Tyle pytań, tak mało odpowiedzi ~ Rozdział 27

1K 118 33
                                    

Tysiące jasnych punkcików iskrzyło się na ogromnym płaszczu kosmosu rozciągającego się nad nami.
Tysiące to mało powiedziane. Było ich miliony...tryliony...kwartyliony.
Gdybym miał je teraz policzyć, nie zdążyłbym. Nawet jakby ta noc trwała już do końca mojego życia.

Nie zdążyłbym...nie zdążyłbym... Te słowa huczały mi w głowie. A co jeśli umrę, przepadnę gdzieś daleko od ziemi i nie zdążę? Nie zdążę zrobić czegoś bardzo ważnego? Powiedzieć...powiedzieć Licii, jak go kocham. Co wtedy? Co, jeśli nie zdążę otwarcie powiedzieć wszystkim, których kocham, o tym, że ich kocham? Niby to jest takie oczywiste. Większość osób, które kocham, wiedzą o tym. Ale jednak chciałyby to usłyszeć. Tak jak ja, ile bym oddał za to, aby Toris powiedział mi, że mnie kocha...

Z moich oczu wypłynęły pojedyncze łzy. Co, jeśli nie zdążę przeprosić tych ludzi, którym coś zawiniłem? Co jeśli nie- zdążę? Ponownie wpatrzyłem się w kosmos.

To jest tylko mały kawałek wszechświata. Ten maleńki skrawek galaktyki, która rozciąga się nad nami. Nade mną, nad Torisem, nad wszystkimi ludźmi. On wydaje nam się taki ogromny, mimo, że w rzeczywistości jest to malusieńki kawałeczek przeogromnego kosmosu.
A co jeśli tak samo jest z naszymi winami wobec innych?
Co jeśli sprawimy komuś przykrość, słowem lub czynem? Co jeśli nam się wydaje, że to nic takiego, a dla tej osoby to duża krzywda? Co jeśli nie zdążymy jej przeprosić, bo tak naprawdę nie wiemy, jak ją boli?

Przeżyłem przecież takie coś. Jak Licia próbował mnie skrzywdzić. Okropnie mnie to zabolało.
Litwa tak tego nie odczuł. Zresztą, cały czas, aż do teraz ukrywałem przed nim cały ból. A on, wprowadzony w błąd, myślał, że nic aż tak złego mi nie zrobił. Wprowadzony w błąd, myślał, że mu całkowicie wybaczyłem. A ja po cichu przeżywałem każde, choćby najmniejsze zbliżenie do niego. Wprowadzony w błąd...

Feeling ugly, looking pretty
Yellow ribbons, black graffiti
Word is written, bone is broken
No big secret left unspoken

Ludzie są głupi. Ludzki umysł jest głupi. Tak łatwo wprowadzić go w błąd. Tak łatwo oszukać. Tak łatwo zmanipulować. Tak łatwo go stracić dla kogoś...lub czegoś.

Człowiek, który stracił umysł dla pieniędzy, nie jest człowiekiem. Co mu to da, że będzie pracował całymi dniami i nocami, lecz w ten sposób zmarnuje sobie życie? Zamiast przeżywać niesamowite chwile z bliskimi, będzie je spędzać na interesowaniu się rzeczami kompletnie nieważnymi? Straci...Przepuści między palcami te najważniejsze i najpiękniejsze w jego życiu dni? Co mu dadzą pieniądze, jeśli nie będzie szczęśliwy?

Co innego stracić umysł dla kogoś. Tak, dobrze znam to uczucie.
To tak jakby zgubić się w tym ogromnym kosmosie.
Zgubić się i nie wiedzieć, gdzie iść.
Nie wiedzieć, czy droga, którą wybierasz jest dobra.
A jeśli wybierzesz złą drogę...zostaniesz już na zawsze uwięziony w tym miejscu. Na całe wieki...

Ale...zawsze, to ile? Zawsze, to niby zawsze, ale przecież nie może być zawsze, skoro ten świat kiedyś się skończy. To jest nielogiczne. Na przykład jakbym powiedział, że zawsze będę kochał Torisa, to by było kłamstwo. Mogę co najwyżej powiedzieć, że będę go kochał do końca życia.

Do mojej głowy zaczęło napływać coraz więcej pytań. Czy kosmos kiedyś zniknie? Nie, na to raczej nie odnajdę odpowiedzi.
Ale po co są pytania, na które nie ma odpowiedzi? Chociaż...na każde pytanie jest odpowiedź. Dosłownie na każde. Te pytania istnieją tylko po to, aby uświadomić ludziom, jak mało wiedzą. Jak niewiele się nauczyli przez te wszystkie lata.
Jak umysł człowieka jest jeszcze ograniczony.

Ludzie uważają, że wiedzą bardzo dużo, że wszystko odkryli. Mimo, że jeszcze tyle zostało do odkrycia. Mimo, że zostało tak dużo pytań, na które należy odpowiedzieć.

Z rozmyślań wytrąciło mnie ciche pochrapywanie. Czyli Licia już śpi. Nawet na niego nie spojrzałem. Nie mogłem oderwać wzroku od gwiazd. Tylu gwiazd, które chciałbym zliczyć... tylu ludzi, z którymi chciałbym szczerze porozmawiać oraz...tylu rzeczy, które powinienem zrobić, ale nie zrobiłem.

Kolejne łzy zaczęły wypływać z moich oczu, przez co mój wzrok się zamglił. Ale...te gwiazdy...takie hipnotyzujące.

Tyle pytań...tak mało odpowiedzi.
Tyle problemów...tak mało rozwiązań.

W końcu mój wzrok pozwolił sobie przestać patrzeć na niebo. Piękne niebo. Niebo pełne gwiazd. Spojrzałem w stronę śpiącego Torisa. Skuliłem się. Tyle czasu wstrzymywałem emocje. Tyle czasu ukrywałem wszystko, co mnie boli. Ukrywałem niechęć do wszystkiego, co istnieje. Nie wiedziałem, że jedno wydarzenie potrafi tak mocno zniszczyć psychikę. Albo nawet całe życie...

Nie wytrzymałem. Wybuchnąłem płaczem. Toris się przebudził i od razu na mnie spojrzał, w obawie, że coś mi się stało, a ja od razu schowałem twarz w dłoniach.

"C-co się stało?"

To najbanalniejsze pytanie, jakie mógł zadać. Szybko podniosłem się na nogi i schowałem twarz w dłoniach.
Zacząłem płakać jeszcze mocniej. W końcu mogę wylać wszystkie wstrzymywane emocje. Liciek również wstał i do mnie podszedł.
Odepchnąłem go.

Zapłakanymi oczami spojrzałem jeszcze raz w niebo. Nagle poczułem zawroty w głowie. Bezwładnie upadłem na ziemię, jako iż moje nogi w jednej chwili odmówiły posłuszeństwa, tak jak cała reszta ciała. Wylądowałem na trawie, która pod wpływem ciężaru ugięła się, a ja uderzyłem o twardą ziemię.

Toris w jednej chwili podbiegł i mnie podniósł. Wziął mnie na ręce.
Zaczął mówić zdenerwowanym głosem.

"Feliks co ci jest? Nie usypiaj."

Poczułem ciężar na powiekach. Przymknąłem oczy. Toris zaczął do mnie krzyczeć. Już nie byłem w stanie nic zrozumieć.

Wyszeptałem resztkami sił
"Nie zdążyłem."

"C-czego nie zdążyłeś?! Feliks, nie usypiaj!"

"Pomiędzy Światami" ~ Hetalia [LietPol]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz