— No, starczy. — Namjoon podniósł się z klęczek, otrzepując spodnie z ziemi. — Chyba możemy już wracać.
Wonho uniósł głowę i z przerażeniem spojrzał przed siebie. Nie mogli jeszcze wrócić, Yoongi na wejściu oderżnąłby im głowy, a on był przywiązany do swojej.
— M-może nazbieralibyśmy jeszcze kilka wiaderek?— zapytał niepewnie, próbując ratować sytuację.
— Nie mamy już ani jednego wolnego.— Nam niecierpliwie ruszył głową, w końcu ile można było zbierać durne jagody? I tak mieli ich już tyle, że Hoseok mógłby się żywić tylko nimi przez następne pół roku. — Chcesz czy nie, ja wracam.
Młodszy żniwiarz patrzył, jak nowy członek ich ekipy bierze po kilka wiaderek do jednej i drugiej ręki, po czym obraca się ku ścieżce prowadzącej do chatki. Musiał coś szybko wymyślić. Na szczęście bogowie śmierci nie mogą teleportować z dodatkowymi przedmiotami, więc miał trochę więcej czasu.
— Czekaj! — zawołał, unosząc rękę za odchodzącym kosiarzem.
— Hmm? — Nam obrócił głowę i zatrzymał się w pół kroku.
Wonho podrapał się po karku i nerwowo zaśmiał. Nie zdążył jeszcze nic wymyślić. Myślenie nigdy nie było jego mocną stroną. Nieśpiesznym krokiem podszedł do drugiego.
— Może... może byśmy się przeszli po lesie, co? — Doskonale zdawał sobie sprawę, jak źle to brzmiało.
Podważam swoją godność dla ciebie, Yoongi. Obyś w końcu zaliczył, bo cały mój wysiłek pójdzie się jebać — pomyślał tleniony blondyn, wciągając nerwowo powietrze nosem. Zbłaźnił się, widział to po zmieszanej minie Namjoona.
— Taaa... Raczej sobie odpuszczę. — Mężczyzna zrobił kilka małych kroków w tył.
Spanikowany Wonho złapał go za przedramię.
— Nie możesz tam iść, Yoongi...
— Yoongi co?
— Yoongi... Zaznacza teren!
— Co robi?
— Zaznacza teren.
— Nie rozumiem.
Stali przez dłuższy moment w niezręcznej ciszy, nie przerwanej nawet ćwierkaniem ptaków ani podmuchem wiatru. Wonho odchrząknął, skupiając na sobie uwagę.
— On, no... — Obrócił się bokiem, wyciągnął ręce przed siebie i wykonał posuwisty ruch biodrami. - Bierze Hoesoka w obroty.
— Masz na myśli, że pieprzy się teraz ze swoim lowelasem? — Nam prychnął z irytacji. — Wiesz co? Ten spacer to nie taki głupi pomysł.
Postawił wiaderka na ziemi i ruszył w przeciwną stronę do początkowo zamierzonej.
CZYTASZ
Marlboro || Yoonseok
Fanfiction"Chcesz się oddać w objęcia śmierci? Droga wolna. Specjalnie dla Ciebie, tak szeroko otwieram ramiona. " «Gdzie Yoongi jest bogiem śmierci, a Hoseok jego światłem, prowadzącym go w ciemnościach.» [ Owoc współpracy z @AdorableAstronaut ] Cover ma...