#7

488 58 70
                                    

— Cholera, gdzie on już polazł?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

— Cholera, gdzie on już polazł?

Yoongi nałożył na siebie rozciągniętą bluzkę, nogą wygrzebując spod łóżka ciemne jak smoła spodnie. Wyturlał się z sypialni, skacząc na jednej nodze, podczas gdy drugą próbował przyodziać w przylegający materiał.

Przeczesał palcami włosy, widząc swoje odbicie w jednej z lakierowanych, starych szaf. Na odchodne podrzucił w salonie kilka kawałków suchego dębu do kominka i zgarnął z oparcia kanapy kraciasty koc. 

— Ej czubku! Babcia ci nigdy nie mówiła, że jak siedzisz na zimnym to wilka dostaniesz!? — wykrzyczał do Junga, który beztrosko wpatrywał się w wschodzące słonce, siedząc na poszarzałym molo.

Mgła unosiła się nad powierzchnia jeziora. Chłodny wiatr smagał jego odsłonięte obojczyki. Cienka koszulka niewystarczająco ochraniała jego ciało przed chłodną temperaturą poranka, mimo tego nadal bacznie obserwował jak strugi światła atakowały nocny księżyc, zmuszając go do odejścia na jakiś czas. Piata rano. Każdy normalny człowiek o tej porze leżałby zakopany pod warstwą pościeli, śniąc o czymś przyjemnym. Hoseok nie należał jednak do grona tych zwyczajnych, więc własnie o tej godzinie marzł, znajdując się tuż nad taflą lodowatej wody.  

— Po co mi babcia. Wystarczy, że ty wydzierasz się na cały regulator. — Chciał dodać jeszcze jakieś aroganckie stwierdzenie, ale wstrzymał się tuż po tym jak czarnowłosy ułożył ciepły materiał na jego ramionach. 

Przez dłuższą chwilę studiował bladą twarz żniwiarza, nieustannie powracając źrenicami do wypukłych ust starszego. 

— Co się tak lampisz? — zaciął kosiarz, który usadowił się wygodnie obok jasnowłosego, stykając przy tym kolano z udem drugiego.

Młodszy energicznie potrząsnął bujną czupryną, wyrzucając z umysłu wszystkie nieodpowiednie myśli. Jednak jednego jedynego zdania nie mógł się pozbyć. "Zależy mi na tobie"— wierciło dziurę w tyle jego czaszki. Te cztery proste słowa sprowadziły go na to molo, o tak wczesnej godzinie, nie pozwalając zaznać błogiego snu tuż obok półnagiego boga śmierci.

— To wczoraj... to tak na serio, czy pod wpływem sytuacji? — Nie wytrzymał, musiał znać odpowiedź. 

— A jak myślisz? — Sięgnął po krawędź koca, opatulając nim szczelniej swojego towarzysza.

— Właśnie nie wiem co mam o tym sądzić, dlatego się pytam, tak dla jasności. Bo jeżeli palnąłeś to od tak, to nie ma co tego ciągną... — Nie zdążył dokończyć zdania, ponieważ został przyciągnięty do ciała drugiego, a usta, na które wcześniej patrzył z utęsknieniem spoczęły na tych jego. Odwzajemnił pieszczotę jaką obdarował go żniwiarz, układając ręce na zgrabnych udach ciemnowłosego. Co jakiś czas mruczał cicho, dając znać starszemu aby nie przestawał.

Yoongi postanowił pójść o krok dalej, więc kierując się ostrą linią żuchwy wyższego, zassał się na oliwkowej szyi Junga, tworząc dorodną malinkę nieopodal szczeki. Nie było mu jednak dane dogłębniej zająć się tą częścią ciała błękitnowłosego, ponieważ obiekt jego pożądania sprawił, że ich wargi znów złączyły się w wspólnym tańcu, mieszając przy tym gorące oddechy w jeden wspólny. Były oświetleniowiec jęknął znacznie, kiedy bóstwo zaniechało słodkiego pocałunku.

Marlboro || YoonseokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz