17

4.7K 336 11
                                    

Obudziłam się, leżąc na łóżku w małej leśnej chatce. Wokół mnie unosił się pyszny  zapach kawy i drewna. Z kuchni dochodziły dźwięki przyrządzanego śniadania. Wstałam, ale zawroty głowy usadziły mnie z powrotem na materacu. Zamknęłam oczy, próbując zrozumieć co się właściwie stało, nagle poczułam ruch przed sobą. Lucas stał oparty przy drzwiach z parującym kubkiem, przyglądał mi się z błyskiem w oczach. Nie mogłam nic wyczytać z jego twarzy, wyglądał jakby  chciał ukazać swoją prawdziwą naturę i zrobić coś niespodziewanego.

— Co się stało? — spytałam, kładąc się na łóżku.

— Znalazłem cię, gdy ledwo trzymałaś się na nogach. 

— Przez ostatnie dni czułam fatalnie, jakby ktoś mnie przypalał, a z każdym dniem było coraz gorzej — wyszeptałam, nadal czułam się bardzo zmęczona, ale przynajmniej nic mnie nie piekło. Lucas patrzył na mnie smutnym uśmiechem.

— Oznaczyłem cię — usiadł obok mnie, odkładając kubek na szafkę — To było w Nowym Jorku, w pokoju — Natychmiast oblałam się rumieńcem, na samo wspomnienie tego co zaszło w pokoju, ale to nadal nie mówi mi, kiedy Alfa mnie ugryzł  pogłaskał mnie po policzku wywołując dreszcze. —  Mogłaś tego nie poczuć, bo to było sekundę wcześniej niż doszłaś. Od tego czasu, gdy jesteśmy w rozłące, cierpisz. Zaraz jak odeszłaś, ruszyłem za tobą, niestety byłaś za daleko i coraz bardziej słabłaś. Przestaniesz to czuć, gdy się sparujemy — powiedział I odsunął materiał z mojego obojczyka, moim oczom ukazał się ślad po jego zębach. 

— Ty nie cierpisz?

— Oczywiście, że tak, nawet bardziej niż ty. Cały czas walczę ze swoim wilkiem, który mówi rzeczy, o których nie chciałabyś wiedzieć. 

Zaciekawił mnie, podciągnęłam się na łokciach i spojrzałam na niego wyczekująco.

— Na przykład mój wewnętrzny zwierzak nakazuje mi cię pocałować i w tym samym momencie wziąć cię na ścianie, ale wiem, że nie chciałabyś tego. — pokręciłam przecząco głową — Wiedźmy wysłały do mnie dyplomatkę, która chce cię odbić — od razu ożywiły mnie jego słowa. Szybko wstanęłam ignorując bolesne pulsowanie w czaszce i poszłam do drzwi. Oni walczyli o mnie, już myślałam, że mnie zostawili na pastwę wilkołaka. Już sięgałam klamki, gdy otoczyły mnie ramiona Lucasa i czuły pocałunek w szyję. 

— Nie puszczę cię już nigdzie skarbie. Teraz gdy nie chcesz mnie tak bardzo zabić, nie pozwolę im cię mi odebrać a poza tym zapomniałaś chyba o oznaczeniu —  zamruczał w moje włosy i przyciągnął bardziej do siebie. Jego obecność działała na mnie w dziwny sposób, przy nim czułam się bezpiecznie i swobodnie. Zniknęła początkowa złość i irytacja, zamiast niej nastąpiła czułość  i delikatność. Lucas zaczął masować mi brzuch, nie przestając mnie całować, zachichotałam gdy jego oddech połaskotał mnie za uchem. Czułam jego uśmiech, który natychmiast zszedł, dając miejsce opanowania. Odsunął mnie od siebie i sam podszedł do drzwi. Był cały spięty, naciskając na klamkę niemal ją złamał. Zostając sama na korytarzu podeszłam do okna zaciekawiona. Wściekły wilkołak rozmawiał z jakimś blondynem, żywo przy tym gestykulując, z lasu raz po raz wychodziły nowe wilki z odsłoniętymi zębami, otoczyły mężczyzn, warcząc jedynie na Lucasa. Nim zapanowało piekło, zawołał bym, pod żadnym pozorem nie wychodziła i schowała się w bezpiecznym miejscu.

Prawda o przeznaczeniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz