#13

285 40 34
                                    

Shin Soonwook siedział na skórzanym fotelu w gabinecie, popijając w samotności wieloletnie wino

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Shin Soonwook siedział na skórzanym fotelu w gabinecie, popijając w samotności wieloletnie wino. Głośniki raczyły go spokojną, klasyczną muzyką. Mężczyzna próbował chociaż w pewnym stopniu zrozumieć, co dzieje się w państwie, którego jest prezydentem. Wzdychał cierpiętniczo, kiedy wszystkie próby skupienia okazały się daremne.

Był tylko marionetką w rekach Victory, uzmysłowił to sobie dopiero nie dawno. Wcześniej był zbyt przejęty faktem stania się głową Republiki Koreańskiej. Głupi, naiwny i niemyślący dziad — pomyślał, przeklinając samego siebie. Dzień wcześniej wybrał się do centrum handlowego, jedyne co zastał poza terenem Białego Domu, było totalne spustoszenie i rzeź. A pozwolenie na to wszystko, co ujrzały jego poszarzałe oczy, podpisał on sam. Jego własny umysł stanął po stronie Victory, odrzucając dotychczasowe łagodne usposobienie.

Manipulował nim w każdej możliwej sprawie. Obiecywał: rozwiązanie konfliktu w przeciągu kilku miesięcy (minął prawie rok), przywrócenie równowagi pomiędzy światem sacrum, a profanum (namieszał jeszcze bardziej), ograniczenie ofiar do minimum (dziennie jego żołnierze zabijali dziesiątki, jeśli nie setki, ludzi), długo by wymieniać wszystkie przechwałki Victory. Nic dobrego nie wyszło ze współpracy z młodym medium. Z godziny na godzinę Soonwook coraz mocniej czuł, jak V buduje jego grób z coraz większej ilości martwych ciał. Nie potrzebował boga śmierci, ani Wyroczni, sam już wydał na siebie wyrok, przystając na układ z Prorokiem.

Nie miał tego w nawyku, lecz tym razem przysłowiowy — Diabeł — namówił go do wkroczenia w strefę internetowej burzy, również rozpętanej przez jego nieodpowiedzialne decyzje. Zobaczył nagrania masowych mordów, podpalania budynków, zbiorowych samobójstw. Idee wyznawców Nowej Prawdy uderzyły w jego umysł mocnej, niż zrobiłby to zawodowy zawodnik MMA. Informacje rozsadzały czaszkę prezydenta od środka. Z trzaskiem zamknął ekran laptopa, zaciskając zmęczone powieki.

— To nie tak miało być... Kraj miał być beztroski, a nie zrównany z ziemią! — Potarł srebrny zarost. — Co ja najlepszego zrobiłem...

Wziął do ręki słuchawkę telefonu, wybierając numer medium. Po dwóch sygnałach brunet odebrał.

— Czego chcesz, Shin? — zapytał ostro.

— Panie Victory, tak nie może być. To wbrew mojej polityce.

— Co ci znowu nie pasuje staruszku? — Soonwook mógł przysiąc, że w tle po drugiej stronie słuchawki słyszał głośne mlaśnięcia, a oddech V był znacznie przyśpieszony.

— Jako prezydent rozkazuje ci zaprzestać wszelkich działań wojennych! To koniec, Victory, rozumiesz? Nie pozwolę na to, aby na mojej kadencji przelała się jeszcze chociażby jedna kropla krwi! — Uderzył pięścią w lakierowane biurko.

— Nie zapominaj, staruszku... — Jęknął cicho. Chwila, że co? Do cholery, on przed chwilą zajęczał mu do telefonu, starszy nie mógł w to uwierzyć. — ...że masz jeszcze syna i żonę. Przestań wtykać swój duży kinol w sprawy nie dotyczące prezydentury! Ahhh... bardzo ładnie skarbie, tatuś jest dumny...ahhh.

Marlboro || YoonseokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz