Rozdział 40

1.4K 125 135
                                    

Przetarłem oczy. Zdołałem jedynie wyjąkać "C-co?" i zrobiło mi się słabo.

Pod wpływem jakiegoś niewidzialnego ciężaru opadłem na kanapę obok Feliksa. Przymknąłem oczy i potarłem dłonią po czole.

Za dużo wrażeń jak na dziś. Zdecydowanie za dużo.

Chłopak spojrzał na mnie i odłożył książkę.

"Wszystko w porządku?"

"Tak, znaczy nie."

Poczułem, jak przyjaciel głaska mnie po głowie. Mruknąłem i lekko otworzyłem oczy.

"Wiesz co, jest już wieczór, może pójdziesz już spać? Zresztą, jutro wracamy do swojego świata, więc musisz mieć siłę, by się ze wszystkimi pożegnać, co nie?"

Westchnąłem na myśl powrotu do domu. Nie miałem na to najmniejszej ochoty, ale nie zostaniemy tu przecież na zawsze. I tak mocno nadużyliśmy gościnności Francoisa.

Tyle się zmieniło w ciągu tych kilku tygodni. Przybyliśmy tu jako przyjaciele, a wrócimy, nie wiedząc, co nas łączy.

To wszystko jest strasznie poplątane.
Niby jesteśmy dla siebie kimś więcej niż przyjaciółmi, niby kilka razy prawie się ze sobą przespaliśmy, niby te wszystkie pocałunki, czułe słowa.
Ale nadal nie jesteśmy pewni czy to akurat miłość. A może to tylko pożądanie? Lub zauroczenie? Nic więcej, tylko coś pomiędzy przyjaźnią, a miłością?
Dlaczego za każdym razem, jak próbowałem powiedzieć mu, że go kocham, nie umiałem wydusić z siebie słowa? Co ze mną jest nie tak?

Poczułem, jak Polak chwyta moją rękę i gdzieś ciągnie. Oszołomiony wstałem i udałem się za nim. Wszystko widziałem podwójnie, a mojej głowie przez cały czas towarzyszył mocny ból. Dotarliśmy do sypialni.

Opadłem na łóżko i skryłem twarz w poduszce. Obok mnie położył się Felek.

"Też pójdę wcześniej spać. Czeka nas jutro długi dzień!"

Przytaknąłem i zamknąłem powieki.
Ostatnia noc tutaj... Zrobiło mi się naprawdę smutno z tego powodu.
Nie wiedziałem, że tak mocno się związałem z tym miejscem.

...

Promyki słońca przedostające się przez zasłonki zaczęły mi świecić po oczach. Tak jak każdego poranka tutaj. Ponownie ogarnął mnie smutek. Jutro mnie już tu nie będzie.

Spojrzałem na śpiącego Feliksa.
Był spokojny. Jego klatka piersiowa unosiła się powolnymi, miarowymi ruchami. Ziewnąłem i zszedłem na dół, na śniadanie.

Tym razem Francois miał pierogi.
Zjadłem kilka i umyłem naczynia.
Rozejrzałem się po kuchni.
Poznałem tu tyle osób...milszych lub tych mniej miłych...ale za wszystkimi będę tęsknić.

Feliks wydaje się być szczęśliwy z powrotu do domu. Widzę to po nim.
Podczas, gdy na każde wspomnienie o powrocie, mnie ogarnia smutek, on się cieszy.

Pewnie tęskni za Węgierką i swoim rodzeństwem, czyli Słowacją i Czechami.

Ja natomiast tęsknię za Estonią i Łotwą. Ale mimo wszystko zostałbym tu jeszcze chociaż tydzień.

Usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Do pomieszczenia wszedł Francois i nieznacznie się uśmiechnął.

"Wiesz co? Przez te parę tygodni, polubiłem was. Fajnie się z wami mieszkało."

Westchnąłem. "Dziękuję. To wiele dla mnie znaczy."

"Jak chcesz, to mogę was odprowadzić do niektórych domów, byście się pożegnali."

"Pomiędzy Światami" ~ Hetalia [LietPol]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz