Rozdział 11

229 27 44
                                    

Następnego ranka obudziło mnie walenie do drzwi mojego pokoju. No tak pobudka przyszła, słyszałam jeszcze jak kobieta zapukała do kilku ostatnich drzwi budzą całe skrzydło dziewcząt. Mimo iż Pani Hudston odpowiadała za pobudki, nawet ją polubiłam. Miła, starsza pani była przyjaźnie nastawiona i chętna do pomocy. Kobieta podarowała mi wczoraj wieczorem plan lekcji, na który teraz właśnie zerkałam. Dzisiejszy dzień nie zapowiadał się najgorzej. Zaczynałam dzień Historią Magii, następnie Nauki Księżycowe, po tej lekcji miałam zwykłą szarą Matematykę, po niej natomiast były Zajęcia Lecznicze, które uznałam za zwykłe Edb (edukacja dla bezpieczeństwa). Po porannych zajęciach była przerwa obiadowa, która trwała cztery godziny, natomiast co było po tym mnie zszokowało. Wieczorne zajęcia składały sie tylko i wyłącznie z zajęć fizycznych różnego rodzaju! Na dodatek przez cały tydzień! Chyba umrę. Dzisiaj jednak moja egzekucja miała odbyć się na Treningu Wytrzymałości, Samoobronie i starym, dobrym W-F.

Zwlekłam się z łóżka z głośnym jękiem i stanęłam przed lustrem. Jedna myśl, fuj. Pobiegłam szybko do łazienki by się ogarnąć a gdy już to zrobiłam dochodziła godzina 7:15. Pisnęłam cicho. Muszę się pośpieszyć. Wrzuciłam do plecaka ksiązki, które mogą mi się dzisiaj przydać. Wyszłam z pokoju, męcząc sie przy tym z zamknięciem drzwi i wybiegłam z skrzydła dziewczą. Mijając Panią Hudston oddałam jej klucz rzucając krótkie "dziękuję" i zbiegłam po schodach, kierując się do jadalni. Kiedy wbiegłam do niej zdyszana, rozejrzałam się za wolnymi stolikami, gdy nagle do moich uszu dotarł donośny okrzyk.,

- CAAAAAAASSIIIIIEEEEEE!!!!!!!!!!

Rozejrzałam się po jadalni i po chwili dostrzegłam już dziewczynę o fioletowych włosach, która energicznie machała do mnie rękami wzracając na siebie uwagę całej szoły. No tak, Ria. Uśmiechnęłam się i gestem ręki pokazałam dziewczynie, że zaraz przyjdę. Ona pokiwała energicznie głową i patrzyła za mną jak kierowałam się do bufetu. Na tależ wzięłam sobie trochę jajecznicy i srebrzystego tosta. Wzięłam jeszcze kubek mojej ukochanej ciepłej herbaty i skierowałam się do Rii. Usiadłam na przeciwko niej i zauważyłam, że obok dziewczyny siedzą kolejne dwie. Rozpoznałam je jako bliźniaczki, które widziałam wczoraj.

- Cześć Ria. - przywitałam się - Kogo mi dzisiaj przyprowadziłaś?

Nabrałam do ust trochę jajecznicy patrząc na dziewczynę. Ta natomiast uśmiechnęła się szeroko i wskazała na dziewczyny.

-To są bliźniaczki Anita i Alina Gotti. - powiedziała entuzjastycznie.

Dziewczyny uśmiechnęły się przyjaźnie. Ja natomiast jęknełam głośno i zakryłam oczy ręką.

- Dlaczego rodzice zawsze to robią? - wymamrotałam.

- Ale co robią? - spytała mnie Ria.

- Nazywają bliźniaków w podobny sposób. - wyjaśniłam - No nic. Cześć, jestem Cassie Allen.

Podałam dziewczynom rękę nad stołem i obdarowałam miłym uśmiechem.

- Czy jeśli to nie problem, to mogę wiedzieć jak was rozponać? - podrapałam się po głowie z zakłopotaniem.

Dziewczyny zerknęły po sobie ze śmiechem.

- Ja jestem Anita...

- A ja Alina...

- Ja mam znamię nad prawym okiem... - powiedziała Anita pokazując je palcem.

- Ja natomiast nad lewym okiem.

Kiedy przyjżałam się dziewczynom rzeczywiście ujrzałam znamię. Były małe, ale dodawały im uroku i świetnie pasowały do ich niebieskich oczu.

Dzieci Nocy - CiszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz