Rozdział 5.

922 53 0
                                    

-Alison?! Co ty tu robisz? - chłopak zapytał dysząc. Ej.. nie mógł tak wrzeszczeć, stoję obok. Gdy tak przyjrzałam się mu.. włosy, mokre od deszczu miał przyklejone do czoła. Ale ulewa.

-Mieszkam, właź zanim się przeziębisz, zdrowie gwiazdy przede wszystkim - zachichotałam na koniec. No cóż.. on miał coś innego do roboty. Pustym wzrokiem wpatrywał się we mnie. Coś nie tak? Potrząsnęłam głową i pociągnęłam go za rękę. Dlaczego stwiał opór? Jeśli nie chciał, to mógł mi powiedzieć.
Już raz dzisiaj się spotkaliśmy. Czysty przypadek.

Patrząc na niego przypomniały mi się wiadomości z radia.
Liam został okradziony? A więc.. czemu uciekł z tamtego miejsca, zamiast szukać sprawcy? Albo.. chociaż zobaczyć czy nie ubyły drogocenne rzeczy. Serio.. nie rozumiem płci przeciwnej. Tacy z nich "macho", a gdy coś się stanie, zwiewają gdzie pieprz rośnie. Jakaś masakra.

(...)

-Przecież tu nikt nie mieszka. - powiedział popijając herbatę. Jakimś cudem zdobyłam od uprzejmej pani z naprzeciwka czajnik z ciepłą wodą.
Nie przujmowałam świadomości, że członek 1D siedzi niedaleko mnie, owinięty moim kocem.. w misie.

-Jak to nikt? Ja.. - nieśmiało się uśmiechnęłam. Chwilami nie mogłam nic wymówić. Może to on tak na działa?

-W tej ruderze? Nie możesz zamieszkać u przyjaciółki lub z rodzicami? - przez chwilę mu nie odpowiedziałam. Nie potrafiłam dobrać słów. "Wyjaśnij temu chłopakowi, bo niepotrzebnie się denerwujesz! Jesteś silna, nie płacz!" "Przecież.. nie mogę mu zaufać.. "
Podczas gdy ja toczyłam wewnętrzną walkę z sobą.. Li przechadzał się po pokoju, aż.. stanął przy gitarze. Myślę, że.. ogladał onstrument.

-Niall ma taką samą.. nie identyczną, ale podobną.. - przejechał palcami po strunach.

-Wiem.. widziałam na zdjęciu..

-Nadal nie odpowiedziałaś na moje pytanie - usiadł na kanapie. W jego oczach było coś dziwnego.. jakby wzrok Liama próbował mnie zdenerwować. Wzięłam głęboki oddech. Ponowne tłumaczenie..

-Nie mam nikogo.. wolę tutaj mieszkać niż z ojcem pijakiem i matką pro.. która się sprzedaje - po toni mojego głosu wyczułam, że to było trochę chamskie. Tylko.. ja często o tym mówię.. powoli mam dość. Jeśli powie coś o współczuciu..

-Może.. chcesz się przeprowadzić do kompleksu? Zapewnimy Ci..

-Liam stój! Przepraszam, że przerywam tobie, ale.. nie zamierzam się stać kolejną bohaterką fanfiction, w którym dziewczyna poznaje kogoś z One Direction, wprowadza się do nich, zakochuje i happy end. Nic nie jest idealne. Żyję w szarej rzeczywistości, sama zgotowałam sobie taki los.

-Pewnie miałaś to na sercu? - uśmiechnął się. Wywróciłam oczami. Mówiłam to wszystko na poważnie. Mam nadzieję, że zrozumiał.

-Może.. wkurzają mnie ludzie oferujący pomoc teraz. A gdzie wcześniej byli, kiedy jej potrzebowałam? Em.. słuchaj.. zadzwoń do któregoś z chłopaków.. nie będziesz tu ze mną siedział.. bez sensu.. - posmutniałam. Niestety.. został jeszcze Harry.. Louis, Niall i Zayn tak? Nie wiem dlaczego właśnie tutaj przyszedł. Jakby ta kamienica została jedynym ratunkiem.
Jednak.. on nie chciał. Ukrył twarz w dłoniach. Czy on płakał?
Bez słowa podeszłam do niego i przytuliłam. Co się dzieje na tym świecie.
Zagubił się. W moich ramionach płakał chłopak potrzebujący pomocy.. od kogo kolwiek.

-Nie mogę wrócić do bandu. Jest zamieszanie.. potrzebuję trochę czasu.. gdzie mam zostać..

-U mnie? - na te słowa przytulił się mocniej, ale zaraz odsunął na niewielką odleglość.Uważnie rozejrzał się po pokoju. Nie było aż tak źle.
Kilka minut później zasnął w fotelu, a ja mogłam położyć się wygodnie w łóżku. Inni by powiedzieli "Jak go potraktowałaś? W końcu to gwiazda, należy się mu twoje łóżko" Taa.. i co z tego? Zasługuje na nadzwyczajne traktowanie? Nie wydaje mi się. Jest normalnym człowiekiem.. który osiągnął coś w życiu.

Następnego dnia go nie było.
Przeszukałam całą kamienicę. I co zastałam? Brak śladu. Nic. Kompletnie.
"Idiotka.. dałaś się wykorzystać.."

-To są żarty, tak?! Ukryta kamera?! - krzyknęłam z bezsilności. Nikt nie traktuje mnie na poważnie. Czyżbym poznała zadufaną gwiazdkę, która odwaliła jakieś przedstawienie?
Oklaski się należą.
Zostałam wkręcona.
A mówił, że nie może wrócić.. załamanie? Płacz? Czy zwyczajne udawanie?
Zdenerwowana zaczęłam jak najglośniej grać na gitarze

"... I'm forced to fake a smile, a laugh , Every day of my life, My heart can't possibly break, When it wasn't even whole to start with.." *

Zawsze się uspokajałam za pomocą muzyki. Chyba to lepsze niż ciągły krzyk..
Dzisiaj pójdę grać, nie dam się.
Ścierając łzy z policzków, pełna wszelakich emocji wyszłam w dresach do szkoły. Niech mówią sobie co chcą. Nawet mogą się śmiać. Nie zwrócę na to uwagi.

Dosyć tego wszystkiego. Ja mu zaufałam, powiedziałam wszystko. W zamian otrzymałam takie coś.

----------------------------------------------------------------------

* kawałek tekstu piosenki Kelly Clarkson - Because of you.

Lonely I.. maybe (1D - PL) ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz