13

5K 359 19
                                    

— Ty — wyszeptał, idąc w moją stronę. Tłum rozstępował się przed nim jak przed przysłowiowym morzem. Atmosfera w klubie uspokoiła się na tyle, że wszystko wyglądało względnie normalnie. Dorian, jak i reszta ludzi nie zwracała w ogóle uwagi na przybysza, który skradał się niepostrzeżenie, nie spuszczając ze mnie wzroku. Nerwowo rozglądałam się najbliższym wyjściem ewakuacyjnym. Nie mogłam przecież stać tam jak ten kołek, czekając aż, mnie dorwie. Jedynym szczęściem w tej sytuacji byli ludzie, którzy tu byli. Nie mógł przecież mnie porwać w miejscu publicznym, narażając się na niebezpieczeństwo i odkrycie. Spróbowałam wyjść na zaplecze, ale spojrzenie Damiana, które jednoznacznie wskazywało, że mam się zająć wilkołakiem przy barze mi to uniemożliwiło. Przybrałam najbardziej sztuczny uśmiech, na jaki mnie było stać w tym momencie i obróciłam się do niego, ściskając w ręce długopis.

— Co podać?

— A co polecacie? Mam nadzieję, że w barze dla pedziów będzie lepiej niż w zwykłym — z całych sił starałam się nie zamienić go w kosmiczny pył.

— Co powiesz na whisky z colą.

— Może być — podałam mu szklankę z podstawką, upił łyk i otarł usta — Bądźmy szczerzy, wiesz kim jestem, a ja wiem kim ty jesteś. Wiesz też, kto mnie wysłał i po co, więc załatwmy to szybko. Wierz mi, bardzo chętnie pobawiłabym się w kotka i myszkę, ale moja kobieta za niedługo rodzi i chciałbym przy tym być — złożył ręce w wieżyczkę, minę miał poważną i zmęczoną. Wyglądał na młodego mężczyznę, ale sińce pod oczami dodawały mu kilka lat — wokół tego budynku stoi kilka moich ludzi, jeśli teraz się poddasz i okażesz skruchę Lucas może nie będzie surowy. Zgadzasz się?

— O czym ty mówisz?  — powiedziałam, zerkając na boki w poszukiwaniu innych wilkołaków. Jedno trzeba mu przyznać, od razu kładzie karty na stół. 

— Czyli nie? No dobra — westchnął i dopił alkohol. Rzucił na ladę zapłatę i biorąc wykałaczkę w usta, wyszedł w chłodny wieczór. Odczekawszy chwilę, by upewnić się, że nie wróci, sama nalałam sobie trunku i wypiłam go duszkiem. Wódka przyjemnie ogrzała mnie od środka, wywołując przyjemne ukojenie. Wzięłam wdech, starając się zrozumieć co się właściwie stało. Postanowiłam, że jak wrócę, stworzę krąg zabezpieczający przed wilkołakami. Obsługując przy barze, ignorowałam zaproszenia na nocne przygody i inne takie. Szczerze mówiąc, wolałam już męskie towarzystwo, można z nimi porozmawiać na wszystkie tematy. Nie próbowali podrywać i można poznać inne spojrzenie na męskie sprawy.

— No i ona wtedy mówi To chyba silnik, to ja podnoszę maskę i patrzę. Coś przesunę, coś nacisnę a ta kobieta cały czas mi suszy głowę, już miałem iść po sprzęt specjalistyczny, gdy zauważam, że rurka od płynu chłodniczego jest wygięta, przez co końcówki się nie stykają. Wyciągam ręce, by naprawić ten błąd, a tu mi znowu krzyczy Proszę nie ruszać tego, zaburzy pan moją harmonię. To, co się działo później lepiej nie opowiadać — machnął ręką, zanosząc się śmiechem.

Gdy moje miejsce zajął Aiden, przyjaciel Damiana, mogłam wreszcie pójść się trochę po czarować. Nigdzie nie widziałam Damiana, ale czułam, że mnie obserwuję. Wiedziałam, że dużo ryzykuję. Każde użycie magii zostawia ślad, przez które można znaleźć wiedźmę.  Założyłabym się, że właśnie, tak mnie znalazł. Weszłam do pokoju, nie włączając światła. Czułam, że coś było nie tak, cisza była zbyt...cicha, tak, wiem jak to brzmi, ale to prawda. Hałasu z dołu  nie było słychać.

— I co ja mam teraz z tobą zrobić — powiedział dobrze znany mi głos. Zapalił światło, stojąc przede mną z pożądaniem w oczach i furią na twarzy.

Zawieszam

Prawda o przeznaczeniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz