2(4) czyli epilog

3.7K 167 23
                                    

Daniela

Ponure światło lampy raziło mnie nawet, gdy miałam opuszczone powieki. Otwarłam oczy czekając aż przyzwyczai się do światła. Czułam się jakbym wreszcie po latach tortur obudziła się i zobaczyła świat w jego prawdziwych barwach. Wokół mnie unosił się zapach wilkołaków, szczególnie wyczuwałam jednego zmiennego. Uśmiechnęłam się leniwie przypominając sobie dotyk Lucasa na swojej skórze. Miejsce obok mnie nadal było ciepłe jakby dopiero co wyszedł. Westchnęłam siadając i rozglądając się do okoła. To miejsce ani trochę nie zmieniło się od tylu lat. Było to w pewniem pocieszające, a zarazem sentymentalne. Przybyłam tu w konkretnym celu. Matka kazała mi zniszczyć silne stado, które stworzył Santi. Odkąd tu przybyłam pragnęłam by na mnie spojrzał i widział prawdziwą dawną mnie, a nie wiedźmę, swojego wroga. Drzwi otwarły się w momencie gdy przyzywałam Mrok. Lucas stał przy biurku i patrzył jak zła energia napełnia mnie siłą. Czułam, że mu się to niepodoba. Ciekawe czy też byśmy się tak zachowywali gdybym nie była otoczona magią? Gdy z powrotem stałam się sobą wilkołak postawił obok mnie tacę ze śniadaniem. Ślinka zebrała mi się w ustach na widok parującej jeszcze jajecznicy. W pewien sposób to wydawało się takie proste i zwyczajne. Tym bardziej, że gdy Lucas  objął mnie czułam że jestem na właściwym miejscu. Miałam zamiar porzucić swój konwent i zostać z nim, by przedłużać tę chwilę w nieskończoność. W pewnym momencie mój mężczyzna się spiął i kazał mi się nie ruszać, a sam wyszedł. Niedługo później usłyszałam przerażone krzyki i dzikie wycie wilkołaków. Nim się zorientowałam zostałam przygnieciona magią do najbliższej ściany, rzucałam się przyzywając Mrok. Czułam jak za każdym uwolniona energia działa przeciwko mnie dusząc mnie coraz bardziej i bardziej. Przez drzwi weszła Matka z zaciekle walczącym Lucasem, dopiero gdy mnie zobaczył zamarł z przerażonym wyrazem twarzy. Za to Matka była spokojna jakby nic się nie stało, nie potrafiłam wykrztusić słowa mając przed oczami czarne plamy. Przycisnęła czubek noża do jego szyi i przejechała tworząc krwawy naszyjnik. Wtedy nie wytrzymałam i uwolniłam całą swoją moc w nadziei, że go uratuję. Niestety tym czynem zabiłałam Lunę tego stada i jego przeznaczoną, a Alfa podzielił jej los kończąc tym historię swoją i watahy o której słyszał cały świat.

Czy jeśli opublikowałabym wiadomość o kolejnej części z serii Wilkołaki i wiedźmy, zajrzelibyście?

Prawda o przeznaczeniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz