Hejka Kochani!
Bardzo się cieszę, że do naszej zabawy dołączają nowe osoby :) I tak oto po raz pierwszy, mam nadzieję że nie ostatni, na naszej scenie witamy @Askalona która zażyczyła sobie:
1. ? (kocham jak mam wolną rękę:))
2. słowa kluczowe to: koala, woda, drzwi, sen, tajemnica
*miesza wszystko w wielkim kotle ubrana w długą, czarną szatę* zaraz coś z tego wyczarujemy :)
Miłego czytania :)
- Naru, słuchasz mnie?! - Kiba walną go w ramię. - Znowu gdzieś odpłynąłeś!
- Co? Wcale nie! - odparł oburzony Naruto, choć rzeczywiście nie miał pojęcia o czym przyjaciel paplał.
Już od kilku dni chodził jak struty. Sasuke nie zadzwonił, a zamiast tego wysłał mu krótką wiadomość "Chwilę mnie nie będzie". "Chwilę" co znaczy "chwilę"? Minęło już parę dni i nie otrzymał żadnej innej informacji. Sam również się do niego nie odzywał, nie wiedziąć co miałby mu napisać. Pojawienie się Obito wszystko skomplikowało. Może jednak Sasuke stwierdził, że nie będzie się w to mieszał. Chyba nie potrzebnie mu wszystko opowiedział...
- Tak? To co mówiłem? - Kiba wpatrywał się w niego wyczekująco.
Naruto rozejrzał się nerwowo po okolicy, jakby otaczająca przestrzeń była w stanie naprowadzić go na prawidłową odpowiedź. Psy jak zawsze, ganiały się, ujadając i strasząc przechodniów. Z resztą nie było się co dziwić. Dwa rozpędzone, ogromne cielska, z otwartymi wielkimi paszczami i wywalonymi jęzorami, mogły przestraszyć nawet najodważniejszych. Nikt by nie przypuszczał, że tak naprawdę są to dwie przytulanki, spragnione kolejnej porcji pieszczot. Futrzasty Akamaru jest równie kochany i milusi jak miś koala, zupełnie odbiegając charakterem od swojej rasy. Owczarki Kaukaskie należą do ras bardzo terytorialnych i agresywnych, dlatego też nie dziwił się reakcjom ludzi. Sam się go z początku bał, jednak kiedy poznali się bliżej, jego pogląd się zmienił. Można by przypuszczać, że to on zdominuje Kuramę, który raczej jest łagodny i flegmatyczny, jednak stało się na odwrót. W ich psiej przyjaźni to mastif grał pierwsze skrzypce.
Kiba opowiadał mu jak znalazł Akamaru, a w zasadzie jak go uratował. Poprzedni właściciel wrzucił go w płóciennym worku do wody. Jakim cudem ten mały, jeszcze wówczas ślepy, szczeniak nie utonął od razu, będzie tajemnicą do końca świata. Rodzice Kiby nie dawali mu dużych szans. Był bardzo słaby, jednak Kiba nie zamierzał go opuścić. Zajmował się nim dwadzieścia cztery godziny na dobę. Karmił co trzy godziny, nosił za pazuchą aby było mu ciepło, ku wielkiemu niezadowoleniu nauczycieli, zabierał go również do szkoły, a Akamaru odwdzięczył mu się bezgraniczną miłością. Dobrze, że oba psy potrafiły się dogadać.
- Mówiłeś o niej - palnął Naruto, wskazując palcem, na siedzącą na ławce, ciemnowłosą dziewczynę. Była ewidentnie w typie przyjaciela, wiec miał pewną szansę, że trafi.
- Jednak nie słuchałeś - westchnął zrezygnowany Kiba. - A myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi? Co się z tobą dzieję?
- Kiba wybacz, ja... - urwał. Cóż miał mu powiedzieć? Nie mógł przecież się przyznać, że cały czas myśli o Sasuke.
- Znowu myślisz o Uchisze. - skwitował zrezygnowany.
- Co? Wcale nie! Sauke nie ma z tym nic do wspólnego... - umilkł widząc zdziwienie wymalowane na twarzy Kiby. Poczuł jak policzki go pieką, kiedy dotarło do niego, że nie tego Uchihę miał przyjaciel na myśli.
- Naruto, ty się rumienisz? - Kiba nie mógł uwierzyć w to co widzi. Naruto zawsze był jak otwarta księga, jednak po raz pierwszy widzi go z wypiekami na twarzy, które nie są wywołane złością. I dlaczego wspomniał o Sasuke?
- Przestań pieprzyć głupoty! To przez upał! - Starał się wybrnąć z sytuacji. - Wracamy, do domu - burknął odwracają twarz. Musi bardziej uważać na to co mówi. Cholerny Sasuke, to wszystko jego wina.
Kiba nie chciał drążyć tematu, jednak nie mógł pozbyć się wrażenia, że coś mu tu mocno nie gra. Ciągle miał przed oczami ich namiętny pocałunek. Niech reszta gada sobie co chce, ale to było zbyt intensywne jak na zwykłe wyzwanie.
Przywołali psy i ruszyli w drogę powrotną, nie zamieniając już ze sobą ani słowa. Naruto beształ się w myślach za swoją głupotę. Niewiele brakowało, aby powiedział o kilka słów za dużo. Musi bardziej uważać, a najlepiej w ogóle zapomnieć o Sasuke.
- No, twoja warta skończona! - Naruto uśmiechnął się, kiedy dotarli do jego domu.
- O czym ty gadasz? - zmieszał się Kiba.
- Nie udawaj! - poklepał go po ramieniu - Odkąd Obito jest w mieście, nie odstępujecie mnie na krok. Ustaliliście grafik? Jeśli tak, to błagam niech Lee będzie w nim jak najrzadziej. Nie wiem czy po wczorajszym dniu, zniosę więcej okrzyków o sile młodości i ciągłego treningu. A tak poza tym - spojrzał na niego uważnie. - Chyba zapominacie kto z was jest najsilniejszy. Proszę cię nie przychodź wieczorem. Nie planuję ruszać się z domu - uśmiechnął się.
- Martwimy się o ciebie - mruknął Kiba. Wiedział, że Naruto ich przejrzy ale nie myślał, że to właśnie jemu przyjdzie się tłumaczyć.
- Wiem, wiem i to bardzo doceniam - poczochrał mu włosy - Ale nie musicie łazić za mną krok w krok. Poza tym... Nie chcę, aby coś wam się stało - dodał ciszej. - Tak jak wy martwicie się o mnie, tak ja martwię się o was. Słuchaj, ja już nie jestem takim dzieciakiem jak kiedyś. Obito nie ma ze mną żadnych szans, dlatego wyluzujcie. Poza tym, mam już jednego ochroniarza. - Podrapał za uchem Kuramę. - Dlatego naprawdę wyluzujcie! Narka!
Kiba nie zdążył nic odpowiedzieć gdyż Naruto już znikł za furtką. Nie pozostawało mu nic innego jak wrócić do domu. Muszą wymyślić inny sposób chronienia przyjaciela, szczególnie że za chwilę zaczyna się rok akademicki.
Naruto resztę dnia przesiedział w pokoju. Najchętniej odnalazłby Obito i zakończył tą sprawę raz na zawsze, jednak był zbyt dobrze pilnowany. Kiedy tylko wychylał głowę z pokoju, napotykał Jiraiyę, jakby ten wyczuwał jego ruchy. Jak chciał gdzieś pójść, zawsze któryś z jego przyjaciół pojawiał się przed drzwiami. Miał już naprawdę dość tej kontroli. Przecież nie jest już dzieckiem! Rozumiał, że się o niego martwią, jednak wolałby aby nie mieszali się do tego. To jego sprawa i sam musi ją załatwić.
- Mamo - szepnął, wpatrując się w jej zdjęcie. - Pomóż mi.
Zawsze, kiedy dręczyły go dylematy, zwracał się do niej o pomoc. Czasem, w snach mu odpowiadała. Bardzo ją kochał i nie mógł się pogodzić że już jej nie ma. I to przez niego...
Kushina była niezależną, twardą kobietą, która często najpierw coś robiła a dopiero później myślała i nigdy się nie poddawała. Charakter odziedziczył po niej, jednak teraz stawka była dużo wyższa. Nie mógł pozwolić sobie na żadne błędy! Nikt więcej nie będzie płacił za jego głupotę! Nikt więcej!
Włożył słuchawki i puścił muzykę, aby nieco się wyciszyć, a w zasadzie aby zagłuszyć myśli o Sasuke, które nie chciały go opuścić. Teraz nie czas na rozmyślania dlaczego drań go porzucił. Teraz musi skoncentrować się na innym problemie. Przymknął powieki wsłuchując się w głośne dźwięki, kiedy poczuł czyjś ciężar na sobie. Już chciał go zrzucić, będąc przekonanym że to Kurama, kiedy jego usta zostały wręcz zmiażdżone. Z początku zamarł, wpatrując się w czarne oczy Sasuke, aby w następnej chwili dać się ponieść.
Naruto złapał go za włosy, przyciągając jeszcze bliżej. Zatopił się w jego ustach, jakby to była ostatnia deska ratunku. Jakby za chwilę świat miał się skończyć. Ich języki walczyły ze sobą, a zęby co raz zderzały się ze sobą chcąc się pochłonąć. Sasuke zachłannie przeczesywał jego włosy, wytrącając z jego uszu słuchawki.
- Tęskniłeś... - wymruczał Sasuke, wpatrując się w zaczerwienioną twarz Naruto.
****************
Następny należy do @SmutnyKwiatekPL
To do napisania Kochani :)
CZYTASZ
Ratownik (SasuNaru)
FanfictionW życiu wiele osób powie Ci, że czegoś nie zrobisz. Ty musisz stanąć i powiedzieć NO TO PATRZ!