03.08.2019r.
Leo dziś nie wstał o piątej. Była dwunasta, a on nadal spał.
Czy to co było okropne już się skończyło?
Charlie przyglądał się śpiącemu brunetowi, który bardzo słonko zmarszczył nosek przez sen.
Po chwili Leo otworzył oczy i udmiechnął się.
- Dzień dobry, kochanie. - szepnął zaspanym głosem.
- Wyspałeś się? - zapytałem szeptem.
Pokiwał głową na tak.
- Tęskniłem za tym. Za patrzenie jak śpisz. Za tobą. - powiedział cicho.
Leo wstał, a jego włosy były w nieładnie przez co kilka kosmyków zasłaniało mu oczy.
Jego usta zaczęły się trząść.
Widząc to Charlie przytulił go.
Wiedział że za chwilę się rozpacze.- Przepraszam. Charlie. P-przepraszam. N-naprawdę przepraszam. To ja do ciebie przeklinalem. Zostawiłem cię. Charlie, p-przepraszam. - zaczął szlochać w ramię Charliego.
- Nie płacz. Ciiiii...-probował pocieszyć go.
- Ja jestem taki beznadziejny. Taki...
-Nie mów tak na siebie, kotku. - szepnął.
- Charlie. Naprawdę tego nie...
Blondyn wiedział, że jedno go uciszy.
Pocałunek...
Blondyn odsunął się od Leondre i pocałował go.
Leo był trochę zaskoczony, ale oddawał pocałunki.
Brunet był coraz zachłanniejszy.
Po kilku chwilach dłoń Leondre znalazła się na lewym udzie blondyna.
Charlie natomiast złapał bruneta za szyję i przyciągnął bardziej do siebie, tak, że styka się ciałami.
Leo chwycił biodra Charliego i trzymał je jakby za chwilę ktoś przyjdzie i odbierze mu to cudowne ciało.
Przerwało im pukanie do drzwi.
Blondyn niechętnie odsunął się od czekoladowookiego, na co on mruknął z niezadowolenia.Charlie na szczęście był już ubranyz więc nie musiał się wstydzić, że jest w samych bokserkach.
Do drzwi pukał listonosz z pocztą.
Były to pocztówki od znajomych, którzy wyjechali na wakacje.
Niektóre były z Włoch, inne z Francji, Hiszpanii, Holandii i Rosji.
Jedna co dziwo była z Polski od jego przyjaciela.Gdy listonosz odszedł, a Charlie zamknął drzwi, Leo od tyłu przytulił blondyna.
- Idziemy się przejść? - zapytał Charlie.
- No dobra. - mruknął Leo i poszedł do pokoju się przebrać.
Charlie w tym czasie włączył telewizor.
- Policja ma podejżanego w sprawie wczorajszego zabójstwa trzydziestu pięciu osób. Jak na razie policja nie ujawnia nazwiska, ale szukają go. - powiedziała w wiadomościach ruda kobieta.
- Skurwiel. - warknął do siebie Charlie.
- Kto? - zapytał Leo wychodząc z łazienki.
- Ten co zamordował wczoraj trzydzieści pięć osób. - wyjaśnił niebieksooki.
- Nie wiem jak można być takim okrutnym człowiekiem, by zabić dzieci. - szepnął Leo przytulają się do starszego.
- Ty chociaż nie zabijalaes dzieci, tylko biles bezbronnych nastolatków. - zaśmiał się, zanim ugryzł się w język, bo wiedział, że Leo to zabili.
Mial rację. Młodszy odsunął się od niego.
- Wiesz, że bardzo tego żałuję. - szepnął smutny.
- Leoś, przepraszam to było nie umyślnie. Ale przyznaj. Jakbyś nie pobił tamtego chłopaka, to byśmy się nie poznali. - zaśmiał się Charlie.
- Potem cie przeprosiłem. Żałuję, że ci ew tedy pobiłem. - szepnął.
- Leondre, ja się tylko śmieję.
- To choćby już na ten spacer. - uśmiechnął się Leo i wyszli.
Choć na początku Leo wyglądał jak twardziel, w środku był miły i płochliwy.
Pisałam już, że nie będzie 18+ więc ten. Chciałam was trochę wkurzyć.
I wiecie jak mama chciała mi dać na początku na imię?
Arleta!
Nic nie mam do tego imienia, ale do mnie to nie pasuje.
Napiszcie czy jesteście na mnie źli i jak rodzice na początku chcieli was nazwać.Kocham Was! 💛💜💛
CZYTASZ
Wpół do śmierci |Chardre|
Fanfic- Leo, trzymaj się. Słyszysz? Wyciągnę cię z tego.-powiedział ze strachem do zpłoszonego i zapłakanego bruneta, który był brutalnie popychany przez grupkę facetów w mundurach. - Charlie, dobrze wiesz, że ja tego nie zrobiłem. Ktoś mnie wrobił. Ni...