W ciszy stałaś przy oknie ze skrzyżowanymi rękoma i wpatrywałaś się w oddalony punkt za szkłem. Zielony kolor liści uspokajał ciebie. Potrzebowałaś tego zwłaszcza teraz. Nie mogłaś nic zdziałać. Decyzja została podjęta...tak szybko... tak nagle, jakby wszystko zmieniło się w jednym momencie. Z głębszym wydechem podeszłaś do parapetu. Stanęłaś na palcach, aby otworzyć okno. Odeszłaś kilka kroków w stronę krzesła. Usiadłaś zmęczona na drewnianym siedzeniu i przeczesałaś swoje złote, przetłuszczone włosy. Od kilku dni nie dbałaś zbytnio o swój wygląd. Co się dziwić.... Czułaś wielką bezradność i żal, często z powodu nie wytrzymania emocji, wybuchałaś płaczem, aby jakoś odreagować. Wyprostowałaś się i ciężko oparłaś plecy na oparcie zamykając oczy. Siedziałaś w tej pozycji przez jakiś czas, gdy po chwili drzwi do twojego pokoju otworzyła pewna osoba. Delikatnie uchyliłaś powieki, ale nie spojrzałaś na przybysza. Wiedziałaś kim on był. Nasłuchując jak się do ciebie zbliża, odwróciłaś głowę spoglądając bez emocji na ścianę. Wyczułaś, że osobnik ciebie obserwuje, ale ty nie czułaś, aby zacząć rozmowę. W końcu skierowałaś wzrok na na znajomą sylwetkę, ubrana w mundur z zawiązanym krawatem bolo, która miała przewieszoną przez swoje przedramię zieloną pelerynę zwiadowców. Usłyszałaś jak twój towarzysz cicho sapnął i zbliżył się do ciebie bardziej. Ze zmęczonym wzrokiem spojrzałaś na jego przejętą twarz. Przełknęłaś ślinę zastanawiając się co się za chwile wydarzy. - Chciałem ciebie jeszcze zobaczyć. - powiedział z zawahaniem. Nic nie odpowiedziałaś. Szybko zdjęłaś swój wzrok z twarzy Erwina, aby skupić swoją uwage na brązowy kolor podłogi. Smith zdawał się rozumieć twoją neutralność. Pochylił się nad tobą i dotknął wolną dłonią twojego policzka, abyś na niego spojrzała. Czułaś się niesamowicie spokojnie. On wpatrywał się na ciebie przez moment, ale po paru sekundach opuścił swój wzrok i się podniósł, odrywając jednocześnie dłoń od twojego ciepłego policzka. Obserwowałaś go uważnie. -Nic nie powiesz? - spytał jakby tak nie wiedział o co zapytać. Wierciłaś w nim swoje spojrzenie, nie wiedząc czemu. Patrzył się na ciebie zniesmaczony. - A cóż mam rzec, dowódco? - nie miałaś pojęcia czemu zaczęłaś się buntować. Może to jest spowodowane....że dzisiejsza wyprawa będzie dla twojego ukochanego zgubna?
Erwin rozszerzył powieki w zaskoczeniu, że tak się do niego zwróciłaś. Przez moment nie odzywaliście się do siebie. Przyjrzałaś się blondynowi, który z opuszczoną głową oddalił się w stronę drzwi. Czyżby tak miało wyglądać wasze pożegnanie?
-Przepłakałam już za wiele, aby teraz nałożyć maskę...rozemocjonowanej kobiety. - rzuciłaś obojętnie, nie zwracając uwagi czy ciebie ktoś słucha czy nie. O dziwo jasnowłosy się zatrzymał tuż przed naciśnięciem klamki. Bez pośpiechu obrócił się z zaskakującym dla ciebie uśmiechem. Uniosłaś brwi w dziwieniu. -Co w tym śmiesznego? - zapytałaś domagając się natychmiastowej odpowiedzi. On nadal nie ściągnął z siebie tego uśmiechu. Podszedł bliżej do ciebie. - Cieszę się, że nie straciłaś swojego charakteru. - odpowiedział tak jakby bardzo dobrze ciebie znał.
-To znaczy? - dopytałaś z podniesioną brwią. On uśmiechnął się do ciebie ciepło. - Silna jesteś. Zawsze byłaś. - odpowiedział ci delikatnie patrząc na ciebie. Objęłaś go swoim podejrzliwym spojrzeniem. On nieśmiało dotknął wolną dłonią twojej drobniejszej. Wstałaś, co zaskoczyło Erwina. Jasnooki spojrzał na ciebie pytająco, ale ty nic nie powiedziałaś. Podeszłaś do niego i chwyciłaś za jego kurtkę. Chociaż, materiał nie potrzebował poprawy, delikatnie pociągnęłaś za koniec brązowej skórki. Po czym uniosłaś wzrok, chwytając jednocześnie okiem klatke piersiową zasłoniętą białą koszulą. Z głupim uśmiechem wgapiłaś się w zainteresowane błękitne tęczówki swojego ukochanego, ale opuściłaś czoło, ze świadomością, że jest to pewnie ostatni raz kiedy go masz dla siebie żywego. Poczułaś na swoim kobiecym ramieniu dotyk jego palców. -Nie smuć się tak. - starał się ciebie pocieszyć. Zebrałaś nozdrzami więcej powietrza i odwróciłaś głowę w strone okna, zakrywając nerwowo swoje usta dłonią. Wzbierało ci się na ponowny płacz. -Likia... - wyszeptał czule i przyciągnął ciebie do siebie. Bez sprzeciwu ufnie położyłaś głowę i dłoń na szerokiej klatce piersiowej, pozwalając, aby pojedyncza łza spłynęła po twoim nosie. Trzymał ciebie mocno za plecy i za talię. Czułaś jak jego peleryna osłania twoje biodra. On cię kocha. Czułaś to. Twoje serce jest za słabe na tego rodzaju uczucie. Uniosłaś głowę i spojrzałaś na jego spokojną twarz. Wydawało ci się jakby o czymś śnił. Jego ciało delikatnie drgało gdy oddychał. Przymrużyłaś powieki obserwując to co masz przed oczami. Zatraciłaś się. Zbliżyłaś się, a on po krótkim drzemaniu zareagował na twój ruch. Oboje wychwyciliście swoje oczy, przypomniliście sobie jak się pierwszy raz spotkaliście. Młodzi i głupi. Uśmiechnęłaś się do siebie. Przecież to on był idiotą, który zaczepiał pozostałych rekrutów w tamtym czasie i głosił swoje kazania odnośnie istnienia po za murami. Uznawano go za wariata. Ciebie też zaczepił i zapytał się o twoją opinię. Pamiętałaś gdy lekko pijany złapał ciebie od tyłu i zaczął zadawać pytania i na nie odpowiadać bez dania ci nawet możliwości . Haha, jaki był z niego przykład niedorozwiniętego młodzieńca, który tylko prosił się o opierdol. Jeszcze się odważył tak startować do kobiet i mówić im bzdury, jakby nie znał innego lepszego sposobu na podryw. Ty potrafiłaś jakoś go przeskoczyć i nie zwracać uwagi. Przez te wszystkie lata dostaliście od życia kolejne nowe wyzwania. I kolejne. Dotknęłaś wierzchem dłoni jego skroni. Twoje usta były coraz bliżej tych jego. Już miałaś go pocałować, ale zawahałaś się i opuściłaś czoło, łapiąc głośniej powietrze swoim gardłem. Erwin chwycił Ciebie za Twoje ramiona i delikatnie masując materiał swoimi kciukami zbliżył swoją twarz do twojej smutnej. - Nie będziesz już nigdy smutna. Nie chcę tego nawet widzieć. - powiedział i pocałował Ciebie najczulej jak tylko mógł, trzymając Ciebie mocno. Czułaś jak się rozpadasz. Nie miałaś sił. On zaraz odjedzie i nie wróci. W tej agonii chwyciłaś zaborczo za jego żuchwę i oddawałaś pocałunek, czując jak tracisz równowagę. Blondyn, z tą samą zaborczością pokierował Ciebie na pościel. Ufnie cofnęłaś się do tyłu, nie odrywając się od jego twarzy. Gdy twoja łydka dotknęła krawędzi łóżka, nie czekając wdrapałaś się na silne barki oraz owinęłaś swoimi nogami talię niebieskookiego, który aż zamruczał w twoje usta. Podtrzymując Ciebie, delikatnie ułożył ciebie na poduszkę, pokrywając zarazem Twoje ciało. oderwałaś się od jego ciepłych warg i zaczęłaś czule całować jego policzek. - Błagam...- Zabłagałaś, aby został. Wchłaniałaś te chwilę, jak gąbka. Wszystko chciałaś zapamiętać. Boże dlaczego nie mogłaś go dla siebie zatrzymać już na zawsze? Dlaczego musisz tak cierpieć?
Załkałaś, blisko jego ucha. Jasnowłosy podniósł głowę . - Nie smuć się. Już Ci powiedziałem.- pocałował cię w policzek. - Przestań. - dokończył i wplótł swoje palce w twoje lekko przetłuszczone włosy. Starał się być delikatny. - Wrócę dla Ciebie Likia. Wrócę i dam Ci więcej niż to. - Dokończył i ucałował twoją ciepłą, napiętą szyję. Trudno było ci zachować spokój, ale w końcu się poddałaś tej bezradności i akceptacji, że to jest ostatnia chwila, którą spędzacie razem.
Erwin oderwał się od ciebie spoglądając w twoje ciemne oczy. Jaki on był piękny. Patrzyliście sobie jeszcze przez jakiś czas. Miał takie kochane spojrzenie, w porównaniu do twojego lodowatego. Ostatnie co zrobił to otarł twoją dłoń wierzchem swojej, żegnając się z Tobą w ten sposób. Nic nie zastąpi tej delikatności. Nic.Przede wszystkim chciałam podziękować osobom, które zwróciły uwagę i poinformowały mnie o osobie, która skradła mój pomysł na książkę. Z tą osobą już porozmawiałam. Przeprosiła mnie i mam nadzieję że już zrobiłato o co ją poprosiłam. Zadecydowałam , że dokończę opowieść , ale z publikacją będzie ciężko , ponieważ mam tak zajęte dni , mało sypiam i będę się ślimaczyć i ślimaczyć aż dokończę. To dopiero większa połowa historii
![](https://img.wattpad.com/cover/106006800-288-k791980.jpg)
CZYTASZ
Erwin Smith x Reader
FanficZmiana w fabule, poprawki! Historia twoja i twojego dowódcy Erwina Smitha. Jak każda kobieta chciałabyś być dla kogoś ważna i potrzebna. W korpusie zwiadowczym jest bardzo trudno znaleźć miłość, kiedy co jakiś czas, żołnierze wyruszają na wyprawę i...