Hejka Kochani!
Czekajcie to który to raz dzisiaj? A z resztą co za różnica, choć przypuszczam, że to już ostatni :) Znaczy dzisiaj hehe
Tym razem, rozdział należy do @NarutoUzumakiOficjal, która zażyczyła sobie:
1. Na ostro (dajcie chili albo Carolina Reaper)
2. Słowa kluczowe: radość, uśmiech, ogromne pożądanie, krew, róże
No zobaczmy co z tego wyniknie hehe życzę miłej zabawy
Naruto jęknął i poruszył się niespokojnie. Chciał otworzyć oczy, jednak głowę przeszył mu potężny ból. Nie mógł sobie przypomnieć dlaczego bolało go całe ciało. Czyżby znowu zapomniał się w treningu? Nie, nie dotarł do klubu... Chyba?
Czuł przyjemną miękkość pościeli oraz ogromne ciepło z prawej strony. Uśmiechnął się, kiedy jego palce, natrafiły na dobrze znajomą, szorstką sierść psa. Pupil jak tylko wyczuł ruch, od razu poruszył się i przystawił zimny i mokry nos do jego policzka. Naruto skrzywił się na ten gest.
- Co jest Kurama? Budzi się?
Kurama na te słowa oderwał się od niego i zaskomlał cichutko. Sasuke podszedł do łóżka i pogłaskał psa po wielkim łbie.
- Złaź, zobaczę co z nim.
Naruto nie mógł rozpoznać czyj głos słyszy. Skądś go zna, tylko nie mógł sobie uświadomić do kogo należy. Co więcej, Kurama posłusznie opuścił posłanie. W chwile po tym, czoło Naruto przykryła czyjaś chłodna dłoń.
- Ej, młotku! Żyjesz?
Naruto zmarszczył brwi. Nie, to przecież niemożliwe! Tylko raz i tylko jedna osoba go tak nazwała. To tylko jakiś koszmar, cholerny koszmar z którego zaraz się obudzi!
Z wielkim wysiłkiem uniósł w końcu powieki. Pierwsze co zobaczył, to wpatrzone w niego onyksowe oczy. Te same, należące do tego cholernego dupka z plaży.
- Ty... - wychrypiał i znów odpłynął.
- Ano ja - Sasuke uśmiechnął się nieznacznie zmieniając mu kompres. Wytarł przy okazji resztki krwi wypływającej z rozciętej wargi.
Kurama, bacznie obserwował, co ten ładnie pachnący człowiek robi z jego pańciem. Jak na razie wszystko wyglądało dobrze. Pańcio był bezpieczny, chociaż byli w obcym mieszkaniu. Obwąchał już w nim wszystkie kąty i nie znalazł nic podejrzanego. Co więcej, ten obcy człowiek zadbał aby miał wodę, i nie krzyczał jak obślinił pościel. Co prawda mógłby jeszcze dać coś do jedzenia, ale nie bądźmy zbyt wymagający.
Jak tylko zwolniło się miejsce, Kurama od razu zajął wcześniej zajmowaną pozycję, ogrzewając swojego pana. Westchnął sobie, kiedy chłodna dłoń podrapała go za uchem.
- Dobry pies.
Sasuke przysiadł na biurku i obserwował ten przedziwny duet. Sam nie rozumiał swojego postępowania. Dlaczego go zabrał do siebie? Dlaczego w ogóle się nim zajął? Przecież, tak naprawdę ludzie go w ogóle nie obchodzą. Dlaczego więc on?
Nadal czuł jego ciepło, kiedy niósł go do samochodu. Blond włosy łaskotały go w policzek, a owocowy zapach, zapewne szamponu, nadal przyjemnie drażnił nozdrza. Ledwo zapakował ich obu do swojego sportowego mercedesa. Kiedy ułożył blondyna na tylnej kanapie, psisko wskoczyło na przednie siedzenie i nie było mowy aby go przesunąć.
Kiedy dotarli do jego mieszkania, z początku czworonóg nie odstępowało go na krok, jednak po jakiejś godzinie postanowił zwiedzić nowe terytorium. Nie było tego dużo. Sypialnia, salon, kuchnia z jadalnią i łazienka. Nie za dużo, nie za mało. Dla jednego faceta w sam raz, szczególnie, że nie przyjmował tu żadnych gości. Oczywiście prócz Itachiego. W sumie to nawet rodzice nie widzieli tego mieszkania, a teraz ma w nim tę dwójkę.
Dobra, przyznać trzeba, że leżący w jego łóżku blondyn to prawie jak spełnienie marzeń. Przecież tego właśnie chciał, o tym marzył od momentu kiedy go zobaczył. Ostatnio nawet, łapał się na tym, że śnił o tym co mogą wyprawiać właśnie na tym łóżku.
W czarnej, aksamitnej pościeli, wśród płatków czerwonych róż, ten właśnie blondyn wołał jego imię, błagając o więcej, kiedy ten brał go brutalnie. We śnie, jego spocone ciało przylegało do tego drugiego w wciąż niezaspokojonym, ognistym, ogarniającym wszystkie zmysły ogromnym pożądaniu. Zamglone błękitne oczy, wpatrywały się w niego. Słodkie, malinowe, lekko nabrzmiałe od pocałunków usta, znaczyły jego bladą skórę, a jęki przyprawiały go o zawrót głowy.
Chciał aby ten sen się spełnił i to nie jeden raz.
Dlatego kiedy zobaczył go padającego od ciosu, nie mógł uwierzyć. Co by się z nim stało, gdyby jego tam nie było? Dlaczego ten człowiek chciał go skrzywdzić? Koniecznie musi się dowiedzieć! Coś w głębi duszy kazało mu się tym zająć. Tak jak zająć się tym przedziwnym chłopakiem.
Oderwał się od biurka i podreptał do kuchni. Musiał zająć myśli czym innym, gdyż od samego patrzenia w jego spodniach zrobiło się cholernie ciasno. Przejrzał lodówkę. Zapasów nie jest dużo, jednak na prostego kurczaka z ryżem i warzywami powinno wystarczyć.
Kiedy danie radośnie skwierczało na patelni, zwabiony cudownym aromatem, wkroczył do kuchni Kurama. Jego pazury dźwięczały, uderzając o szare kafelki.
- Co, też pewnie jesteś głodny? - spytał patrząc w brązowe ślepia.
W odpowiedzi Kurama przekrzywił łeb w prawą stronę i zaskomlał.
- Czekaj, zaraz zobaczę co mogę ci dać. - pogłaskał go po łbie i zanurkował w lodówkę.
Kurama radośnie uderzał ogonem o posadzkę, czekając co też ciekawego z niej dostanie. W domu też mieli taką magiczną szafę, z której pańcio co raz wydobywa smakołyki. Więc, w każdym ludzkim domu coś takiego jest? Cudownie! To prawie jak psi raj.
- Wybacz wielkoludzie, nic więcej już nie zostało - wyciągnął kawałek kiełbasy.
Kurama obwąchał trzymany w ręku poczęstunek, a następnie delikatnie odebrał. Może to niewiele, ale zawsze coś. Posiedział z nowym człowiekiem aż ten skończy swój posiłek. Pare razy zaglądał do swojego pańcia, jednak ten cały czas spał.
Było już dość późno kiedy Kurama ułożył się na powrót na łóżku obok Naruto. Trzeba przyznać, że te łóżko było dużo większe niż ich i dużo wygodniejsze. Podniósł łeb kiedy materac skrzypnął nieznacznie.
- Wybacz, mam tu tylko jedno łóżko. Kanapa jest niewygodna.
Kurama fuknął, i na powrót ułożył łeb na ręku swojego pańcia. Wiedział już, że kompletnie nie musi się przejmować, że ten człowiek nic im nie zrobi.
- Marzyłem aby mieć cię w łóżku, ale wolałbym abyś był przytomny - szepnął Sasuke układając się na boku. Wyciągnął rękę i odgarnął z czoła kilka zabłąkanych złotych kosmyków.
- Dobranoc, śpiąca królewno - uniósł się lekko i musnął ustami jego czoło.
*************
Następna część należy do @Animcia-chan
Do napisania Kochani :)
CZYTASZ
Ratownik (SasuNaru)
FanficW życiu wiele osób powie Ci, że czegoś nie zrobisz. Ty musisz stanąć i powiedzieć NO TO PATRZ!