Przeglądałaś się w lustrze ubrana w piękny strój. Dobrze przylegająca do ciała czarna suknia odsłaniała twoje łopatki, obojczyki, kawałek biustu i ręce. Na lewym ramieniu było jedno szerokie ramiączko . Najpiękniejsza część sukni rozpoczynała się dopiero w miejscu rozpoczynania się twoich bioder. Materiał, przecięty wzdłuż twojej prawej nogi ozdobiony koronką. Na stopach miałaś czarne wyższe pantofle. Szyję zdobił cieniutki srebrny łańcuszek. Twoje tym razem rozpuszczone złote włosy zasłaniały twoje plecy.
Machnęłaś lekko głową, sprawiając, że twoje długie, bujne loki uniosły się do góry jak dzwony, które biją w klasztorach. Pogłaskałaś się po talii i stanęłaś bokiem. Zamknęłaś oczy i wzięłaś głęboki wdech. Uniosłaś głowę do góry i leniwie otworzyłaś powieki. Nie tracąc już więcej czasu na pielęgnowanie samej siebie, chwyciłaś za czarną torebkę, która była zawieszona na krześle i wyszłaś ze swojego pokoju.
Szłaś chodnikiem kiedy słońce, prawie do końca zniknęło za horyzontem. Robiło się coraz ciemniej i chłodniej. Nie było żadnego miejscowego w okolicy, musieli już wejść do domów. Na tej ulicy często słychać gwar i głosy małych dzieci.Skręciłaś w lewo, gdy nagle przed twoimi nogami przebiegła puchata, złoto-biała kulka. Stanęłaś i spojrzałaś na kota, który zatrzymał się tuż przy jednych drzwiach pewnego domu naprzeciw ciebie. Chciałaś ruszyć do przodu kiedy znowu jakaś istota przebiegła tuż obok twoich nóg. Ze zdezorientowaniem i strachem przed potknięciem się, zesztywniałaś, ale zaraz się rozluźniłaś, gdy duży jasno-rudy kot podszedł do tego bardziej puchatego i przybliżyły do siebie pyszczki.
Z grymasem przekręciłaś głowę w kierunku gdzie miałaś iść, ale nie tak daleko, a raczej kilka metrów naprzeciwko twojej osoby stał nie kto inny jak twój komandor i przyjaciel Erwin Smith. Obok niego znajdowała się karoca z dwoma kasztanowymi końmi. Na siedzieniu do kierowania siedział starszy mężczyzna w czarnym cylindrze. Erwin odwrócił głowę w twoją stronę. Zauważyłaś zaskoczenie w jego oczach oraz to, że były większe niż zwykle.
Mężczyzna miał na sobie czarny garnitur, czarne spodnie i białą koszulę, a przy szyi swój krawat bolo z zielonym kamieniem, który bardzo przyciągnął twoją uwagę. Blondyn z urokliwym uśmiechem podszedł do ciebie. Z nieśmiałym uśmiechem i zamkniętymi oczami, zrobiłaś kilka kroków do przodu. Nie wiadomo kiedy wiedziałaś aby zatrzymać się i spojrzeć na tego, który cię zaprosił.
Twój wierny towarzysz z szacunkiem opuścił swoją głowę przed tobą. Chwycił ostrożnie i niepewnie za twoją nagą zwisającą swobodnie dłoń, swoją szerszą. Przybliżył ją do swojej twarzy i lekko się zawachał, ale zaraz przytulił delikatną dłoń do swoich ust. Poprzez ten spokojny dotyk, wyczułaś nieznane Tobie ciepło i miękkość drugiej osoby. Twoja dłoń odbierała niewidoczną energię bijącą od mężczyzny, szczególnie jego usta, które miękkie i suche zetknęły się z twoją delikatną skórą. Było to tak przyjemne uczucie, że nie mogłaś powstrzymać się od małego uśmiechu, który zdradzał twoje poczucie ulgi i bezpieczeństwa, natomiast szersza dłoń z długimi, schludnymi palcami trzymała twoją jakby nie chciała jej nigdy puścić. Czułaś jak poprzez styknięciem się twojej dłoni z jego, przepływała ogromna dawka ciepła, że nawet powietrze zimnego wieczoru nie było odczuwalne.Erwin odsunął twoją dłoń od siebie. Wasze oczy spotkały się przez krótką chwilę, po czym długa i silna ręka silniejszej płci objęła ciebie z tyłu, ale nie dotknęła twoich pleców. Druga, tak samo długa ręka zaprosiła ciebie do wejścia do karocy.
Weszłaś jako pierwsza po schodkach i usiadłaś obok drugiego okna. Smith zajął miejsce obok siebie i zanim zamknął drzwi, powiedział kierowcy, aby ruszał.
Podczas jazdy, czułaś jak jasnowłosy patrzy się na ciebie ukradkiem. Kiedy wreszcie raczył się odezwać, zaczął rozmowę od tego jak pięknie dziś wyglądasz. Szczerze się uśmiechnęłaś, a raczej zachichotałaś, nie spodziewałaś się tego komplementu. Myślałaś, że zaczniecie rozmawiać o tej całej arystokracji, która zaprosiła dowódców korpusów na bal, a jednak nie. Na tym się nie skończyło. Wyższy mężczyzna dalej ciebie chwalił. Nie mówił tego na co dzień, co teraz dla ciebie było niezręczną sytuacją, ale z kolei był to twój przyjaciel i to pomogło, abyś do końca nie oszalała. Raz się zaśmiałaś, raz machnęłaś głową uśmiechająć się. Czasem, niby dla żartów chciałaś, aby Erwin już się pochamował, ale on zawsze taki uparty dalej nawijał.
CZYTASZ
Erwin Smith x Reader
FanfictionZmiana w fabule, poprawki! Historia twoja i twojego dowódcy Erwina Smitha. Jak każda kobieta chciałabyś być dla kogoś ważna i potrzebna. W korpusie zwiadowczym jest bardzo trudno znaleźć miłość, kiedy co jakiś czas, żołnierze wyruszają na wyprawę i...