21.

464 58 27
                                    

                           ~Narrator:

Gdyby ktoś stał obok i obserwował co się dzieje, pewnie nie wytrzymałby, i wybuchnął śmiechem.

Izaya okrążył swoje ogromne łóżko, które stało na środku sypialni i stanął na końcu pokoju. Shizuo natomiast zdając sobie sprawę, że Izaya sam utknął w pomieszczeniu bez wyjścia pilnował drzwi.

Informator sam nie widział, dlaczego tak się wkopał. Mimo iż pierwszy szok już dawno minął, to nadal miał pewne obawy.

-Izayaa-kuun, co znowu knujesz? - zapytał blondyn z lekkim wkurwieniem w głosie.

-Ja? Pff, nic nie knuję Shizu-chan. - Odpowiedział mu Izaya z sarkastycznym uśmiechem na twarzy.

-Dobrze wiesz o czym mówię!

-A właśnie, że nie mam pojęcia o co może chodzić takiej bestii jak ty. - Odpyskował informator z jeszcze szerszym uśmiechem.

-Nie pierdol Izaya. Nie uwierzę, że wróciłeś do Tokio wcześniej bez powodu. Na pewno coś knujesz, a ja chcę wiedzieć co! - Warknął już nieźle wkurwiony blondyn.

-Haha, Shizu-chan to może jeszcze nóżką tupnij i się rozpłacz. - Zadrwił z niego brązowooki. - Ja też wiele rzeczy bym chciał wiedzieć, a nie mogę. No szkoda.. - Dodał udając smutek.

-Izayaaa! - Wydarł się na niego Shizuo po  czym chwycił leżącą nieopodal lampę i cisnął nią w niego.
To samo uczynynił z dwiema książkami, szafką nocną, obrazem i paroma mniejszymi przedmiotami, które mu się nawinęły.

Informator skupiony na wymijaniu rzeczy, nie spostrzegł, że Shizuo zdążył się do niego zbliżyć. Chwycił już drugi raz dzisiaj Izayę za bluzkę i przycisnął do ściany.
Scenariusz się powtarzał. Izaya znowu chciał posłużyć się swoim nożem. Wyjął go i zamachnął, by wbić go w ciało blondyna.
Na jego nieszczęście Shizuo spodziewał się tego ataku. Złapał Izaye w powietrzu za dłoń.
Klatkę piersiową wyższego, a czubek noża dzieliły milimetry.
Bez problemu wyrwał mu broń i zmiażdżył stal.
Izaya ponownie był bezbronny. Ostatnio coś często mu się to zdarzało.

Shizuo zamachnął się by wymierzyć wrogowi w twarz, ale... nadepnął na wcześniej rzuconą przez siebie lampę. Miała okrągły kształt przez co się poślizgnął. Szczęście mu dopisało, ponieważ za nim stało łóżko.
Poleciał do tyłu oczywiście wraz z trzymanym Izayą.

Shizuo upadł plecami na łóżko, a Izaya na Shizuo, przez co zderzyli się czołami.
Sytuacja zrobiła się nieco niezręczna. Leżeli na łózku z obitymi czołami. Na dodatek dotykali się kroczami co potęgowało ich zażenowanie tym incydentem.
Brunet jednak szybko się ocknął oraz przegręcił na łóżko, by móc uciec.
Ex barman w ostatniej chwili zdążył złapać go za lewą nogę, pociągnąć w swoją stronę i wcisnąć jego głowę w łóżko.

Izaya czuł, że zaczyna mu brakować powietrza. Momentalnie zaczął się szarpać i krzyczeć. Jakby nie patrzeć, to Shizuo nie chciał go udusić. W ostatniej chwili puścił jego głowę. Brunet od razu przekręcił się plecy i zaczął szybko nabierać powietrza. Na dodatek był cały czerwony.

Po chwili zrozumiał w jak niekonfortowej pozycji się znajduje. Leżał na plecach pod wiszącym nad nim blondynem. Był prawie, że pewny do czego zmierza jego wróg. Momentalnie cały się spiął.
Nie umknęło to uwadze Shizuo, którego dziwiło zachowanie bruneta. Zawsze pewny siebie, patrzący na każdego z góry, potężny informator wyglądał teraz jak pies z podkulonym ogonem.
Naprawę nie wiedział o co mu chodziło. Przecież Izaya nigdy się go nie bał.
Na dodatek Izaya zasłonił twarz rękoma i pokulił nogi.

-Oi, Izaya? Co ty znowu odkurwiasz? - Zapytał nieco zbity z tropu blondyn.

Jego wróg nigdy się tak nie zachowywał. Nigdy podczas ich starć. Był przekonany, że informator udaje. Na dodatek nic nie robił sobie z tego w jakiej pozycji się znajdowali. Najzwyczajniej w świecie nie odczuwał dyskomfortu. Dodatkowo do niczego nie zmierzał. Niczego co Izaya miał na myśli.

Tamte dwa incydenty w Grecji to był zupełny przypadek. Nic nieznaczący przypadek.
Niestety tylko on tak uważał. Oczywiście raz Izaya sam zaplanował ich zbliżenie, ale za drugim razem go zgwałcił. To był jedyny moment, gdy Izaya się go w jakiś sposób bał i nie patrzył na niego z góry. Uważał to za pewnien rodzaj zemsty i nowoodkrytego sposobu na dobicie wroga. Później tego żałował. Wiedział, że zrobił coś okropnego. Nie chciał już nigdy być w takich stosunków z Izayą. Wolał go już nie znać, a przynajmniej udawać, że się nie znają. Od kiedy poznał tą jego "delikatną" stronę nie potrafił zrobić mu nic poważniejszego. Chyba, że w przypływie emocji i wkurwienia, no ale wtedy się nie kontrolował..



701 słów d-.-b

DWA RODZIAŁY JEDNEGO DNIA CO SIĘ ZE MNĄ DZIEJE??? X D

<oczywiscie gwiazdki i komy mile widzianee>

Shizaya ~ Zniszczone wakacje [TRWAJĄ KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz