Six

3.4K 95 1
                                    

Nie wychodziłam z domu aż do piątku, bałam się pójść do szkoły i z nim zobaczyć. Mamie powiedziałam, że chyba się przeziębiłam. W środę rano włożyłam termometr do gorącej herbaty, a moja rodzicielka uwierzyła, że mam gorączkę. W pierwszej chwili chciała zostać ze mną w domu, ale przekonałam ją, żeby poszła do pracy, mówiąc, że dam sobie sama radę i przysięgłam, że będę cały czas leżeć w łóżku. Generalnie, poudawałam trochę, że mam uciążliwy kaszel i podciągałam wciąż nosem, aż było po sprawie. Mama powiadomiła mnie, iż wróci do domu po południu, obiecała też kupić jakieś leki.
Tak naprawdę nie byłam chora, ale i tak czułam się okropnie. Cały wtorek przeleżałam, próbując zrozumieć, dlaczego stało się to, co się stało. Byłam zła, że Pan Styles zrobił coś takiego nie zważając na to, czego ja chciałam i co czułam. Okej, był przystojny, ale nigdy w życiu nie całowałabym się z nim z własnej woli! Z jednej strony podobał mi się ten pocałunek, a sam fakt, że pociągam starszego o jedenaście lat mężczyznę niesamowicie mnie podniecał, ale z drugiej miałam poczucie winy i świadomość, że to, co robiliśmy było niedobre, mimo że trwało zaledwie kilka minut i nikt tego nie widział.

,,Pragnę Cię Bella, od pierwszego dnia kiedy Cię zobaczyłem, pragnę Cię"

,,Bo nikt nigdy nie podobał mi się tak, jak Ty"

,,Bardzo mi się podobasz. Wiem, że jestem Twoim nauczycielem, i że mam nieco więcej lat niż Ty, ale to nie zmienia faktu, że cholernie Cię pragnę i nie zamierzam powstrzymać tego uczucia"

,,Dla mnie nie ma rzeczy nielegalnych. Jeśli ktoś mi się podoba, to oczywiste, że chcę się do niego zbliżyć i go całować. Tym razem to Ty jesteś tą osobą"

Jego słowa przewijały się w mojej głowie jak zacięty film. Nie mogłam ich z niej wyrzucić. Moje myśli co chwilę przerywało bzyczenie telefonu, dostawałam wciąż nowe SMSy od tajemniczego wielbiciela, ale nie miałam ochoty na nie odpisywać. Pytał się, czy coś się stało, co się ze mną dzieje, bo od wczoraj mu nie odpisywałam. Prawdopodobnie bardzo się o mnie martwił, przez co momentami czułam się nieco lepiej, ale nie to było wtedy dla mnie najważniejsze. W końcu jego SMSy zaczęły działać mi na nerwy, więc odpisałam, że nie czuję się najlepiej i nie mam chęci do pisania.
Nareszcie się odczepił.

Przez te trzy dni zdążyłam trochę odpocząć, pouczyć się i "wykurować". Non stop myślałam o Styles'ie, ale starałam się zakopać wśród książek i chociaż na moment o nim zapomnieć.
W piątek rano powiedziałam mamie, że czuję się już o niebo lepiej i zdecydowanie powinnam iść do szkoły, ponieważ miałam tego dnia zapowiedziany test z biologii, na który dużo się przygotowywałam i nie chciałam go ominąć. Może i fizycznie nie było ze mną źle, ale psychicznie nie miewałam się najlepiej.
Pojechałam autobusem do szkoły. Zanim weszłam do budynku wzięłam trzy głębokie wdechy i powiedziałam sobie, że cokolwiek by się nie stało, jestem silna i nie pozwolę aby jakiś facet mieszał mi w głowie. Odważnym krokiem weszłam do środka i skierowałam się w stronę sali od biologii. Byłam zadowolona, bo tego dnia w planie nie miałam matematyki. Jedyne, czego się bałam to spotkania mojego nauczyciela od matmy na korytarzu. Taka sytuacja na pewno nie byłaby przyjemna. Ale nic takiego się nie działo przez pierwsze trzy godziny lekcyjne. Sprawdzian z biologii poszedł mi bardzo dobrze i kiedy wyszłam z klasy, podziękowałam w myślach samej sobie za poświęcenie tyle czasu na naukę.
Niestety, na dużej przerwie, gdy kierowałam się na lunch, stało się coś, czego tak bardzo się obawiałam. Dostrzegłam z daleka Pana Styles'a, stał jakieś dwa metry ode mnie i wbijał w moją osobę swoje zielone tęczówki. Chciałam stamtąd uciec, ale czułam się, jakby ktoś przymocował mi nogi do ziemi, kompletnie nie potrafiłam ruszyć się z miejsca. Staliśmy tak gapiąc się na siebie kilka minut, aż w końcu nauczyciel postanowił skierować swoje kroki w moją stronę i zaczęłam panikować. Był tak blisko mnie, a ja nie wiedziałam, co zrobić. Kiedy już chciał złapać za moje ramię, ujrzałam, jak powoli otwierał usta, by coś powiedzieć, ale wtedy szybko odskoczyłam w bok i weszłam do stołówki, nie oglądając się za siebie. Niemal podbiegłam do barku i czekałam, aż miła kucharka poda mi jedzenie. Cały czas miałam wrażenie, że Styles jest gdzieś w pobliżu i za moment chwyci mnie pod pachę, a potem zaciągnie w ustronne miejsce, ale tak się nie stało, dzięki czemu jedząc swój lunch czułam wielką ulgę. Kiedy rozbrzmiał dzwonek sygnalizujący, że nadeszła pora udać się na kolejną lekcję, wyszłam ze stołówki i postanowiłam zahaczyć o swoją szafkę, aby wziąć książki na zajęcia z historii. Wyciągałam potrzebne podręczniki, kiedy między zeszytami zauważyłam małą karteczkę.

Be my babygirl |h.s.|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz