Rozdział 9.

898 50 3
                                    

Minęły dwa tygodnie. Po tym, jak zostałam brutalnie pobita, straciłam czucie w nogach na dobry tydzień.
Z rehabilitacją nie było najgorzej. Tylko.. to całe uczenie się "chodzenia na nowo" trochę mnie przeraziło.
Ruth chciała zgłosić na policję to całe zdarzenie i zrobiła to mimo mojego błagania. Nie chciałam, żeby były z tego kłopoty, niestety.. kto wie.
Sytuacja mogła się powtórzyć w przyszłości.
Kontaktowałam się też z przyjaciółką. Wstępnie ustaliłyśmy, że na ten moment będę mieszkac u siostry Liama. Nic złego mi się nie stanie. W końcu będę miała opiekę.
No właśnie. Ale to dziwnie brzmi. Kto by się spodziewał, że sześć lat temu Ruth obiecała pomoc. I ja o tym kompletnie zapomniałam. Możliwe, że to z powodu innych rzeczy.
Szczerze? Dotrzymała słowa. Nie mam jej nic do zarzucenia.

Teraz siedzę przed szpitalem i czekam na nią. Poczatkowo bałam się wyjść z sali. Mały lęk po tym incydencie dawał o sobie znaki.
Dzisiejszy dzień zapowiadał się.. dobrze.

-To jak, gotowa na nowy dom? - zapytała radośnie blondynka. Czy ona nie miała wcześniej brązowych włosów? Nie wiem.

-Chyba tak - odparłam wstając.
W końcu zamieszkam w normalnych warunkach, co nie znaczy, że wszystko będzie jak powinno. Życie nie jest proste.

-Jeśli nie masz nic przeciwko, to jeszcze musimy zajechać do chłopaków - w odpowiedzi pokiwałam głową na tak.
Jasne.. zaczęłam się trochę niepokoić. A co jak mnie rozpoznają? Przecież.. byli w kawiarni Stevena, kiedy.. nastapił wypadek.
W szczególności Niall, który pytał o moją gitarę. Czemu zamartwiam się takimi głupotami? Dla nich.. mogłam być zwyczajną dziewczyną.
Taką na którą nikt nie zwraca uwagi
Taką, która jest zerem. Nic nie znaczącym człowiekiem.

Kiedy dotarłyśmy na miejsce cała się trzęsłam.
Spokojnie.. już raz ich widziałaś i nie było żadnej paniki, ale..

-Zostajesz tu, czy wejdziesz ze mną? - dziewczyna zapukała w okno. Musiałam być nieźle zamyślona, bo nawet nie zauważyłam, że zostałam sama. Auto wydawało się takie bezpieczne..
Po krótkim namyśle weszłyśmy do budynku.
Wystrój wnętrza pozytywnie mnie zaskoczył.
Korytarz był jasny, z różnymi malowidłami. Przed wejściem do salonu, wzięłam głęboki oddech.

-Chłopaki! Zostawiam pod waszą opieką Alison, a ja idę do Liama - prawie krzycząc oznajmiła Ruth. Nieźle się wystraszyłam.
Nieśmiało zrobiłam kilka kroków do przodu. Od razu podszedł w moją stronę Niall. Tak bedzie zawsze? Zaprosił mnie do zagrania z nim i Zaynem w.. Fifę.. czy coś takiego.. nie orientuję się w grach piłkarskich.
Przyjęłam tą propozycję.
Jednak.. czułam na sobie czyiś wzrok na plecach. Odwracając się napotkałam Harrego.
Ej.. nic złego nie robię. To jakby.. przeszywał wzrokiem. Jakaś masakra.

-To nie fair! - krzyknął blondyn, gdy okazało się, że w pierwszej rundzie z małą pomocą bruneta wygrałam.

Pół godziny później siedziałam obok Hazzy. Co chwilę odsuwał się. Zaczęło mnie to denerwować.
Nigdy nie uważałam go za ideał, najbardziej nie trawiłam go z One Direction.
Moim zdaniem za bardzo oddalał się od reszty. Często w gazetach widziałam nagłówki "Harry i 1D" jakby był osobną częścią zespołu. Pan gwiazda się znalazł.

Nagle wstałam. Dość..

-Ja śmierdzę czy jak? Masz problem ze sobą? Ugh.. powiedzcie Ruth, że czekam przed kompleksem. - chwyciłam jabłko ze stolika i wyszłam. Wszystko mnie wkurza, tym bardziej Harry Debil Styles.
Przez ostatnie wydarzenia stałam się strasznie przewrażliwiona.
W oczekiwaniu nuciłam sobie refren "What makes you beautiful". Taa.. jest ok. Siedzę sobie przed domem gwiazd.
Gdzie ona się podziewa..
Nawet nie zauważyłam jak blondyn usiadł na schodku obok.

-Nie zachowałaś się miło w stosunku do Harrego. - odezwał się. Puściłam to mimo uszów. -Nie jesteś też rozmowna, nie wiem co Liam widzi w tobie - Niallu James'ie Horanie, dziękuję za oficjalne zepsucie humoru!
Ukryłam twarz, nie dając po sobie poznać, ze te słowa trochę zabolały.

Kiedy Ru przyszła, udałam, że nic się nie stało. Opowiedziałam jej o grze i tak dalej.
O dziwo, Li jako jedyny pożegnał się ze mną.
Pewnie dla reszty jestem zwykłą fanką, na którą nie wartow zwracać uwagi.

Przemierzając ulice Londynu, cały czas gapiłam się na ludzi.
Przejeżdżając obok dzielnicy, w której mieszkałam, skuliłam się na siedzeniu.
Nigdy tu nie wrócę.

(...)

-Tutaj jest moja sypialnia, a drzwi obok.. twój pokówj. Rozgość się, jakbyś czegoś potrzebowała, jestem w kuchni. Aa.. zapomniałabym. Na łóżku leży dla Ciebie prezent. - zamknęła za mną drzwi.
Niepewnie podeszłam do pudełka. Co tam może być...
Gdy otworzyłam, ku moim oczom ukazała się.. komórka.
Z wrażenia usiadłam. Na samym spodzie znalazłam karteczkę.

"mam nadzieję, że Ci się przyda"

Zaniemówiłam.
Kto by zrobił mi taki prezent? Nie jest napisane od kogo.
Niepewnie włączyłam urządzenie. Trochę czasu stracę na ogarnięcie aplikacji.

Jakiś czas później, szczęśliwa wtuliłam się w poduszkę.
Czyżby los uśmiechnął się do mnie? Po tylu latach cierpienia?

----------------------------------------------------------------------------------------

łee.. nie podoba mi się ten rozdział.. jest jak dla mnie za krótki. Ale.. nie udało mi się go inaczej napisać, więc taki wyszedł.

Lonely I.. maybe (1D - PL) ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz