#15

282 37 35
                                    

— Tak sobie myślałem ostatnio, że kupilibyśmy do mieszkania dwa słodkie mopsiki, co ty na to? — Kihyun złapał Victory'ego za rękaw, delikatnie ciągnąc go w dół

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

— Tak sobie myślałem ostatnio, że kupilibyśmy do mieszkania dwa słodkie mopsiki, co ty na to? — Kihyun złapał Victory'ego za rękaw, delikatnie ciągnąc go w dół.

— Może jeszcze frytki do tego? — Zaśmiał się rozbawiony dziecinnym zachowaniem kochanka. — Nie wymyślaj skarbie, proszę cię. Jako przyszły władca świata mam ważniejsze sprawy niż para sierściuchów srających mi na dywan w salonie.

Przechadzali się korytarzami jednego z wielu znajdujących się tam budynków, będących główną bazą strategiczną, zaprojektowaną i zbudowaną pod okiem Taehyunga. Olbrzymi kompleks przypominał przesadnie sterylne szpitale psychiatryczne, ciasno przylegające do siebie. Biel tego miejsca można byłoby dojrzeć z samego kosmosu.

Tae powolnym krokiem szedł przed siebie, splatając dłonie za plecami. Dumnie patrzył przesz szklane ściany i witryny, jak wyselekcjonowana przez niego kadra pracuje w pocie czoła. Jego wolny od zmartwień umysł snuł różnorakie refleksje na temat przyszłości. Do głowy wpadł mu nawet pomysł, że po tym jak przeniesie ośrodek do Stanów, to mury tych budynków pomaluje ludzką krwią, tak dla przestrogi i zabawy.

— Słuchasz ty mnie? 

— Hmm?

— Mówiłem, że zajmę się tymi pieskami. Obiecuję, nawet nie zauważysz ich obecności. — Ścisnął ramię wyższego, usta układając w błagalną podkówkę.  

— Nie ma mowy, a jak będziesz dalej tak gdybał, to dziś w nocy zadowolisz się sam. I - tatusiu, jestem taki mokry - nic tu nie pomoże.  

— To jakiś żart, prawda? — Kosiarz zatrzymał się, sprawiając, że młodszy też przystanął, mierząc go znudzonym wzrokiem. — Na Wyrocznię, ten człowiek szantażuje mnie seksem! 

— Nie szantażuję, skarbie. Ja tylko uprzedzam, a to zasadnicza różnica — powiedział przyglądając się płaczącej dziewczynce w jednej z izolatek.

Kilkulatka miała na sobie liczne rany i blizny. Rękaw jej szarego munduru był mokry od słonych łez. V, jedyne o czym pomyślał patrząc na dziecko, to fakt, że kiedyś będzie dobrym żołnierzem albo nawet dowódcą wyższego stopnia.

— Umięśniony czarnulek z piętra dla zwiadowców ma całkiem dużego. Widziałem ostatnio jak walił do lustra w łaźni. — Uśmiechnął się szyderczo, zakładając ramiona na piersi.

— Sugerujesz coś? — Victory zmarszczył brwi, zniżając głos, wracając wzrokiem na postać rudowłosego.

— Nie, nie skądże. Ja tylko uprzedzam! — Perlisty śmiech rozniósł się po całej długości korytarza, a następnie zniknął razem z teleportującym się kosiarzem.

Taehyung pokręcił zrezygnowany głową, ruszając przed siebie. Miał jeszcze do sprawdzenia kilka rzeczy, więc postanowił się już nie ociągać.

Marlboro || YoonseokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz