15

5.2K 367 9
                                    

W związku z tym, że " Prawda o przeznaczeniu " ma 9 miejsce odwieszam. Bardzo wam dziękuję, gdyby nie wy nie osiągnęłabym tak wiele.

Daniela

Poczułam uderzenie w głowę. Szybko otworzyłam oczy, przypominając sobie co Lucas ostatnie wydarzenia. Usiadłam, a świat zaczął się niepokojąco szybko kręcić. Czułam rumieniec wstydu i gniew na policzkach na samą myśl o jego palcach we mnie.

- Jak śmiałeś to zrobić?! - Krzyknęłam, uderzając go pięściami w pierś. Za trzecim razem złapał mnie za nadgarstki i unieruchomił.

- A ty jak śmiałaś uciekać? Jesteś moją przeznaczoną - przyciągnął mnie do siebie, tak, że siedziałam na nim okrakiem.

- Raczej niewolnicą - syknęłam. Nie miałam wystarczająco siły, by go zniszczyć, ale mogłam unieszkodliwić. Poczułam, jak między palcami przeskakują mi iskry i go poraziłam. Zacisnął szczękę na pierwszą falę elektryczności. Na tym musiałam jednak poprzestać, bo czułam się wykończona. Nic nie mówiąc, zbliżył twarz do mojego obojczyka i zaczął go lizać. Tonęłam w rozkoszy pod wpływem jego dotyku. Niby tylko mnie lizał, a czułam jakby szeptał mi do ucha sprośne słówka. Obiecałam sobie, że tym razem nie poddam się pożądaniu, będę ponadto. Na czoło wystąpił mi pot. Zacisnęłam palce na jego ramionach, wbijając mu paznokcie w plecy.

- Przestań - wychrypiałam. Przysunął mnie bardziej do siebie i poczułam pod sobą jego męskość napierającą na zamek spodni.

- Widzisz Danielo, jak na mnie działasz - między nogami poczułam napięcie i wilgoć - ale z tego, co czuję ja też, mam na ciebie duży wpływ - przejechał palcem po moich mokrych majtkach.

Zebrałam resztki sił i spróbowałam z niego zejść. Niestety chwycił mnie boleśnie za pośladki i posadził z powrotem na sobie.

- Lucas - wyszeptałam, nie wiedząc co powiedzieć dalej, gdy gładził moje plecy.

- Za niedługo będziesz krzyczeć moje imię, maleńka - wymruczał w moją skórę, nadal gładząc mnie jedną ręką od spodu.

- Błagam przestań - załkałam. Oparłam głowę na jego ramieniu i szlochałam.

Nie prosiłam się o to wszystko, chciałam jedynie być najlepszą wiedźmą. Po co w ogóle poszłam na to zebranie? Dlaczego musiałam się zgubić?

Lucas obejmował teraz w pasie. Nic nie mówił, tylko mnie trzymał. Delikatnie całował mnie w szyję jakbym była jego narkotykiem, bez którego zginie. Ustami muskałam skórę jego karku. Mimo że miałam na sobie tylko jego koszulę, było koszmarnie ciepło. Zeszłam z niego bez większych problemów i usiadłam jak najdalej od niego, podciągając kolana pod brodę. Czułam na sobie jego wzrok, nie potrafiłabym spojrzeć mu po tym wszystkim w oczy. Obciągnęłam koszulę, by jak najbardziej się okryć. Siedziałam tak całą drogę, nerwowo przygryzając dolną wargę. Od czasu do czasu pocierałam nadgarstki, zastanawiając jaki los mnie czeka.

Gdy wreszcie dojechaliśmy, zesztywniałam i z trudem przełknęłam ślinę. Słyszałam, jak Lucas obraca się do mnie.

- Danielo - powiedział spokojnie. Zacisnęłam powieki, marząc by ten koszmar się skończył - Danielo - powtórzył bardziej stanowczo. Odwróciłam się i spojrzałam na niego hardo. Nigdy nie okazuj słabości, powtarzałam sobie. Wyciągnął do mnie dłoń i z niemą prośbą w oczach, chciał bym ją wzięła. Zrobiłam, o co prosił. Zamknął ją w swojej wielkiej ciepłej ręce. Opuszkami palców dotykał delikatnie wnętrze mojej dłoni, jakby chciał ją wyryć w swojej głowie. Ta czułość, była do niego nie podobna.

- Skończ z tymi wygłupami - rzuciłam i tak mu nie wybaczę, tego co mi zrobił. Nigdy. Po moim trupie.

Zamknął oczy, a gdy je otworzył, były złote.

- Chodź - powiedział gardło i wyciągnął mnie z auta.

Kierowca nawet nie zerknął na nas wpatrzony w dal. Zaraz za zamkniętymi drzwiami zaparłam się o framugę. Nie mogłam mu pozwolić sobą pomiatać.

- Chcę to zrobić w sypialni, ale jeśli chcesz, możemy to zrobić tutaj, będzie ci tylko...niewygodnie - ostatnie słowo powiedział z uśmieszkiem.

Wzięłam pierwszy lepszy przedmiot, który mi się nawinął i w niego rzuciłam. Lampa uderzyłaby go w bark, gdyby nie zrobił uniku w ostatnim momencie. Przez chwilę w całym domu zapanowała absolutna cisza. Wiedziałam, że to tylko przedsionek burzy, która zaraz się rozpęta, jeśli stąd zaraz nie zniknę. Powoli wycofywałam się do drzwi, on podążał za mną rozjuszony na całego. Nozdrza drgały mu nerwowo, zacisnął pięści. Zimna podłoga przywracała mnie do rzeczywistości. Szłam tak, dopóki nie poczułam za sobą chłodnego drewna. Ręką starałam się wymacać klamkę. Niestety były zamknięte. Powiedziałam pod nosem ciche Exlilio, a drzwi otworzyły się z cichym trzaskiem. Wybiegłam na zewnątrz, raniąc sobie stopy o ostre kamienie  ale w pewnym momencie stanęłam. Nie mogliśmy tak dłużej żyć albo dojdziemy do porozumienia, albo się pozabijamy. Lucas zatrzymał się w pewnej odległości.

- Musimy porozmawiać Lucasie Santi - powiedziałam zdecydowanie.

Prawda o przeznaczeniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz