Louis wszedł do ich wspólnego mieszkania. Mieszkali razem już około roku, ale to inna historia.
Harry w tym czasie nerwowo chodził po salonie, nie mogąc się skupić. To już dziś, pomyślał.
- Harry! - krzyknął szatyn, rzucając się na starszego z wielkim uśmiechem na twarzy.
– Louis – mruknął i pocałował go w czoło, a następnie położył dłonie na jego pośladki, aby go podtrzymać. – Zabiorę Cię gdzieś, masz dziesięć minut, biegnij.
- Ale gdzie? - spytał, patrząc w oczy bruneta.
– Niespodzianka – zaśmiał się – ubierz się zwyczajnie.
- No dobra - zaśmiał się, idąc w stronę ich wspólnej sypialni.
– Szybko, kochanie!
~
Po kilku minutach szatyn pojawił się na dole. Harry złapał go za rękę i poprowadził do wcześniej przygotowanego samochodu, po drodze sprawdził, czy wszystko wziął.
- Dobra, mów gdzie jedziemy - zaśmiał się szatyn, zapinając pasy.
– Nie bądź taki niecierpliwy – zaśmiał się i ruszył.
Jechali w ciszy, znaczy Harry próbował to sobie wmówić, Lou ciągle podpytywał o rzekomą niespodziankę, na szczęście loczek był nieugięty, co trochę zdenerwowało młodszego.
Po kilku minutach jazdy wysiedli na parkingu przy placu zabaw.
- Plac zabaw? Znowu? - spytał zdziwiony szatyna, patrząc się na miesjce, gdzie kiedyś zniszczył zamek starszemu.
– Tak, Loueh, siądź proszę.
Zamknął drzwi od aamochodu i pobiegł do piaskownicy, wchodząc do niej. - Niedawno była taka duża - zaśmiał się.
– Oh, Lou, ty nigdy nie dorośniesz.
- Ej, to że masz te 20 lat nie oznacza, że możesz się wymądrzać - mruknął, sypiąc loczka piaskiem.
– Spokojnie, nie denerwuj się – zaśmiał się ponuro – Muszę Ci coś powiedzieć.
- Jezu, brzmisz poważnie... Kurwa, ty chyba mnie nie... - powiedział, patrząc się na bruneta. Harry i zdrada? Nie ....a może?, pomyślał.
– J-ja, Loueh, muszę Ci to powiedzieć, za długo zwlekałem.
- Z-zdradziłeś mnie? - spytał przestraszony.
– J-ja, Lou! O boże! Kurwa nie.
- Wyjeżdżasz? - spytał.
– Jak mogłeś tak pomyśleć? Lou, tak zdradziłem Cię, ale z dziewczyną – powiedział – Hehehe, żart, nigdy bym Cię nie zdradził, idioto – zaśmiał się.
- To co, Harry? Bo już nie wiem co chcesz mi powiedzieć?
Harry ostatni raz pomodlił się w duchu i uklęknął przed chłopakiem.
– Wiesz, że rzadko jestem człowiekiem poważnym, dałbym tu jakiś denny żart, ale Lou.. O, Boże! – zaśmiał się – Znamy się tyle lat i przed mój idiotyzm Cię straciłem, na serio, jestem taki głupi – pokręcił z niedowierzaniem głową – Cieszę się, że do Ciebie napisałem, dziękuje Bogu za to, że to byłeś ty, a nie jakiś inny napaleniec. Dobra, nieważne. Jesteś moim słońcem, księżycem i moją jedyną gwiazdką, potrzebuję Cię jak pizzy w lodówce, nie, przepraszam, jak tlenu, Lou, jestem moim powietrzem. Uwielbiam twój uśmiech, twoje oczy i twój charakter, jesteś cudowny. Czas spędzony z Tobą jest niesamowity i nie oddałbym go za nic w świecie, dziwię się, że jeszcze ode mnie nie odszedłeś, naprawdę. Nigdy bym Cię nie zdradził, ani nie wyjechał, za bardzo Cię kocham i chcę to pokazywać codziennie, nawet przez drobne gesty; śniadania do łóżka, kwiaty, czy płacenie za Ciebie, chociaż i tak to robię, dobra, zanim to jeszcze bardziej spieprzę – spojrzał na młodszego, który miał łzy w oczach, wyjął pudełko z tylniej kieszeni spodni – czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz panem Louisem Stylesem?
Szatyn zaszlochał z uśmiechem na twarzy. - Jesteś debilem, którego kocham i tak, loczku, zostanę twoim mężem - zaśmiał się.
– Bałem się, że powiesz nie – włożył minimalistyczny pierścionek na jego palec – Kocham Cię, Lou.
CZYTASZ
I miss you Harry ✓
Fanfiction#91 w ff! || Harry i Louis w dzieciństwie byli nie rozłączni. Prawdopodobnie trwało by to do nieznanej...dzisiejszego dnia, ale Styles musiał wyjechać z Doncaster. Od tego czasu minęło 5 lat. Żadne z nich zabardzo nie pamięta tego drugiego. Pewnie b...