Erwin Smith x Reader XII

496 32 3
                                    


Minęły trzy dni od ostatniej wyprawy. Siedziałaś na krześle wypełniając dokumenty. Zmuszałaś siebie, aby nie stracić koncentracji z powodu zmęczenia. Z trudem dokończyłaś ostatnie zdanie. Odłożyłaś pióro na miejsce, a kartki włożyłaś do szafki. Odchyliłaś się na krześle, trzymając się dłońmi za twarz.

Po głębszym wydechu wstałaś i skierowałaś się do złożonego łóżka. Usiadłaś na nie i położyłaś swoje bezwładne ciało, aby odpocząć. Było już popołudnie, a ty już marzyłaś o wczesnym pójściem spać. Miałaś przed sobą jeszcze kilka wniosków do wypełnienia o rezygnacji z korpusu. Nie chciałaś myśleć o wysokiej karze pieniężnej jaka ciebie czekała za odejście, nie interesowała ciebie cena. Jedyne czego pragnęłaś, to jak najszybciej wyrzucić mundur do kosza.

Podniosłaś się na dźwięk pukanych drzwi. Zaprosiłaś osobnika do pomieszczenia. Widok ciebie zaskoczył. W otwartych drzwiach stanął człowiek, którego nie spodziewałaś się o tej porze. Kazałaś usiąść na krześle, na którym zawsze wypełniałaś papiery.

Jasnowłosy położył szarą teczkę na biurko i odwrócił się w twoja stronę.

- Nie spodziewałam się, że przyjdziesz. - rzekłaś, siadając na miękkim materiale.

- Czemu przyszedłeś? - zapytałaś.

Erwin przechodząc wzrokiem po jasnobrązowej podłodze, wziął głębszy wdech i przygotował się do wyjaśnienia.

- Przyszedłem, aby przynieść dla ciebie wniosek o przyjęcie do korpusu żandarmerii... bądź stacjonarnego. - odpowiedział miękko.

Mrugnęłaś kilkakrotnie, przetwarzając jednocześnie informacje do mózgu. Nie wierząc, uśmiechnęłaś się do siebie.

- Ale...dlaczego? - zapytałaś zdumiona.

Przez chwilę Erwin utrzymał z tobą kontakt wzrokowy, lecz krótko po tym pochylił czoło i skręcił głowę w prawą stronę, pokazując swój profil. Zdecydowałaś zaczekać na odpowiedź. Nie cichy świst powietrza, zasygnalizował, że mężczyzna jest gotowy ci odpowiedzieć.

- Z racji tego, że zamierzasz odejść, chciałem ci pomóc, abyś nie musiała płacić kary. Są to duże fundusze jak dla mieszczanina.

W jego tonie głosu było coś nowego, nawet sama postawa pokazywała na nieco zmieszaną.

Zmarszczyłaś brwi.

- Tak. Jestem świadoma tego jakie to koszty, ale dlaczego przygotowałeś sam dla mnie dokumenty, skoro i tak nie myślałam o zmianie korpusu?

Błękitnooki ponownie opuścił wzrok, szukając sensownej odpowiedzi. Wyczułaś w nim niepewność, która prześwitywała przez jego osobę.

Cisza, która była dłuższa od poprzedniej, zachęciła ciebie do zabrania głosu.

- Ja... nie boję się tych kosztów ani tego gdzie mnie jakiś pracodawca wyśle. Dla mnie wystarczyłaby nawet praca w polu, aby spłacić te długi i z czegoś się utrzymać. - rzekłaś trochę nieśmiało, czując wzrok drugiej osoby.

Podniosłaś głowę i spojrzałaś na przejętą twarz.

- Likia, nawet z takiej pracy nie miałabyś z czego żyć i nie chcę obrazić rolników, bo mamy od nich dużo zasług. Znając współczesne społeczeństwo - Erwin zatrzymał się, jakby nie chciał dokończyć swojej wypowiedzi. - umarłabyś z głodu z powodu przybyłych długów.

Erwin miał racje, że taka opcja grozi śmiercią głodową. Zmarszczyłaś brwi i przełknęłaś ślinę.

- Jeśli tak będzie, to niech dzieje się co chce. Czasem nie ma dobrych decyzji. - odpowiedziałaś z nutka obojętności na powyższą wypowiedź. Spojrzałaś na opuszczony wzrok blondyna. Dostrzegłaś w nim, że z czymś walczył, ale nie odważyłaś się tego skomentować.

Dopytałaś Erwina jeszcze raz o jego motyw na temat twojej zmiany korpusu.

Po przełkniętej ślinie, Erwin zabrał głos.

- Tak byłoby dla ciebie bezpieczniej. - miękki ton głosu dotarł do twoich uszu.

Poczułaś dziwną aurę, która otaczała Smith'a. Czując, że rozmowa dobiegała końca, ośmieliłaś zadać jeszcze jedno pytanie.

- Dlaczego?

Generał przez moment milczał, ale wraz z podniesionym wzrokiem zaczął mówić.

- Po ostatniej trudnej dla nas sytuacji, zrozumiałem coś...

Przymrużyłaś lekko oczy.

- Zrozumiałem, że zależy mi na tobie. - dodał z czystą barwą głosu. Wydawało się, jakby wyrzucił z siebie ciężar.

Powoli, rozszerzyłaś powieki patrząc na opuszczony wzrok przyjaciela. Odchyliłaś głowę, gdy jasnowłosy wstał z krzesła.

- Tak... zostawiam ci to. - kiwnął głową na szara teczkę, którą zostawił na biurku.

Poprzez dziwne uczucie wypełniające twoje serce nie byłaś w stanie nic powiedzieć. Obserwowałaś odchodzącego generała, który zmierzał w stronę wyjścia. Pożegnał się z tobą, kiedy ty potrzebowałaś kilku sekund, aby odpowiedzieć. Gdy mężczyzna wyszedł z pomieszczenia, spojrzałaś się na szarą teczkę, którą zostawił.








  


Erwin Smith x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz