5. Panna idealna

629 75 12
                                    

- Wiesz pani, że szukam żony? Chciałabyś zostać moją księżniczką? - dziewczyna na tę słowa spieła się i po chwili odparła.
- Musimy się najpierw lepiej poznać
- Oczywiście. Będę tu przez tydzień. - pocałował jej dłoń i szepnął na ucho.
- Nie każ mi dłużej czekać na odpowiedź. A teraz czas na spoczynek - odszedł, a Mary nie wiedziała co ze sobą zrobić. Chyba musi przejrzeć książki o księciach. Jeszcze raz jak to wszystko wygląda. Pobiegła do biblioteki.

"Księżniczka wirowała w tym tańcu zapominając o wszystkim. Liczyło się tylko, że są razem"

"Idealna po każdym względem..."

"Była niezwykle urodziwa, co doceniał książe obsypując ją kwiatami."

Jakby była przydka to by ją obsypał kijami? Czemu oni wszyscy są tacy idealni. Książe i księżniczki. Zawsze urodziwi, inteligentni i obyci w świecie. Mary przejrzała wszystkie książki.

"Urodziwa niewiasta o lśniacych długich włosach"

"... niezwykle błękitne oczy..."

"Jasne inteligene oczy..."

"Ujął jej wąską talie..."

"Całował jej pełne, słodkie wargi"

"Nawet po przebudzeniu wyglądała idealnie"

Czemu wszystkie są piękne? Nie mogły mieć celulitu? Wąskich ust? Krótkich burych kosmyków? Chodzące ideały. Eh... i co ja mam zrobić? Być dla Dereka takim ideałem? Ciekawe czy on taki jest. Czarujący, mądry i waleczny...
Mary ziewneła sennie i odłożyła książki na miejsce. Pobiegła następne iść do sypialni.

Lady Mary wstała skoro świt. Musi przecież wyglądać jak księżniczka. Zaczeła rozczesywać swoje długie włosy. Miała problemy z dużym kołtunem.
- Aaaa!!! - krzykneła z frustracji i rzuciła grzebieniem przez pokój. Wpadł do pokoju po paru sekundach książe.
- Coś się stało? Słyszałem krzyk. - odparł i popatrzył na nią niezadowolony. Miała dziki nieład na głowie. Było jej wstyd. Spuściła głowę.
- Nic mi się nie stało.
- Dobrze - rzekł sucho i wyszedł. Jękneła załamana. Zrezygnowana wróciła do rozczesywania włosów. Potem umyła twarz zimną wodą i założyła zieloną brokatową suknie. W końcu była gotowa. Nie wiedzieć czemu zamiast podczas strojenia czuć podekscytowanie, czuła obojętność. Westchnela i uśmiechneła się grzecznie. Była gotowa. Schodząc na dół zaczepił ją sir Arthur. Był zasmucony.
- Mary...
- Coś się stało? - spytała.
- Mam złą wiadomość. - zniżył głos do szeptu.
- Jaką? Mów.
- Sir Eskel wraca do siebie.
- Już? Dzisiaj? - spytała zawiedziona.
- Nie. Teraz.
Dziewczyna zrobiła duże oczy, poczym zakasała spódnice i wybiegła na dziedziniec. Rycerz właśnie dosiadał karego rumaka kiedy zobaczył jak lady biegnie ku niemu.
- Eskelu!
- Tak, pani? - spytał patrząc na pierwszą i ostatnią miłość swego życia, która nie może być jego.
- Czemu już nas zostawiasz? - miała takie smutne oczy.
- W końcu i tak bym musiał wrócić do siebie.
- Tak... oczywiście, ja... poprostu myślałam, że to będzie później.
- Zanim odjadę, chce żebyś mi coś obiecała.
- Oczywiście.
- Obiecaj, że będziesz żyła pełną piersią, będziesz szczęśliwa, jakby każdy dzień był ostatnim.
- Obiecuje.
Sir Eskel uśmiechnął się i odjechał.

Żyj!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz