"-Za kogo się uważasz? Jesteś nikim. Niepotrzebnym gównem pałętającem się po ziemi. Po cholere mnie zaczepiasz? Wyniosłaś się z chaty, przez Ciebie ojciec ma kłopoty! Mogłam zostawić Cię w domu dziecka na pastwę lodu. Jaka ja byłam głupia wychowując takiego bękarta. Trzeba było się zabezpieczać. Spójrz na siebie! Brzdąkasz na gitarze zamiast zarabiać w mądrzejszy sposób!
-Prostytucja? o tym sposobie mówisz? Nie będę taka jak ty! Nie sprzedam swojego ciała!
-Powinnaś brać przykład z rodziców!
-O sobie mówisz?
-Jak ty się zwracasz do matki?!
-Dla mnie moja rodzicielka umarła kiedy ty zaczełaś "pracować". Sorry.. jesteś dziwką.. a ja takiej matki nie chcę!"
16-letnia ja krzyknęła z całej siły. Pamiętam.. minęły wtedy jakieś 2 miesiące odkąd zaczęłam grać na ulicy. Violetta zwana potocznie osobą, która dała mi życie.. odwiedzała mnie co jakiś czas robiąc przy tym wymówki. Jak tylko się dowiedziałam w jaki sposób ona zarabia na życie.. straciłam do niej wszelki szacunek. Postawiłam się.
Dlaczego akurat na wychowawczej była mowa o rodzinach patologicznych. To głupie wspomnienie nie chciało odejść w żaden sposób.
Westchnęłam i skupiłam wzrok na to co się działo za oknem. Może to pozwoli mi jasno myśleć. Dziwna nauczycielka.. dziwna szkoła.. dziwna ja.
Młodsze klasy liceum rozpoczęły w-f na podwórku. Dziewczyny biegały w strojach, a chłopaki grali w piłkę nożną.
Ugh.. znienawidzony przedmiot. Jeszcze tak wpleciony w plan, że jest na siódmej i ósmej lekcji. Niestety.. muszę na niego uczęszczać, inaczej miałabym ocenę niedostateczną czy coś.
-Zachęcam was do udziału w zajęciach muzycznych! - powiedziała nauczycielka, gdy zadzwonił dzwonek. I tak nikogo nie zachęca tym gderaniem. -Alison.. możesz na chwilę zostać? - oho.. czy szykują się kłopoty?
Lekko rozkojarzona podeszłam do mlodej kobiety. Nerwowo poprawiłam pasek od torby.
-Dlaczego twoi rodzice nie pojawiają się na zebraniach? Są zajęci, czy ich nie informujesz? - gdyby tylko pani wiedziała..
-Po prostu.. nie mogą.. - spuściłam głowę. Jest niedobrze.. bardzo niedobrze. Dlaczego przeszywa mnie wzrokiem. Co ja Ci zrobiłam? Pomocy...
-Jakoś nie wierzę w twoje słowa - stwierdziła zakładając nogę na nogę. Ach.. pewnie źle jej się siedziało.
-To co mam pani powiedzieć? - w środku czułam, że zaraz wyśpiewam wszystko. Niestety.. przez te 3 lata nie zdobyła ani grama mojego zaufania.
-Chcę jutro widzieć któregoś z rodziców, albo.. poniesiesz konsekwencje
-Haha to są żarty?- zaśmiałam się, ale ona pokiwała głową na nie. Ups.. -Ok.. powiem pani powód ich nieobecności. - wzięłam głęboki oddech. Na trzy.. raz.. dwa.. trzy.. - Mam ciężką sytuację.. ojciec alkoholik.. matka.. jeszcze gorzej, a ja muszę każdego dnia walczyć o przetrwanie! - łzy zebrały mi się do oczu, więc wybiegłam z klasy.
Od teraz będę stawiała wszystko jasno, bez żadnych zachamowań.
Stojąc przy szafce wyciągnęłam dziennik. Jeszcze dwa miesiące do powrotu przyjaciółki. No może nie całe. Wytrzymam.. jakoś..
Nie dam się.
Idąc przez stołówkę w kierunku placu, starałam się prawie przebiec. Kto tak budował szkołę? Bez sensu.
"Wszyscy patrzą się na Ciebie.." odezwał się wredny głosik w głowie. Niech się patrzą, widocznie nie mają nic innego do roboty.
"Tell them all I know now, Shout it from the roof tops, Write it on the sky line, All we had is gone now
Tell them I was happy, And my heart is broken, All my scars are open, Tell them what I hoped would be, Impossible, impossible"
Nie mam pojęcia dlaczego wybrałam tak smutną piosenkę. Z jednej strony.. wspomnienie o przeszłości.. z drugiej.. pochmurne niebo w niczym mi nie pomagało.
Liam.. stał.. w oddali.. pod kapturem..
Nie pogadam z nim. Nie zapomniałam. Musze kontynuować "show".
W oddali biegały dzieci, a ich mama patrzała na nie z uśmiechem.
Jestem ciekawa czy moje dzieciństwo było podobne.. bez zmartwień.. kłopotów i tak dalej.
Około godziny 21:00 ulice pustoszały. Zostalam sama.
(...)
-Tu się ukryła! - ktoś krzyknął za oknem, powodując, że serce podskoczyło mi do gardła. "Co się dzieje?" Podeszłam do okna. O kurde.. policja.. pod kamienicą.. razem z pracownikami opieki społecznej. Wiem jedno.. trzeba wiać!
Kiedy pospiesznie wrzucałam ubrania do torby podróżnej, bylo słychać "Tam jest dziewczyna, przebywa tu nielegalnie"
Całe szczęście, że się nie zadomowiłam za bardzo.
Pytanie.. gdzie ja mam iść?
Później będzie czas na myślenie.
Razem z torbą i gitarą pobiegłam do piwnicy. Znajduje się tam tylne wyjście.
Po przedostaniu się na drugą stronę płotu, ostatni raz spojrzałam na miejsce schronienia przez ostatni rok.
Nie żebym się przyzwyczaiła, ale.. nie było tu najgorzej.
Zmęczona wpadłam do kawiarni Steve'a. Szczerze nienawidzę tego dnia. Rozglądając się po lokalu zauważyłam swój ulubiony boyband. Beztrosko śmiali się na głos.
No to wpadłam.
CZYTASZ
Lonely I.. maybe (1D - PL) ✓
FanficGranie na gitarze, na ulicy jest dla niej codziennym zajęciem. W ten sposób zarabia na swój własny los. Czy znajdzie się osoba, która będzie w stanie odmienić życie 18-latki?