#14

303 40 51
                                    

— No, starczy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

 No, starczy.  Namjoon podniósł się z klęczek, otrzepując spodnie z ziemi.  Chyba możemy już wracać.

Wonho uniósł głowę i z przerażeniem spojrzał przed siebie. Nie mogli jeszcze wrócić, Yoongi na wejściu oderżnąłby im głowy, a on był przywiązany do swojej.

 M-może nazbieralibyśmy jeszcze kilka wiaderek? zapytał niepewnie, próbując ratować sytuację.

 Nie mamy już ani jednego wolnego. Nam niecierpliwie ruszył głową, w końcu ile można było zbierać durne jagody? I tak mieli ich już tyle, że Hoseok mógłby się żywić tylko nimi przez następne pół roku.  Chcesz czy nie, ja wracam.

Młodszy żniwiarz patrzył, jak nowy członek ich ekipy bierze po kilka wiaderek do jednej i drugiej ręki, po czym obraca się ku ścieżce prowadzącej do chatki. Musiał coś szybko wymyślić. Na szczęście bogowie śmierci nie mogą teleportować z dodatkowymi przedmiotami, więc miał trochę więcej czasu.

— Czekaj! — zawołał, unosząc rękę za odchodzącym kosiarzem.

— Hmm? — Nam obrócił głowę i zatrzymał się w pół kroku.

Wonho podrapał się po karku i nerwowo zaśmiał. Nie zdążył jeszcze nic wymyślić. Myślenie nigdy nie było jego mocną stroną. Nieśpiesznym krokiem podszedł do drugiego.

— Może... może byśmy się przeszli po lesie, co? — Doskonale zdawał sobie sprawę, jak źle to brzmiało.

Podważam swoją godność dla ciebie, Yoongi. Obyś w końcu zaliczył, bo cały mój wysiłek pójdzie się jebać — pomyślał tleniony blondyn, wciągając nerwowo powietrze nosem. Zbłaźnił się, widział to po zmieszanej minie Namjoona.

— Taaa... Raczej sobie odpuszczę. — Mężczyzna zrobił kilka małych kroków w tył.

Spanikowany Wonho złapał go za przedramię.

— Nie możesz tam iść, Yoongi...

— Yoongi co?

— Yoongi... Zaznacza teren!

— Co robi?

— Zaznacza teren.

— Nie rozumiem.

Stali przez dłuższy moment w niezręcznej ciszy, nie przerwanej nawet ćwierkaniem ptaków ani podmuchem wiatru. Wonho odchrząknął, skupiając na sobie uwagę.

— On, no... — Obrócił się bokiem, wyciągnął ręce przed siebie i wykonał posuwisty ruch biodrami. - Bierze Hoesoka w obroty.

— Masz na myśli, że pieprzy się teraz ze swoim lowelasem? — Nam prychnął z irytacji. — Wiesz co? Ten spacer to nie taki głupi pomysł.

Postawił wiaderka na ziemi i ruszył w przeciwną stronę do początkowo zamierzonej.


Marlboro || YoonseokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz