Eleven

2.8K 70 5
                                    

- Uwielbiam Cię, tatusiu - wypowiedziałam nagle, zaskakując samą siebie.
Od razu pożałowałam tych słów i szybko zeszłam z jego kolan. Czułam, jak na mojej twarzy pojawiały się ogromne czerwone plamy, przez co spuściłam wzrok w dół i odsunęłam się na drugi koniec łóżka.
- Ja... - zaczęłam - J-ja nie wiem, dlaczego to powiedziałam - wymamrotałam cicho.
Pan Styles podniósł się z pozycji leżącej i zbliżył swe ciało do mnie. Podniosłam wzrok, a moje oczy spotkały jego pełne zadowolenia spojrzenie i szeroki uśmiech.
- Hej, nie wstydź się - dotknął opuszkami palców mojego podbródka, na co się lekko wzdrygnęłam - Nawet nie wiesz, jak ja Ciebie uwielbiam - przygryzł wargę.
Cały czas wodził wzrokiem po mojej zawstydzonej twarzy. Z każdą chwilą był coraz bliżej mego speszonego, ale i podekscytowanego ciała, lecz nie obawiałam się już tak bardzo.
- Kocham sposób, w jaki to jedno, jedyne słowo wypływa z Twoich pełnych warg, wprost w moją stronę - powiedział, przyglądając się moim ustom.
- Jakie słowo? - zapytałam niepewnie.
- Tatuś - odpowiedział i pocałował mnie niespodziewanie.
Opadłam plecami na miękki materac, Pan Styles górował nade mną. Całował zachłannie, tak jakbyśmy mieli się już nigdy nie zobaczyć. Wplótł jedną dłoń w moje długie włosy, a na drugiej podparł cały ciężar swojego boskiego ciała, dzięki czemu wisiał nad moją sylwetką. Niesamowicie podobał mi się sposób, w jaki dominował nade mną, mimo iż czułam się przy tym mężczyźnie bardzo mała i bezbronna. Jego różowe wargi smakowały tak dobrze, wyczuwałam miętę i truskawki, chociaż nic takiego chyba wcześniej nie jadł. Po chwili przeniósł usta na moją szyję, przez co niekontrolowanie jęknęłam. Znowu się zarumieniłam i speszyłam, a Pan Styles uniósł twarz na wysokość mojej i spojrzał mi głęboko w oczy.
- Mówiłem już, nie wstydź się, kochanie - uśmiechnął się uwodzicielsko - Przy mnie możesz robić, co tylko Ci się podoba, a tym bardziej - uniósł palec wskazujący w górę - jęczeć mi do ucha.
Walnęłam go żartobliwie w ramię, a on parsknął śmiechem, co odwzajemniłam. Nie kontynuował całowania mnie po szyi, jedynie wpatrywał się we mnie.
- Tak bardzo mi się podobasz - powiedział i oblizał usta.
- Już Pan to mówił - zachichotałam.
- Chciałabym robić z Tobą tyle rzeczy - nie zważał na moje poprzednie słowa - Tyle niesamowitych rzeczy...
- Ale jest Pan moim nauczycielem, więc Pan nie może - zawinęłam sobie na palec kosmyk jego kręconych włosów.
Znowu czułam się przy nim śmiała, a jeszcze chwilę temu bałam się spojrzeć w jego oczy, z powodu braku pewności siebie. Nie umiałam zrozumieć, co ten facet ze mną robił.
- Cholera, Bella - odwrócił głowę w stronę okna, a ja uśmiechnęłam się pod nosem, nieco dumna, że udało mi się go lekko zdenerwować - Przerabialiśmy to już - spojrzał mi znów w oczy, jego brwi były mocno zmarszczone.
Nie dostrzegłam na tej pięknej twarzy rozbawienia czy miłego uśmiechu, tak jak się spodziewałam. Wiedziałam, że naprawdę go wkurzyłam, wspominając znów o tym, że był moim nauczycielem. Momentalnie poczułam złość do samej siebie, nie rozumiałam, dlaczego po prostu nie mogłam trzymać języka za zębami. Gdybym tak postąpiła, może wciąż całowałby mnie po szyi i szeptał te kontrowersyjne, ale niezwykle podobające mi się słowa.
- Przepraszam - powiedziałam krótko, przegryzając nerwowo wargę ust.
Syknął cicho na ten gest. Cholera, znowu zrobiłam coś, o co prosił, abym tego nie robiła. Idiotka, idiotka, idiotka. W pewnym momencie Pan Styles wstał i udał się w stronę drzwi.
- Gdzie idziesz? - zapytałam, na co odwrócił się i patrzył na mnie z wysoko uniesionymi brwiami - Tatusiu? - dokończyłam, widząc jego minę.
- Muszę... muszę iść na chwilę do łazienki - odpowiedział, trochę zakłopotany.
Kiwnęłam lekko głową i siedziałam nadal na łóżku, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Po paru krótkich chwilach skanowania wzrokiem pokoju Pana Styles'a po raz setny, usłyszałam z pomieszczenia obok cichy jęk i w pierwszej chwili myślałam, że mi się zdawało, ale po kilku sekundach znowu to samo. Prawie niesłyszalne pojękiwanie i urywany oddech mojego nauczyciela. Niemożliwe przecież, żeby on... Boże, czy on naprawdę robił sobie dobrze po krótkim całowaniu się ze mną i leżeniu wspólnie w łóżku? Byłam tak zakłopotana, że chciałam jedynie jak najszybciej wyjść z mieszkania i nie wracać. Nie zrobiłam tego jednak, siedziałam wciąż grzecznie na łóżku, czekając, aż Pan Styles wejdzie do sypialni. Minęło kilka minut i mężczyzna wrócił do pokoju, niepewnie zamykając za sobą drzwi.
- Czy wszystko w porządku? - spytałam, kiedy spotkałam się z jego spokojnym wzrokiem - Co... co Pan robił w łazience? Słyszałam dziwne dźwięki.
W tamtym momencie udawałam trochę idiotkę. Doskonale wiedziałam, co wyprawiał przed momentem.
- Musiałem sobie ulżyć i tyle - powiedział prosto z mostu i parsknął śmiechem - Przecież dobrze wiesz, jak na mnie działasz, więc czemu jesteś taka zdziwiona? - roześmiał się.
Nie odpowiedziałam, zamiast tego wstałam na równe nogi i poprawiłam swoją wygniecioną koszulkę.
- Powinnam już wracać do domu - oznajmiłam.
- Co się stało, Bella? - spytał nagle.
- Nic - odpowiedziałam krótko - Po prostu wiem, że mama będzie się niedługo martwić - skłamałam.
- Jest teraz w domu?
- Wraca za dwadzieścia minut - znów kłamstwo.
Tak naprawdę moja rodzicielka miała skończyć pracę dopiero za kilka godzin.
- Skąd wiesz? - spytał.
- Um, napisała mi, jak byłeś w łazience - spotkałam się znów z jego wrogim wzrokiem - To znaczy, jak był Pan w łazience.
Dlaczego nie mogłam po prostu mówić mu po imieniu? Nie rozumiałam, czemu robił z tego takie wielkie halo.
- Okej, w takim razie odwiozę Cię - oznajmił i zaczął macać rękoma swoje kieszenie, zapewne szukając kluczyków od auta.
Zgodziłam się i już po chwili Pan Styles zamykał mieszkanie, a potem zeszliśmy wspólnie po schodach na parking. Przez pierwsze dziesięć minut drogi słychać było jedynie cichą muzykę i postukiwanie jego palców o kierownicę.
- Zrobię wam niedługo sprawdzian - powiedział, przerywając ciszę.
- Ugh, tylko nie to - przewróciłam oczami niezadowolona.
- Zapomniałem Ci powiedzieć, żebyś tego też przy mnie nie robiła - spojrzał na mnie - Nie lubię, kiedy ktoś przewraca oczami, także następnym razem, jeśli tak postąpisz, młoda damo, może to się skończyć karą - ostrzegł.
Zaśmiałam się w myślach z jego słów. Co on uważał, że brzmiał groźnie?
- Trudny będzie ten sprawdzian? - wróciłam do poprzedniego tematu.
- Nie, ale przygotuj się dobrze - poprosił, na co tylko skinęłam głową.
Zajechaliśmy pod mój dom, a Pan Styles zapytał podejrzliwie:
- Mamy nadal nie ma?
- Oh, tak, powinna tu być w każdej chwili - zmarszczyłam brwi i udałam, że się rozglądam.
- Cóż, w każdym razie, do zobaczenia jutro, dziecinko - wsadził swoją ogromną dłoń w moje włosy i nachylił się, aby dać mi przelotnego całusa.
Pieścił chwilę skórę mojej głowy ręką, po czym odblokował drzwi i pozwolił mi wysiąść.
Weszłam zmęczona do domu i od razu udałam się pod prysznic. Była już piąta, ale czułam się, jakby zegar wskazywał conajmniej ósmą. Kiedy się odświeżyłam, rozwiązałam szybko zadania z matematyki i angielskiego. W pewnym momencie mój telefon zaczął wibrować.

Tajemniczy wielbiciel
Hej, dawno nie pisaliśmy. Jak tam Twoja koleżanka i jej problem?

Zdążyłam już zapomnieć o moim tajemniczym wielbicielu. Ostatni raz pisaliśmy w sobotę, ale miałam wrażenie, że to było wieki temu. Postanowiłam od razu mu odpisać.

Bella
Hej, sprawa ma się dobrze. Z tego, co mi wiadomo ma dobry kontakt z tym gościem ;) A co u Ciebie?

Tajemniczy wielbiciel
U mnie wszystko w porządku, chyba jestem zakochany po uszy.

Zaskoczył mnie tą wiadomością, bo nie wiedziałam, czy chodziło mu o mnie.

Bella
Oh, to chyba dobrze? Kim jest ta szczęściara?

Tajemniczy wielbiciel
To dziewczyna z naszej szkoły. Nie jesteś zła, że to nie Ty, prawda? Wciąż bardzo mi się podobasz, ale ciężko jest utrzymywać kontakt anonimowo.

Bella
Oczywiście, że nie jestem, ale dlaczego więc nie chcesz mi w końcu zdradzić kim jesteś?

Czekałam na jego odpowiedź dobre pół godziny, ale nie odpisał. Było mi trochę przykro, lecz starałam się powtarzać sobie, że to on przecież nie chciał mi powiedzieć, jak się nazywał i jak wyglądał, nie powinnam była więc się przejmować.
Resztę wieczoru przeleżałam w łóżku, czekając na mamę. Około dziewiętnastej mój telefon zaczął dzwonić. W pierwszej chwili miałam nadzieję, że to tajemniczy wielbiciel, ale zamiast niego na wyświetlaczu pojawił się napis Pan Styles. Uśmiechnęłam się pod nosem i odebrałam. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, od razu w słuchawce usłyszałam jego głos.
- Chodźmy na randkę w ten piątek.
Nie kryłam zaskoczenia, bowiem słysząc jego słowa parsknęłam śmiechem i uniosłam brwi, chociaż nie mógł tego zobaczyć.
- Co Cię tak śmieszy? - spytał, nie rozumiejąc mojej reakcji.
- Nic - odpowiedziałam z uśmiechem - Po prostu nie potrafię wyobrazić sobie nas na randce. Nasze ostatnie spotkanie zakończyło się dość dziwnie - przypomniałam sobie zeszłą sobotę.
- Przestań, Bella - westchnął - Zgódź się - rozkazał.
- A gdzie pójdziemy?
- Co powiesz na basen? - zaproponował.
- Basen? - spytałam zdecydowanie za głośno.
- Dlaczego nie? - zdziwił się lekko.
- Nie mówię, że nie, po prostu nigdy nie byłam na randce na basenie - wyjaśniłam.
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz - usłyszałam jego śmiech.
To zabrzmiało dość dwuznacznie. Namyśliłam się chwilę i doszłam do wniosku, że w sumie czemu nie miałabym się zgodzić? To tylko wypad na basen, a i tak powinniśmy byli się lepiej poznawać, więc takie spotkania mogły nam to tylko ułatwić.
- Dobrze, chętnie pójdę z Panem na basen w piątek.
- Cieszę się, że nie odmówiłaś, skarbie.
Serce zaczęło mi mocniej bić, kiedy nazwał mnie skarbem.
- Porozmawiamy jeszcze w szkole o tej randce - zawiadomił - Do zobaczenia, kochanie.
- Narazie - odpowiedziałam spokojnie, chociaż w środku moje wnętrzności szalały.
Opadłam zadowolona na łóżko, myśląc o tym wszystkim. Moja relacja z nauczycielem była chora, ale też i ekscytująca. Szczerze mówiąc, nie mogłam doczekać się końca tygodnia.
- Hej, Bella! - usłyszałam nagle z dołu - Już jestem! - krzyknęła mama, wchodząc do mieszkania i zamykając za sobą drzwi.
Zbiegłam po schodach i przytuliłam ją na powitanie.
- Musimy pogadać - powiedziała tonem, z którego nie potrafiłam wywnioskować, czy była zła, zadowolona, smutna, czy jeszcze coś innego.
Usiadłam na stołku barowym i czekałam, aż zacznie mówić.
- Dowiedziałam się czegoś i jestem bardzo zawiedziona, Bella - oznajmiła, a ja poczułam, jak moje ręce zaczynają się pocić i serce podchodzi mi do gardła.

Be my babygirl |h.s.|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz