Two

4.9K 120 27
                                    

Szłam korytarzem zmierzając w stronę szkolnej stołówki. Była pora lunchu, a ja umierałam z głodu.
- Hej! Zaczekaj! - usłyszałam czyiś głos za sobą.
Odwróciłam się i stanęłam jak wryta, kiedy zobaczyłam, że to Pan Styles biegł za mną, wyraźnie czymś zmartwiony. Trzymał pod pachą dziennik i zmierzał w moim kierunku, a na jego twarzy dostrzegłam dużą zmarszczkę.
- Bella, prawda? - zapytał, podchodząc bliżej, będąc swoją twarzą na równi z moją.
W pierwszej chwili przestraszyłam się nieco, dlatego zrobiłam krok w tył, na co Pan Styles prychnął i uśmiechnął się pod nosem.
- T-tak - odpowiedziałam niepewnie. Dlaczego w ogóle trząsł mi się głos?
- Zostawiłaś to w klasie - wskazał niebieski długopis, który trzymał w dłoni.
Długopis? Przecież nic nie zostawiłam w klasie. Musiał mnie z kimś pomylić.
- Um, to nie moje. Pomylił mnie Pan z kimś.
- Oh, naprawdę? - odpowiedział unosząc wysoko brwi i skanując wzrokiem moją twarz - W takim razie przepraszam, że niepotrzebnie zabrałem Ci kawałek przerwy.
I odszedł, odwracając się na pięcie. Nawet nie zdążyłam powiedzieć "Nic nie szkodzi", bo już zniknął mi z pola widzenia. Lekko zdezorientowana udałam się na stołówkę.

Reszta lekcji minęła mi bardzo szybko i nim się obejrzałam, wychodziłam z budynku szkoły na dziedziniec. Ujrzałam autobus podjeżdżający na przystanek i niemal biegłam, aby na niego zdążyć. W ostatnim momencie wskoczyłam do pojazdu, który zawiózł mnie pod sam dom.

Mamy jak zwykle nie było. Zawsze pracowała do wieczora, w końcu była pielęgniarką. Bywało i tak, że w ogóle nie wracała na noc, bo musiała zająć się pacjentami. A tata? Cóż, nie miałam go, bo nas zostawił, ale to długa historia. Docierając pod drzwi mieszkania, przekręciłam klucz, starając się namacać ręką włącznik światła. W domu panowała niezwykła ciemność. Chwyciłam z kuchni butelkę wody i poszłam do swojego pokoju. Próbowałam pomyśleć jeszcze raz o moim nowym nauczycielu i sytuacji, która wydarzyła się na korytarzu. Ciekawe, gdzie w ogóle znalazł ten głupi długopis? Przecież on mógł należeć do kogokolwiek. I jak zapamiętał moje imię tak szybko? Ciekawe, czy on... czy on pobiegł za mną z jakiegoś powodu? Nie, Bella. Przecież to tylko mój nauczyciel, znałam go zaledwie jeden dzień! Próbowałam wmawiać sobie te słowa do głowy, ale nie byłam w stanie zapomnieć o tym, jak bardzo Pan Styles mnie sobą zauroczył.

Rano zaspałam. Mój budzik zadzwonił pół godziny później i jedyne, co zdążyłam zrobić przed wyjściem do szkoły to umyć zęby i założyć świeże ubrania, nawet nie było dane mi zjeść śniadania. Z mamą znów się nie zobaczyłam, musiała już wyjść do pracy. Nie rozumiałam tylko, dlaczego mnie wcześniej nie obudziła, przecież zazwyczaj wychodziłyśmy o tej samej porze. Wybiegłam z domu jak burza, modląc się w duchu, abym zdążyła na autobus, który powinien odjechać za minutę. Już prawie dobiegłam na przystanek, kiedy pojazd odjechał mi dosłownie przed oczami. Myślałam, że to jakiś pieprzony żart. Nie dosyć, że już byłam spóźniona na, uwaga, matematykę ze Styles'em, to jeszcze musiałam iść na piechotę dwadzieścia minut do szkoły. Po prostu cudownie.

Dotarłam na miejsce zdyszana i zmęczona, ponieważ biegłam, obawiając się, że im później dotrę na lekcję, tym większe będę miała kłopoty. Wzięłam głęboki wdech przed otwarciem drzwi do sali numer czternaście. W końcu zapukałam i niepewnie weszłam do środka. Ujrzałam jego, stojącego przy tablicy. Zapisywał na niej jakieś równania, a kiedy mnie ujrzał, kreda przypadkowo wypadła mu z ręki.
- Przepraszam za spóźnienie - wymamrotałam.
- Nie szkodzi, Bella, usiądź na swoje miejsce - odpowiedział po chwili - Klasa jest w trakcie pisania kartkówki. Spóźniłaś się dwadzieścia minut, więc sądzę, że po prostu zostaniesz po lekcjach, żeby to nadrobić.
Kartkówka na drugiej lekcji? Czy on ma dobrze w głowie? Usiadłam w swojej ławce i podparłam podbródek na dłoni na znak bezradności. Cały czas czułam jednak na sobie wzrok Pana Styles'a.

Klasa skończyła pisać ten krótki test, który, jak się okazało, miał sprawdzić, co umieliśmy po lekcjach z Panią Dowell. Już nie mogłam się doczekać, aż będę musiała zostać po lekcjach, aby to napisać, prychnęłam. Styles przeprowadził resztę lekcji normalnie, brał uczniów do tablicy, aby rozwiązywali różne zadania i tłumaczył im to, czego nie rozumieli. Matematyka dobiegła końca. Pakowałam wolno książki do plecaka, przez co zbierałam się do wyjścia jako jedna z ostatnich osób. Gdy już miałam wyjść z sali, w pół kroku zatrzymał mnie przepełniony akcentem głos nauczyciela.
- Bella, nie zapomnij przyjść dzisiaj po lekcjach - powiedział i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Oh, tak, Panie Profesorze, nie zapomnę - odpowiedziałam, nagle niezwykle krępując się w jego obecności.
- Nie martw się, to nie była trudna kartkówka. Na pewno dasz sobie radę - oznajmił, podchodząc bliżej - I nie wpiszę Ci spóźnienia za dzisiaj, mimo iż powinienem.
Nagle położył swoją dłoń na moim ramieniu, a ja bezmyślnie wodziłam wzrokiem za ruchami jego ręki i czułam, jak cała sztywnieję pod dotykiem nauczyciela.
- Patrząc na Twoje oceny z poprzedniego semestru, mogę powiedzieć, że jesteś bardzo zdolna - dodał.
Chrząknęłam głośno, przez co odsunął swoją dłoń i schował ją do kieszeni spodni.
- Muszę już iść - powiedziałam stanowczo - Do zobaczenia po lekcjach, Panie Styles.
Wychodząc z klasy usłyszałam tylko za sobą:
- Do zobaczenia, Bello.
Jednak byłam pewna, że się uśmiechał i obserwował moje plecy do momentu, aż nie opuściłam pomieszczenia.

Kiedy moja ostatnia lekcja, jaką był angielski, skończyła się, od razu udałam się pod salę od matematyki, żeby jak najszybciej napisać kartkówkę i iść do domu. Byłam zmęczona i głodna i ostatnie, o czym wtedy marzyłam to przesiadywanie kolejnej, długiej godziny w klasie Styles'a z nim, we własnej osobie. Chciałam załatwić sprawę szybko. Zapukałam, weszłam, usiadłam w pierwszej ławce i czekałam, aż da mi ten durny kawałek papieru. Nawet na niego nie spojrzałam. Podał mi przez biurko drobną kartkę, a w momencie, kiedy to robił, nasze dłonie otarły się o siebie. Wiem, że to głupie, ale jego skóra była tak gładka i przyjemna w dotyku, że nie mogło to ujść mojej uwadze. Przeniosłam wzrok na jego twarz i dostrzegłam, że intensywnie się we mnie wpatrywał. Przerywając ten niezręczny i jednocześnie miły moment, spuściłam głowę w dół i chwytając długopis w dłoń, zaczęłam rozwiązywać zadania, które dla mnie przygotował. Po piętnastu minutach byłam gotowa stamtąd wyjść, bowiem kartkówka nie wymagała ode mnie wiele myślenia. Zebrałam swoje rzeczy, oddałam mu kartkę i wyszłam, rzucając krótkie "Do widzenia". Byłam pewna, że zbiłam go tym z tropu, w końcu na pewno chciał wykorzystać kolejną szansę na rozmowę ze mną i dotykanie mnie. Cóż, na dzisiaj to był koniec lekcji z Panem Styles'em.

Be my babygirl |h.s.|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz