Rozdział 10

1.3K 136 145
                                    

Hejka Kochani!

Muszę przyznać, że po wczorajszym zastanawiałam się, czy ja jestem jeszcze normalna. I szczerze mówiąc ... Nie mam pojęcia! 

Muszę również przyznać, że pisanie tego opka daje mi cholernie dużo śmiechu i zabawy. Dziękuję Wam za to, gdyż gdyby nie Wasze wyzwania, wyglądałoby to zupełnie inaczej. 

Nie obiecuję również, że takie maratony będą częściej. Wczorajszy zawdzięczamy awarii jaką miałam w pracy oraz opieszałości elektryka :) 

Dobra, za ta część podziękujmy @001michan , która zażyczyła sobie na:

1. ostro

2. słowa kluczowe: sałatka (najlepiej jarzynowa) domek na drzewie, krew i mącącą Sakurę - wybacz mi 001michan, jak bardzo się nie starałam nie mogłam jej wsadzić w ten rozdział, ale nie martw się, jeszcze zdąży im zatruć życie ;)

No dobra, zobaczmy jak pójdzie dzisiaj hihihi

- ŻE, KURWA CO?

Naruto, aż się zapowietrzył. To chyba kolejny koszmar! Tak, zdecydowanie koszmar! Nie może być inaczej! NIE MOŻE BYĆ INACZEJ!

- To ja już wole tą kieckę... - burknął do siebie patrząc na bruneta. 

-Hm, przebieranki? To następnym razem, kochanie - Sasuke przejechał palcem po jego policzku. 

Widząc go w takim stanie, nie mógł sobie odmówić podroczenia się z nim. Był ciekaw co takiego mu się śniło. Najpierw rzucał się niespokojnie, przez co go obudził, a jak ten chciał go uspokoić chwytając za ramiona, cóż... Nie mógł  się powstrzymać. Rozchylone usta aż same się prosiły aby ich skosztować. Co mu szkodziło? Taka okazja mogła się szybko nie powtórzyć. Jednak nie spodziewał się, że blondyn odda ten pocałunek. I to z taką pasją, aż szkoda, że trwało to tak krótko. A teraz nie byłby sobą, gdyby się z nim nie podroczył.

- COŚ TY POWIEDZIAŁ?! - krew w Naruto się zagotowała. 

Już brał zamach, aby przestawić mu ten jego pieprzony nos, kiedy dobiegło go ostrzegawcze warczenie. Zamrugał kilkukrotnie wpatrując się we własnego psa, który niespodziewanie pojawił się za plecami bruneta. 

- Kurama?! - wyszeptał. 

- Dobry pies -Sasuke przekręcił się na plecy i podrapał go za uchem. - Pewnie chcesz na spacerek? 

Ku wielkiemu zdziwieniu i oburzeniu Naruto, jego własny pies, przyjaciel, okazał się zdrajcą. Nie dość, że staną w obronie tego dupka, to jeszcze się do niego łasi?! Co tu się, do kurwy nędzy, dzieje?! Czy to jest kolejny chory żart Kiby, czy może jest w jakiejś innej rzeczywistości? Co się wczoraj stało?

- Dobra, ty jak chcesz to sobie jeszcze poleż, po wczorajszym pewnie jesteś wykończony.  A ja wyskoczę po pieczywo i przy okazji wyprowadzę tego słodziaka. A tak na marginesie, byłeś wczoraj boski. - uśmiechnął się zadziornie i cmoknął go w policzek.

Naruto był tak oszołomiony, że nawet nie zareagował. Jak?! Jak to się mogło stać?! To musi być żart! Okrutny, ale to tylko żart! NIECH KTOŚ POWIE, ŻE TO TYLKO ŻART?! Zaraz ktoś wyskoczy i krzyknie "Mamy cię!" 

Przecież on by nigdy ... z facetem!

Sasuke usiadł na brzegu łóżka, ponownie pogłaskał Kuramę i wstał. Kiedy materiał kołdry zsunął się z jego ciała, oczom Naruto ukazała się cała jego sylwetka. Cała i naga. Przeciągnął się leniwie, po czym ruszył do drzwi. Zatrzymał się w połowie drogi i obrócił.

Ratownik (SasuNaru)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz