< Rozdział XII >

710 78 96
                                    

Bardzo fajna nutka ☝🏼
Wpływa na ambicję 🙇🏽‍♀️
(przynajmniej moją xd)

Upokorzenie Daniela w centrum handlowym, dało mi wiele do myślenia.

Przede wszystkim podbudowało moją pewność siebie. Sprawiło również, że w jakimś stopniu zbliżyłam się do Blake'a.

Nie był już dla mnie tylko chłopakiem, którego wynajęłam do zaspokojenia własnych potrzeb. Stał się przyjacielem, któremu mogłam powierzyć swoje sekrety i problemy.

Niestety w dalszym ciągu wiedziałam o nim tyle, co nic. Pomimo podejmowanych prób, chłopak zawsze zmieniał temat, kiedy dopytywałam o jego życie prywatne.

Nie rozumiałam, dlaczego nie chciał mi powiedzieć? W końcu, miał wyraźny wgląd na moje życie, więc powinien czuć się dowartościowany... Oczywiście, zdawałam sobie sprawę, że ludzi spotykał gorszy los od mojego, lecz skąd u Blake'a miałyby się wziąć takie problemy?

Usiadłam na łóżku ze spuszczonymi na ziemię nogami i przejechałam dłońmi po zmęczonej twarzy. Niespodziewanie poczułam przyjemny dotyk futerka na łydkach, po czym do moich uszu doszło głośne mruczenie.

Schyliłam się po czarno-białą kulkę i wzięłam ją na ręcę, przyciskając opiekuńczo do klatki piersiowej.

- Dzieciątko zrobiło się głodne? - zapytałam przesłodzonym głosem, jak to miały w zwyczaju matki w stosunku do swoich dzieci... Przynajmniej niektóre.

Podniosłam się na nogi i z kotem na rękach, ruszyłam w stronę kuchni. Tym razem nie zabiłam się o puste opakowania po jedzeniu, czy porozrzucane ubrania. Mieszkanie lśniło czystością, tak jak miało w zwyczaju, zanim przydarzyła się przygoda z Danielem.

Niestety, brud i nieporządek został zastąpiony ogromnymi, kartonowymi pudłami z meblami, które należałoby poskładać w najbliższym czasie. Blake zamówił je w weekend przez internet i wczorajszego wieczoru zostały dostarczone, aby walać się po moim mieszkaniu przez następne pół roku.

Westchnęłam głośno i ruszyłam w kierunku kuchni, która jako jedyna nie była zawalona przez tsunami kartonów.

Postawiłam Westerna na blacie i sięgnęłam do lodówki po jego ulubione danie z puszki. Rzadko je jadał, ponieważ nie chciałam, aby zbytnio przytył. W końcu musiał mieć zbilansowaną dietę.

Otworzyłam karmę za pomocą noża (o mały włos nie podcinając sobie żył) i wyłożyłam ją do czerwonej miseczki z imieniem Westerna. Kot dorwał się do niej w ciągu sekundy i zaczął łapczywie połykać kawałki mięsa. Przyglądałam się temu z lekkim przerażeniem na twarzy, jednakże ostatecznie stwierdziłam, że to nie moja działka i powróciłam do własnych spraw.

Wyrzuciłam pustą puszkę do kosza i ponownie znalazłam się przy lodówce, nad którą wisiałam przez następne pięć minut, zastanawiając się nad wyborem produktów śniadaniowych. W końcu skończyło się na parówkach i jajecznicy, którą tak bardzo uwielbiałam.

Zaczęłam po kolei wyciągać jajka, masło oraz parówki, które położyłam na blacie obok palnika. Następnie przeszłam do jednej z półek, skąd wyciągnęłam patelnie oraz garnek. Do moich ust zaczęły napływać hektolitry śliny.

Oczywiście, nie mogłam zjeść w spokoju, ponieważ jak zawsze ktoś mi musiał przerwać. Cholerny dzwonek do drzwi. Muszę sobie zapisać, aby go zdemontować.

Chłopak do wynajęcia [REMONT] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz