2(2)

4K 249 10
                                    

Od świtu słońca całe stado przygotowywało się na najbliższą pełnię. Ziewnąłem, budząc się na kolejny dzień pełny szarych barw. Od ponad roku żadna rzecz mnie nie zadowala, wszystko jest irytujące i niedostecznie dobre. Wstałem z łóżka, z którego zniknęła Sabina i poszedłem wziąć gorący prysznic. Przez chwilę wsłuchiwałem się w dźwięki za oknem, zesztywniałem, gdy ucichły. Natychmiast się ubrałem, czując jak wzbiera się we mnie...spokój. Tak, spokój, pierwszy raz od dawna poczułem, że nie muszę niczego rozwalać, by choć trochę się uspokoić. Na dworze wszyscy stali wpatrzeni w punkt na początku osady. Przepychałem się między nimi nie zauważony, z każdym krokiem czułem, że jestem coraz bliżej mrocznej siły. Przed tłumem wystrzeliły w górę dwa potężne słupy czarnego ognia. Wiedźma. Warknąłem cicho, wychodząc na przód, przede mną stała piękna brunetka ubrana jedynie w czarny płaszcz, odsłaniający jej idealne krągłości. Nie miała oczu, tylko ciemność, która z nich ziała. Podniosła rękę, w której trzymała czarną kulę ognia. Uśmiechała się mrocznie, jakby zło było jej zabawką, a ona oglądała widowisko z jej główną rolą. Emanowała złą energią, wiedziałem, że moi ludzie ledwo się powstrzymują, by nie zaatakować, chociaż z góry było wiadome, że przegrają. W jakiś dziwny sposób osoba przede mną była mi znajoma.

- Witam Alfę Lucasa Santi, zostałam wysłana z pewną propozycją, która może mieć duże znaczenie. - ten głos mógł należeć tylko do jednej osoby.

- Czego tu chcesz wiedźmo. - warknąłem zły, że znowu czuję się uległy jak wcześniej, gdy byłem przy niej. Gdzie, do cholery, podziała się moja nowa natura?!

- Czyż nie mogłam przyjść do stada, którego jestem Luną?- Zaśmiała się złowieszczo, podchodząc do mnie i kładąc mi rękę na ramieniu. Pod samym wpływem jej dotyku robiłem się twardy. A jej głos dawniej słodki i ciepły teraz jest cięty i ostry. Przejechała palcem wzdłuż mojego ramienia, wywołując u mnie przyjemne dreszcze. Zdusiłem w ostatniej chwili pomruk rozkoszy. To było przestawienie, pokazywała, jaką ma nade mną władzę. - Chcesz mnie? - wyszeptała mi do ucha swoim kuszącym głosem. Przylgnęła do mnie swoim ciałem. Jasna cholera, zaraz dojdę na samych jej słowach. Odsunąłem się od niej, łapiąc na nią groźnie.

- Czego chcesz? To nie jest i nigdy nie będzie twoje stado.

- Lucas, Lucas, Lucas. - Chodziła między wilkołakami , muskając ich palcem wskazującym. Nagle zazdrość, że to ich dotyka a mnie nie zaślepiła mi oczy. Ruszyłem do niej, ale to, co powiedziała dalej, zatrzymało mnie w miejscu.- Rada wiedźm wysłała mnie do ciebie z pewną propozycją. — Zatrzymała się przypadkowym mężczyzną i zaczęła bawić się jego włosami. Miałem dość tej gry i czerpała mnóstwo przyjemności z torturowania mnie na oczach ludu.

— Wejdź, pogadamy . — powiedziałem i ruszyłem do domu. Weszliśmy do salonu, bez słowa rozłożyła się na czarnej skórzanej kanapie, odsłaniając swoje atuty. Miałem cholerną ochotę zedrzeć z niej ten płaszcz i wejść prosto w to rozkoszne ciało. Bałem się, że zaraz rozporek mi wystrzeli od podniecenia. Wiedziała, że na mnie działa, nawet po tylu latach. — Więc mów co kazali ci przekazać. — odparłem, udając pewnego siebie i opanowanego człowieka.

— Od razu przechodzimy do poważnych tematów? — spytała jak dawna Daniela. Co zrobili z moją niewinną i ambitną przeznaczoną?! Gdy nie odpowiedziałem, wstała i kołysząc biodrami, usiadła mi na kolanach. Ustami muskała moją twarz, celowo unikając warg. Zacisnąłem pięści, trzymając się ostatnich odruchów silnej woli.

— Złaź ze mnie. — syknąłem, będąc na granicy wytrzymałości.

— Złamię cię, mój wilczku. Szybciej niż myślisz — wyszeptała, atakując namiętnie moje usta. Momentalnie zatraciłem się w miękkości jej warg. W powietrzu czułem jak jej podniecenie , miesza się z moim. Całowaliśmy się ostro, bez jakichkolwiek ograniczeń. Powierciła się  wzmagając moją erekcję. Jęknęła, gdy badałem rękami jej ciało, które powinno być moim. Przesuwałem rękę na jej najczulsze części.  Dotykając jej kobiecości, wiedziałem, że była mokra, ale że aż tak?! Pocierałem jej łechtaczkę kciukiem,  wywołując u niej kolejne jęki. — Dalej, jeszcze.  — mówiła ochryple raz po raz. Byłem gotowy zerżnąć ja na tej sofie. Między udami aż mnie paliło, by być w niej. Zerwałem z niej tą czarną szmatę, widząc teraz całe ciało. Odrzuciła głowę do tyłu, zatapiając się w rozkoszy.  Nagle zesztywniała i jakby nic się nie stało zeszła ze mnie i usiadła z powrotem na kanapie. — Jeśli nie pozwolisz, by wiedźmy wróciły na swoje tereny, Rada wypowie ci wojnę.  — powiedziała zadowolona z całej sytuacji.

Wbrew wszystkiemu zaśmiałem się gorzko, czy ona naprawdę uważa, że wiedźmy nas pokonają? ! Gdzie była Rada, gdy przeganiałem ich siostry te sekty w kakofonii ich krzyków?!

— Czy ty naprawdę uważasz, że kobiety machające rękami przegonią wilkołaki? A może powiesz mi, czemu nie wypowiedziały mi wojny, gdy paliłem ich domy? — zacisnęła usta w wąską kreskę, a kolor jej oczu stał głębszy. Ubrała się w płaszcz z podłogi i usiadła na krześle naprzeciw mnie.

— Nie lekceważ naszej potęgi, Alfo. Mordujesz i niszczysz, nie patrząc na okoliczności, moją rodzinę wiadomo od dawna. Ale czy dalej będziesz się zachowywał, gdy i ja stanę do walki? Odpowiedz sobie szczerze, czy potrafisz mnie zabić . — syknęła, nachylając się do mnie na tyle, że zauważyłem bliznę po oznaczeniu. Złapałem ją w ramiona i odsłoniłem bark. Ugryzienie wyglądało na wypalone, a sądząc po skórze, musiało to być dawno. Krew zawrzała mi w żyłach, zignorowałem  rzucającą się dziewczynę i zbliżyłem usta obok rany. Mój wilk nie potrafił znieść tej hańby, jak oni śmieli zniszczyć więź?! — Ani mi się waż. Nie zniewolisz mnie kundlu. — podniosłem na nią wzrok. Po jej bladym policzku potoczyła się samotna czarna łza. Puściłem ją, najwidoczniej po takim czasie nadal coś do niej czuję. Poprawiła materiał i usiadła z powrotem na swoim miejscu, jakbym przed chwilą nie wyprowadził jej z równowagi. — Rada kazała mi nie wracać, dopóki nie dasz mi pozytywnej odpowiedzi. Do następnej pełni masz czas, później zrozumiesz, z kim zadarłeś.  — odparła, wychodząc z pokoju. Chciałem wybiec za nią i zagrozić by wszystko mi wyjaśniła. Przez otwarte drzwi widziałem, jak tłum rozstępował się przed nią. Znała swoją wartość i wiedziała jak ją wykorzystać. Niektórzy debile wręcz ślinili się na jej widok, a żeby już do końca mnie wkurzyć. Do salonu zapukała i weszła, nie czekając na odpowiedź Sabina. Nie miałem najmniejszej ochoty tracić czasu z dziwką, ważniejsze sprawy wzywały.

— Wynoś się z tego domu. — warknąłem, czując się sfrustrowany seksualnie. Musiałem ją znaleźć i wyjaśnić pewne sprawy raz na zawsze.

Po godzinie znalazłem ją samą siedzącą nad jeziorem w środku lasu. Nuciła pod nosem niezrozumiałe słowa i kołysała się na boki. Wyglądała, jakby była opętana. Gdy przypadkiem nastąpiłem na kruchą gałązkę. Wyprostowała się i patrzyła w dal.

— Wiedziałam, że przyjdziesz. Już zerżnąłeś tę blondynkę?

— Zazdrosna? — odparłem, zmieniając temat.

— Miałam lepsze zajęcia. A skoro o nich mowa, co robiłeś,  gdy mnie nie było? Tęskniłeś?

— Za sukami się nie tęskni, tylko ucieka. 

— To dobrze...

— Dość tej gry. Mów, dlaczego tu jesteś.

— Przecież to jasne. Wysłali mnie, bym przekonała cię do wywieszenia białej flagi. — odepchnąłem ją, gdy się zbliżyła.  — Nadal mnie pożądasz, widzę, jak na ciebie działam. Jestem tylko ciekawa, jak długo będziesz mi się opierać,  nie powiem, bawi mnie twoje zachowanie.  — Stanęła na palcach, by dosięgnąć mojego ucha. — Tęskniłam za tobą.

Czułem, jak jej usta rozciągają się w tajemniczym uśmieszku. Dawniej to ja, miałem nad nią władzę, teraz role się odwróciły. Jeśli się nie opamiętamy, razem się zniszczymy ciagnąć za sobą na dno innych. Z jednej strony byłem przywódcą stada, a z drugiej mężczyzną, który ma szansę odzyskać swoją kobietę. Musiałem wybrać, a stawką było tysiące istnień.

— Wiesz, czego najbardziej mi brakowało?  Tego — wzięła moją rękę i pieściła nią swoje ciało, jednocześnie zostawiając gorące pocałunki na mojej szyi. Nagle przerwała i odsunęła się ode mnie. Warknąłem wściekły, naprawdę uwielbiała mnie tak torturować? ! — Nie możesz mieć dwóch rzeczy, musisz zdecydować.

W tym momencie odpowiedź wydawała się oczywista.

— Chcę...

Prawda o przeznaczeniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz