Łzy, które spływały po twarzy, zakrywała maska. Było mu tak wstyd, że wtedy stchórzył... Że z pomocą klona lodu zwiał i zostawił Zabuzę na śmierć. Kiedy umierał, jego twarz była taka spokojna...
Usłyszał głośny huk i śmiech. Natychmiast otworzył oczy i rozejrzał się wokoło. Westchnął cicho, zdając sobie sprawę, że zasnął. Spojrzał na jedną z kelnerek zajazdu, a ta znów zaczęła do niego wysyłać sygnały. Uśmiechnął się do niej delikatnie i wrócił do swojego zamówienia.
Chyba zrobił to przez grzeczność, albo chciał przez chwilę wrócić do swojego prawdziwego ja. Na przestrzeni lat zrobił się beznamiętny i zimny. Jego zdrada była niczym kamieniem, a serce popękało na miliony kawałeczków. Lód je posklejał, ale nigdy już nie było takie same. Często, gdy myślał o nim, miał w głowie rzeczywisty obraz organu, dzięki któremu żyje, bo ciepłe i dobre uczucia dawno zniknęły, jak bańka mydlana.
Talerz, na którym znajdowały się jeszcze nie tak dawno, soczysta wołowina, ryż i odrobinę warzyw, świecił jedynie resztkami sosu i znienawidzonej przez niego kukurydzy. Obok miał kubek z zieloną herbatą, który był do połowy pusty. Nieznacznie skrzywił się na swoje pesymistyczne myślenie. Wziął naczynie do rąk i upił łyka. Mimo że napój był już zimny, to dalej smakował wyśmienicie. Oparł łokieć o stół i położył podbródek na dłoni. Zamknął na powrót czekoladowe oczy i odpłynął w świat marzeń. W świat, w którym był narzędziem, jakim miał być, takim, którym chciał być. Zgodnie z wizją Demona z Kirigakure
– Zboczony Pustelniku! Jestem głodny!
Podskoczył na drewnianej ławie i poprawił kaptur na głowie.
– Idę, idę...
Usłyszał, jak obok jego stolika przechodzi towarzysz chłopaka.
Uzumaki Naruto, pomyślał, a po jego policzku spłynęła łza. Od tamtego spotkania minęły równe cztery lata. Wstyd i żal mieszały się ze sobą. Dlaczego to zrobił? Nie wiedział, ale gdyby mógł cofnąć czas, z pewnością inaczej by się zachował.
Lekko drżącymi dłońmi chwycił plecak. Wygrzebał z niego portfel, a stamtąd zapłatę za posiłek. Nie pamiętał, ile wynosiła cena posiłku, ale nie miał teraz czasu na zastanowienie się. Rzucił na stół potencjalną kwotę – wraz z prawdopodobnym napiwkiem. Następnie zarzucił plecak i założył maskę, podobną do tej, co nosi Kopiujący Ninja. W końcu wyszedł niezauważalnie, przynajmniej miał taką nadzieję. Nie chciał zwrócić na siebie uwagę Naruto. Zauważył, że chłopak się zmienił. Urósł od ich ostatniego spotkania, ale wciąż był hałaśliwy.
Zamknąwszy za sobą drzwi, przeszedł kilkanaście kroków spokojnym krokiem. Minąwszy zakręt, porośnięty różnego rodzaju roślinnością, zaczął biec. Wolał już spędzić noc na świeżym powietrzu i w najgorszych warunkach, niż pod jednym dachem z Naruto. A co by było, gdyby rozejrzał się i go rozpoznał? Haku nie chciał wracać do przeszłości, tak okrutnej i przepełnionej bólem. Ciekawe, jak chłopak zareagował na jego zniknięcie. Klon lodu zniknął za szybko, Zabuza sięgał do niego rękę, ale nie zdążył. Przez te ostatnie lata Haku zawsze zadawał sobie pytanie, na które nigdy nie potrafił sobie odpowiedzieć: Dlaczego? Jedyne czego był pewny, to ciosu, który sam sobie zadał tą zdradą.
Kakashi Hatake zadał mu śmiertelny cios, ale w głosie Zabuzy słyszał coś, co go zaalarmowało. Brzmiało to tak, jakby faktycznie był tylko narzędziem, ale przecież on go też wychował. Gdy upadał i tracił przytomność, doszło do niego, że nie musi tak skończyć. Miał jednego klona niedaleko pola bitwy, gdy tylko doszedł do siebie, zamienił się z nim miejscami i uciekł. Schował się gdzieś, żeby się wyleczyć i odszedł, kiedy tylko zaczęły spadać pierwsze płatki śniegu.
CZYTASZ
One-shoty z Naruto
FanfictionKrótkie opowiadania z Waszymi ulubionymi postaciami z anime Naruto.