Rozdział 35

864 86 97
                                    

Hejka Kochani!

Dzisiaj witamy @AnoganalnTrup i jego

1. Dramatycznie

2. Słowa kluczowe: ananas, świeżak, skarbonka, Ciamajda, wilk

Przyznam się bez bicia, że trochę odkładałam pisanie tego rozdziału, czekając aż mój naburmuszony, grubiański Troll (czyli moja kochana wena) będzie w lepszym nastroju i nieco pomoże *patrzy w jego stronę uśmiechając się słodko* ale niestety. On jest nieugięty i tylko pokazuje mi środkowy palec, pociągając wódę z gwinta *wzdycha załamana i idzie do kuchni. Wyrzuca wszystko na deskę i chwyta wielki tasak* Nie to nie, ty wredoto jedna! Sama sobie poradzę! *z szaleństwem w oczach i językiem na brodzie sieka wszystko na drobne kawałeczki* TAK! TO BĘDZIE...

- To o której ruszacie? - Jiraiya nawet nie silił się na komentarz, kiedy rano zobaczył Sasuke robiącego sobie kawę i skrzywioną minę Naruto burczącego coś pod nosem. 

- Zaraz po śniadaniu - odparł Sasuke, chowając za kubkiem złośliwy uśmieszek. 

- Co ci tak spieszno?! - warknął Naruto. Choć był przyzwyczajony do bólu, to tym razem naprawdę przesadzili. Każdy, nawet najdrobniejszy ruch był okupiony przeszywającym bólem i to nie tylko okolic lędźwi. To wszystko przez tego napaleńca. Normalnie wyśle go na terapię dla seksoholików. 

- Im szybciej pojedziemy, tym szybciej będziemy na miejscu. Wpadniemy tylko na chwilę do mnie, muszę wziąć kilka rzeczy i...

- To jedź teraz, a w tym czasie ja się też spakuje. - Naruto zobaczył w tym szansę na jeszcze krótki odpoczynek. 

- Bez sensu. Nie będę jeździł w te i z powrotem. Moje mieszkanie jest po drodze i długo nam to nie zajmie. - Odparł rzeczowo siadając do stołu. - Jedź młocie. Daleka droga przed nami, a nie będę się co chwila zatrzymywał abyś coś zjadł.

- Ile razy ci już mówiłem, żebyś mnie tak nie nazywał! - wydarł się Naruto. Naprawdę nienawidził tego przezwiska. - I co ty w ogóle insynuujesz draniu?! - wbił w niego wściekły wzrok.

- Dokładnie to co słyszałeś - odparł, patrząc na niego z ukosa. 

- Ja już nie będę mówił kto tu jest ciągle głodny jak wilk! - Naruto aż poczerwieniał ze złości, mając nadzieję, że Jiraiya nie zrozumie o jaki rodzaj głodu mu chodzi. 

Jiraiya słuchał tego w milczeniu, nie mogąc ich zrozumieć. Wczoraj wieczorem wyglądało jakby naprawdę byli bliskimi przyjaciółmi. Zachowanie Naruto, troska jaką okazał Sasuke a dziś? Jakby mogli, skoczyliby sobie do gardeł. I to dosłownie. Nie był już taki pewien, czy ich wspólny wyjazd to taki dobry pomysł. Oni zachowywali się jak dzieci.

- Jiraiya... - Naruto zawahał się. Nie chciał prosić o to przy Sasuke, ale wyglądało na to, że ten drań nigdzie się nie ruszy. 

- Czego smarkaczu? 

- Daj mi klucze od domu - puścił mimo uszu obelgę. - I trochę kasy...

- A do własnej skarbonki nie łaska zajrzeć? - spytał złośliwie, choć oczywiście był na to przygotowany. Co jak co ale Naruto nie potrafił dysponować pieniędzmi. 

Naruto zacisnął pięści i już chciał się odszczeknąć, kiedy Jiraiya rzucił w jego stronę klucze. Złapał je w ostatniej chwili zanim zarobił nimi prosto w nos.

- I tak chciałem cię prosić abyś tam zajrzał. W ogóle trzeba w końcu postanowić co z nim robimy, a co do pieniędzy... - Spojrzał na niego uważnie. - Koperta leży na komodzie w przedpokoju. 

Ratownik (SasuNaru)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz