Rozdział 5

1.5K 149 169
                                    

Hejka Wszystkim!

Gospodarzem tego odcinka jest @playlist_white_fox która zażyczyła sobie:

1 Na wesoło

2 Słowa kluczowe: rumieńce, dominacja, przekomarzanie się, słodycze

A i ich pierwszy świadomy pocałunek.... wybacz kochana na to jeszcze trochę za wcześnie, jednak na 100% się doczekasz :)

Znacie te dni kiedy wszystko, ale to absolutnie wszystko sprzysięga się przeciwko wam? Kiedy nieszczęścia nie chodzą parami, a całymi stadami? Nie mówiąc już o prawu Murphy'ego działającego do potęgi entej?

Te dni, kiedy jak tylko uchyliliście powiekę stał się waszym najgorszym koszmarem? Kiedy każde wypowiedziane przez was słowo, obraca się przeciw wam, każdy sprzęt, nawet niepozorny długopis, staje się waszym śmiertelnym wrogiem, a napotkana osoba oprawcą?

Jeśli tak, to pomnóżcie to razy sto a wyjdzie wam ułamek tego,co danego dnia przeżył Naruto.

Intensywne walenie w worek poprzedniego dnia, nie pozostało bez echa. Każdy, dosłownie każdy z blisko pięciuset mięśni, palił wręcz żywym ogniem. Nawet mruganie bolało, a co dopiero, kiedy wielki jęzor z pasją obśliniał całą jego twarz.

- Kurama, proszę... już wstaję - jęknął, próbując bezskutecznie unieść rękę aby odgonić kochane psisko. - Uffff... tym razem przesadziłem. Pierdole, jednak nie wstaje.

Kurama, jakby przeczuwając, że jego kochany pańcio, nie ma zamiaru go nakarmić, wspiął swoje blisko dziewięćdziesięciokilogramowe cielsko i z impetem uwalił się na jego brzuch. Naruto krzyknął na całe gardło, aż zapewne słychać go było po drugiej stronie miasta, choć jak tylko ucichł pożałował tego jeszcze bardziej niż samego swojego istnienia.

Nie dość, że Kurama uwalił się całym ciężarem ciała, wgniatając go w twardy materac, to jeszcze pazury tylnej łapy były zbyt blisko jego najwrażliwszych obszarów ciała. Nie wspominając już o ślinie spływającej z brzucha i ochlapującej jego twarz przy każdym westchnieniu pupila. Można by rzec, że zastąpił mu poranny prysznic.

- Złaź ze mnie, ty stary pchlarzu, albo każe cię uśpić.

Pies łypnął jednym okiem, i poruszył niespiesznie łapą, która spoczywała niebezpiecznie blisko jego penisa. Po tylu latach wspólnego życia Kurama nauczył się jak zmusić swojego ukochanego, choć niesfornego pańcia do posłuszeństwa. A mówi się, że to człowiek powinien panować nad zwierzęciem a nie na odwrót. Jednak u tej dwójki ciężko było odgadnąć kto nad kim dominuje. Być może, jako zgodny układ partnerski, zmieniali się w zależności od sytuacji. Jednak tym razem ewidentnie prym wiódł dziewięcioletni, morelowy mastif.

- Dobra, dobra zrozumiałem. Jeśli chcesz dostać żarcie złaź.

Kurama z radości dał mu jeszcze jednego, soczystego buziaka, waląc przy tym twardym ogonem po łydkach, po czym posłusznie opuścił jego łóżko. Naruto uśmiechnął się do czworonożnego przyjaciela, i zwlókł swoje zwłoki z wyra. Każdy krok wykrzywiał jego twarz w szpetnym grymasie.

Kiedy już kulinarne zapędy Kuramy zostały zaspokojone porządna porcją suchej karmy, powlókł się pod prysznic. Na zmianę puszczał to gorącą, to zimną wodę, tak aby rozluźnić mięśnie i choć trochę zniwelować ból. Znaczy chciał to uczynić, gdyż ile by nie majstrował przy kurkach, na głowę lała mu się jedynie lodowata woda. Klął w żywy kamień nie działające ustrojstwo opuszczając kabinę szybciej niż do niej wchodził. Istnym cudem udało mu się osuszyć, teraz na domiar złego drżące z zimna ciało, ubrać i zawitać do kuchni, gdzie wielkie psisko czekało już na spacer.

Ratownik (SasuNaru)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz