach. Poczekał chwilę, aż się uspokoiłaś i zapytał się ciebie spokojnie – Ten sam koszmar co zawsze?
– Tak – odparłaś, wtulając się w ciepły tors chłopaka i opadłaś na łóżko, przykrywając szczelniej [kolor] kołdrą.
Nie mogłaś zrozumieć, dlaczego od śmierci Orochimaru i ucieczki z tamtego miejsca wciąż cię nawiedzał ten sam koszmar, który potrafił cię zbudzić kilka razy w nocy. W takich momentach cieszyłaś się, że jest z tobą brat Itachiego. Dzięki niemu czujesz się bezpiecznie i znów masz nadzieję...
Nadzieję dla was obojga na lepsze jutro.
CZYTASZ
One-shoty z Naruto
FanfictionKrótkie opowiadania z Waszymi ulubionymi postaciami z anime Naruto.