POV - Shizuo
Dzień nie zapowiadał się zbyt przyjaźnie. Niespodziewanie w Tokio runął deszcz.
Wszyscy ludzie byli zmuszeni do wyjęcia parasolów albo założenia kurtek przeciwdeszczowych. Niektórzy decydowali się na obie opcje. Niejedni skończyli cali mokrzy, wracając z pracy bądź ze szkoły.Mimo iż większości humor wcale nie dopisywał, ja czułem się wyśmienicie. Stałem właśnie na jednym z lotnisk w Tokio czekając na swój lot.
Zapowiadał mi się ciekawy tydzień na jedych z greckich wysp.
Wreszcie miałem okazję odpocząć od wiecznego gwaru zatłoczonego miasta, denerwujących dłużników oraz największej mendy tego świata - Izayi Orihary.
W dodatku nikt oprócz Toma z którym pracuję, nie wiedział o moim wyjeździe.
Gdy mu o tym powiedziałem, od razu spytał, dlaczego zdecydowałem się na tak daleki lot.
Odpowiedź była prosta - z Japonii do Grecji jest spory kawał drogi. Nie było w ogóle szans, że będzie tam ktoś mojej narodowości. Japończycy najzwyczajniej w świecie nie mają w zwyczaju wyjeżdżać do Europy.Mimo iż mój angielski nie był najlepszy, to zdecydowanie wystarczał żeby się dogadać.
Poza tym nie miałem zamiaru z nikim się tam zapoznawać ani imprezować. Nie planowałem wdawać się z innymi w zbędne interakcje. Chciałem się najzwyczajniej w świecie wyciszyć i zrelaksować. Taka forma odpoczynku była dla mnie wręcz stworzona.Kiedy złożyłem już swoją walizkę oraz załatwiłem wszystkie nudne formalności, byłem gotowy do lotu.
Odprawa jak to odprawa - trochę trwała, jednak nic nie było w stanie zepsuć mi dzisiejszego nastroju.
Po jakiś dwóch godzinach czekania, zająłem swoje miejsce w samolocie.
Wszystko działo się w należytej kolejności - ani razu się nie wkurzyłem, a uśmiech nie schodził mi z twarzy.Niestety jedna rzecz zaczęła mnie niepokoić.
Jakim prawem czułem obecność tej mendy?
Czy to już obsesja?
Mimo iż mnie to nurtowało, nie pozwiliłem by cokolwiek zepsuło mi wakacje. Natychmiastowo wyrzuciłem tę myśl z głowy...
Przecież z takim podejściem pierdolnę na zawał przed czterdziestką. Musiałem się wyciszyć i oczyścić umysł...Tydzień wcześniej..
POV - Izaya
-Ah, Shizu-chan coraz bardzej mnie zaskakujesz!Aż tak bardzo mnie nienawidzisz, że uciekasz przede mną na drugi koniec świata? Nie ładnie~.
Wiesz, zaczynało mi się już tutaj nudzić...
Tak więc, bawimy się za granicą?! - krzyczałem kręcąc się na moim obrotowym krześle.
Właśnie rezerwowałem pokój w hotelu do którego wybierał się mój potworek.Gdy tylko dowiedziałem się o jego wylocie, w mojej głowie zaczęły kotłować się dwie ważne myśli: „Jak to wykorzystać?" oraz „Jak się zabawić?".
W jednej chwili wykupiłem dla siebie wakacje w Grecji.
W dniu odlotu zrezygnowałem z mojej standardowej kurteczki z futerkiem. Pomimo iż nie była zbytnio ciepła, to jednak ubieranie jej do klimatu śródziemnomorskiego, było przesadą. Założyłem za to czarną bluzę.
W dodatku nie mogłem sobie pozwolić na zauważenie przez Shizu-chana, a na moją kurteczkę był on aż nadto wyczulony.
Podczas odprawy walizki również złożyłem ostatni. Bałem się jednak tego, gdzie dane mi będzie siedzieć w samolocie. Mogłem dopłacić i wybrać sobie siedzenie, jednak nie znając miejsca Shizu-chan, było to zbędne.
Postawiłem więc na przypadek.I jak nietrudno się domyśleć, kolejny raz w moim życiu miałem szczęście, ponieważ w samolocie, ja zajmowałem jedno z pierwszych miejsc, a on ostatnie.
Zapowiadał się ciekawy tydzień.
CZYTASZ
Shizaya ~ Zniszczone wakacje [TRWAJĄ KOREKTY]
Fanfiction~TRWAJĄ DUŻE KOREKTY I ZMIANY W FABULE PO 5-CIU LATACH~ WYDANIE - 2017r. OSTATNIE POPRAWKI - 2022r.