Ogarniam się i postanawiam
napisać bardziej śmieszkowy
rozdział :)Tak jak zapowiedziała ordynatorka, wyszłam ze szpitala po trzech dniach. Był to jeden z najlepszych momentów w moim życiu, a trochę ich już miałam.
Wreszcie mogłam pić tyle wody, ile tylko chciałam. To było piękne uczucie.
Blake, Noah i Steph odwiedzali mnie na izbie wytrzeźwień codziennie. Niestety, moi przyjaciele nie mieli jeszcze okazji poznać wynajętego przeze mnie chłopaka. Przynajmniej tak mi się wydawało.
Po powrocie do mieszkania, przespałam cały dzień w swoim wygodnym łóżku i Westernem u boku. Nie miałam siły na jakąkolwiek aktywność fizyczną, która wymagałaby ode mnie użycia mięśni.
W tym czasie starałam się nie myśleć o akcji z moim bratem w roli głównej, która miała miejsce cztery dni temu. Nadal nie rozumiałam, do czego było mu potrzebne dziesięć tysięcy dolarów... W końcu, gdyby chciał, wziąłby od rodziców, a nie błagał o nie ledwo łączącą koniec z końcem siostrę...
Ale kasę na wynajęcie chłopaka "do towarzystwa" to się miało...
Moja podświadomość; wspaniała jak zawsze.
Pieniądze zbierałam przez bite dwa miesiące! Harowałam, jak wół, żeby otrzymać jak najwięcej napiwków; zaciągnęłam kredyt w banku na kwotę piętnastu tysięcy dolarów, a resztę kasy pożyczyłam od Steph i Noah, którzy byli jedynymi osobami, wspierającymi mnie podczas mojego załamania nerwowego... W ten oto sposób osiągnęłam to, co osiągnęłam. Nadal nie byłam pewna, czy słusznie postąpiłam, ale wiedziałam jedno: moje życie wreszcie przestało być nudne i monotonne. W końcu, skąd miałam wiedzieć, co Blake'owi wskoczy do łba. Był dla mnie jak zagadka, pełna niesamowitych niespodzianek, króre tylko czekały, aby je odkryć.
Przetoczyłam się na łóżku i sięgnęłam po telefon, aby sprawdzić godzinę. Elektroniczny zegarek wskazywał dziewiątą dziesięć. Byłam zaskoczona, że potrafiłam sama z siebie wstać o tak wczesnej porze.
Na szczęście nie musiałam przejmować się pracą – Alice pomimo swojego wrednego charakteru, dała mi dwa dni płatnego wolnego. Nie byłam pewna, ale to chyba oznaczało, że mnie lubiła... Albo zmanipulował ją Noah, działając cuda swoimi ślicznymi, błękitnymi oczkami (lub niesamowicie umięśnionym kaloryferem).
W miarę wypoczęta, zeskoczyłam z łóżka i podreptałam do łazienki, aby załatwić swoje sprawy fizjologiczne. W nocy wypiłam tyle wody, że dosłownie wylewało się ze mnie, jak z wodospadu Niagara.
Po załatwieniu się, umyłam ręce i zęby, a następnie wzięłam za rozczesywanie splątanych kłaków, przypominających makaron spaggethi. Pomimo, iż nie miałam ich dużo, to doprowadzenie do stanu normalności, zajęło mi z dziesięć minut... A i tak odstawały na wszystkie strony, elektryzując się od szczotki.
Po wykonanych czynnościach, oparłam ręce na umywalce i spojrzałam w lustro, przyglądając się swojej twarzy. Zauważyłam zmęczone zielone oczy, podkreślone sinymi worami, wpatrujące się we mnie ze znużeniem. Następnie przeniosłam wzrok na tłustą cerę oraz kilka pryszczy, które zebrały się na czole i w okolicy nosa. Usta były wysuszone i poranione przez pękającą skórę. Osoba, na którą patrzyłam nie była tą samą, którą znałam kiedyś. Dawna Holly nie doprowadziłaby się do takiego stanu. Dawna Holly wolałaby umrzeć, niż pokazać w takim stanie na mieście... Ale jej już nie było.
CZYTASZ
Chłopak do wynajęcia [REMONT]
HumorPraca bierze udział w konkursie „Splątane nici" organizowanym przez @adriananitaniteczka Holly po przyłapaniu swojego narzeczonego na zdradzie, nie potrafi się pozbierać. Przyjaciółka namawia ją do rewanżu i uświadomieniu jej ex, że jest silną i n...