6.

898 74 6
                                    

POV - Izaya

Jakim cudem on się podniósł?

Dlaczego się tak zachowuje?

Co się dzieje, do chuja?

Shizuo był na górze. Ja leżałem pod nim na plecach. Blondyn uklęknął na łóżku, mając mnie pod sobą. Zaczął mnie rozbierać. Od razu wziął się za rozpinanie paska.
Cała sytuacja niesamowicie napędzała mnie strachem, a jednocześnie bardzo mnie podniecała i ekscytowała. Mogłem nawet rzec, że bycie dominowanym przez tego potwora, nie należało do najgorszych. W dodatku jeśli to miało wywołać jakieś nowe emocje na jego twarzy, to ja byłem w stanie się poświęcić.

Nawet nie zdałem sobie sprawy z tego, że zupełnie inaczej zaczynałem postrzegać jego siłę i tą cała słynną „męskość" jakiej model został wykreowany w dzisiejszych czasach. Wszystko nabrało bardzo erotycznego wyrazu. Za same takie myśli się ganiłem.
Kolejny raz plan na tym pierwotniaku nie wypalił.

To on miał czuć do siebie obrzydzenie.
To on miał zostać przeze mnie zdominowany.
To on miał czuć się niepewnie i czekać na każdy z moich ruchów.
A jak na razie, wszystkie te rzeczy trzymały się mnie. On natomiast był pewny siebie i widać było, że czerpał z tego niemałą zabawę.
Gdy zorientowałem się, że Shizuo pozbył się resztek swojej koszuli, a mi zaraz zostanie zdjęta bielizna, poczułem się zawstydzony.
Tak zgadza się, było mi cholernie głupio.
Nie pamiętam kiedy ostatni raz tak się czułem.
O ile w ogóle kiedyś się doświadczyłem takiego czegoś.

W chwili, kiedy pozbył się moich bokserek, podparłem się na łokciach i spojrzałem mu w oczy. On zrobił to samo. Wtedy odczytałem z jego twarzy jakąś chorą żądzę, szalej i inne popierdolone emocje.

„Popierdolone", jeśli chodziło o tego potwora, oczywiście.

Czy właśnie tak mnie postrzegał? Nie chciałem nigdy widzieć u niego takiego wyrazu twarzy. Ale w tamtej chwili sobie przypomniałem, że przecież to nie był Shizuo.
Kurwa, przecież Shinra wymieniał mi wszystkie skutki uboczne tego całego „leku". Istnieje szansa, że on nawet nie będzie pamiętał tego, co zaraz tutaj zajdzie. Teraz on nie jest sobą.

- Nie patrz na mnie takim wzrokiem, ty potworze. - powiedziałem wyraźnie wkurwiony. - Rób co masz robić. - dodałem.

On tylko pokiwał głową i momentalnie się uśmiechnął. Rzadko widywałem u niego tak pełen grozy uśmiech.
Jeśli o tym nie wspomniałem, to nie miałem się jak bronić, bo blondyn wtrącił mi wcześniej scyzoryk.
Odwrócił mnie do siebie plecami i podniósł. Podparłem się na łokciach. Mój tyłek skierowany był w jego stronę. Wtedy zacząłem się lekko trząść. To nie było zależne od mnie! Starałem się opanować.
Zawsze, ale to ZAWSZE miałem kontrolę nad sytuacją. Dlaczego moje ciało tak reagowało?
Przecież nieraz dostawałem pożądny wpierdol. Ba, zostałem nawet dźgnięty nożem. Wydawałem się w liczne bójki, obrywałem ciężkimi przedmiotami, a nawet byłem torturowany.

Co się ze mną działo?

- I co pchło, już ci nie jest tak do śmiechu? Czyżbyś się bał? Czy coś poszło nie po twojej myś... - nie zdążył dokończyć, bo natychmiast mu przerwałem.

- Haha~, Shizu-chan dlaczego niby tak sądzisz? - zaśmiałem się gorzko.
Odpowiedziałem zbyt szybko. Nawet wszedłem mu desperacko w zdanie. Nie możliwe, żeby dał się nabrać. Moja maska została zniszczona.

- Hahaha, a może chodzi o to, że jako pierwszy mam okazję cię przelecieć? Cała przyjemność po mojej stronie. - odparł i włożył we mnie obśliniony palec.

Schowałem głowę między ręce. To było bardzo dziwne uczucie. Wcale mi się nie podobało. Starałem się jednak na tym nie skupiać. Nie było to proste, ale wiedziałem, że natłok myśli i zbędna analiza mogły mi tylko zaszkodzić. Na dodatek bez żadnego nawilżenia było troszkę trudno. W końcu kapkę śliny ciężko nazwać „nawilżaniem". Ale lepsze to niż nic.

Niestety Shizu-chanowi chyba nie przyszłoby do głowy mi nieco ulżyć. Cholerny pierwotniak.
Moje przemyślenia przerwały dwa kolejne palce. Cicho sykąłem. Poczułem się trochę jak masochista. Kurwa, to bolało. Mimo iż moja duma i tak była pogrzebana, to nie pozwalała mi się wycofać.

- I jak, Izaya-kun? Podoba się? - zapytał blondyn z nutką sarkazmu w głosie.

- Jak nigdy wcześniej! - krzyknąłem, ponieważ zaczął energiczniej ruszać palcami.

Nagle poczułem ulgę. Jednak nie na długo. Mimo, że wyjął palce to wiedziałem, że zaraz zastąpi je czymś o wiele większym.

- Możesz krzyczeć i płakać ile chcesz, zaczynam. - zaśmiał się blondyn, odwracając mnie do siebie.

- Co ty robisz...? - zapytałem kiedy położył mnie, sobie na udach.

- Chciałbym widzieć twoją twarz, kiedy będę cię rozdziewiczał, Izaya-kuuuun.- powiedział blondyn.

- Ekhem Shizu-chan, a może tak użyłbyś czegoś do nawilżenia. Wiesz... bez tego możesz sam sobie zrobić krzywdę. - zasugerowałem ze strachu.

Już nawet mój typowy uśmieszek nie był taki przekonywujący.

- A tak po za tym, faceta się chyba nie "rodziewicza", nie sądzisz? - dodałem grając wyluzowanego i pewnego siebie.

- Taaa, chyba masz rację. Znaczy z tym nawilżeniem. Ale nie chce mi się teraz po nic wstawać. Wytrzymam, nie martw się. - odparł bez zastanowienia. - Krzycz i płacz ile chcesz. Nie krępuj się. - to już dodał z uśmieszkiem.

- He? Czekaj!

Ten jednak mnie olał i podstawił członka pod mój tyłek. Jeszcze tylko brakowało, żebym sam się na niego nadział. Świetnie. Oczywiście to nie tak, że ten potwór nie użył żadnego nawilżenia. Posłużył się śliną, inaczej pewnie sam by nie wytrzymał. Jednak dla mnie było to zdecydowanie za mało. Nie potrafiłem sobie wyobrazić jak ten bydlak ma we mnie wejść.

Zacisnąłem zęby i oczy, po czym szybkim ruchem opuściłem się na jego członka. Ból był nie do zniesienia. Dopiero po chwili skapnąłem się, że nie wszedł nawet do połowy. Shizuo widząc to, tylko dopchnął penisa do końca. Nie wytrzymałem i krzyknąłem.

- Poczekaj chwilę Shizu-chan! Daj mi się przyzwy...! - nie dano mi dokończyć, bo blondyn zaczął powielać ruchy.

Kompletnie mnie olał!      

- Kurwa Shizuo! - wydarłem się na niego. Przeniosłem swoje ręce z pośladków na jego barki.

Ten na mnie spojrzał lekko zszokowany. Chyba nigdy nie zwróciłem się do niego bez tej znienawidzonej przez niego ksywki. Zatrzymał się tak jakby czekał aż się nieco rozluźnię i przyzywaczaję.
Choćbym nie wiem jak próbował, to się nie dało. Na dodatek poczułem w środku jakieś nawilżenie. Musiałem krwawić. Shizuo również to zauważył.

Shizaya ~ Zniszczone wakacje [TRWAJĄ KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz