Rozdział 16

202 26 46
                                    

Droga Mamo, Drogi Tato, oraz ty Babciu!

Dalej przeżywam, że nie ma tutaj zasięgu na świat zewnętrzny i nie mogę do was dzwonić a zamiast tego muszę posługiwać się tą starożytną metodą listów, no cóż! Mam nadzieję, że szybko się nauczycie jak wysyłać listy do Whitford, ponieważ jestem bardzo ciekawa co u was słychać.

Przepraszam, że długo się nie odzywałam, mój ostatni list wysłałam chyba czwartego dnia szkoły, czyż nie? Bardzo was przepraszam, ale tak bardzo się tu wciągnęłam w to niezwykle życie, że nizauważyłam jak ten czas szybko zleciał. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie!

 Trzy tygodnie minęły mi w mgnieniu oka. Każdy dzień przyjemnie mijał mi na spędzaniu czasu z przyjaciółmi, nauce o magicznym świecie, ćwiczeniu kontrolowania daru oraz dodatkowych zajęciach z Zeylanem. Szczerze mówiąc to chłopak jest świetnym nauczycielem, po tych trzech tygodniach, wiedziałam praktycznie wszystko co wiedzieć powinnam. W końcu nie czułam się jak jakiś odludek na samotnej wyspie, który dopiero poznaje nowe tereny. Przyczepiając się do tego zauważyłam, że Ria miała rację z dokuczaniem. Uczniowie już zaprzestali swoich docinek i nie gapili się na mnie jak na dziwadło, no może oprócz Dagi, ale to żadne zaskoczenie. Przestałam być dla nich sensacją i traktowali mnie już jak każdego innego ucznia. Jakby się temu temu bardziej przyjrzeć to zauważyłam, że niektórzy uczniowie zaczęli się jakby o mnie troszczyć, byli dla mnie delikatniejsi i próbowali rozumieć moją "inność". Tak naprawdę nie chciałam żeby traktowano mnie inaczej, ale naprawdę doceniam ich starania. Zbliżyłam się też do Barda, był dla mnie nie tylko jak przyjaciel, ale bardziej jak starszy brat. Dobrze rozumie moje zmartwienia i problemy, w końcu też jest Permetem. 

Nauczyciele okazali się być mili, jedynie pan Endergren jest surowy i wymagający, lecz świetny w swoim fachu. Nauczyciele samoobrony i wytrzymałości chwalili mój progres, mówili, że jak na Permeta jestem bardzo wysportowana. To pewnie ma związek z moimi piłkarskimi zamiłowaniami, w sumie to właśnie piłka pozwoliła mi przebrnąć przez treningi siłowe. Uwierzcie mi, nie chcecie tego doznawać! Dowiedziałam się też, że każdy uczeń ma własną broń, w której się specjalizuje. 

Takim sposobem okazało się, że Ria posiada miecz, bardzo piękny miecz, wykuty w głębiach Gór Reisenar przez czarodziei z rzadkiego materiału, Viernidy. Kiedy wzięłam go do ręki od razu wyczułam jego wyjątkowość, miecz był niewyobrażalnie lekki jednak ciął agresywnie i dokładnie. Jego rękojeść była srebrna z wyrzeźbionymi. pięknymi starannymi wzorami, ostrze było długie i wygrawerowane na sobie miało jakieś zaklęcie w Mowie Księżycowej, nikt niestety nie wiedział co znaczy, gdyż Mowa Księżycowa już dawno zanikła, lecz mówią, że jest to zaklęcie chroniące, które uniemożliwia podniesienia miecza osobie, która go nie dzierży, jest to jedynie możliwe kiedy prawowity właściciel wyrazi na to zgodę. Pierwszy raz się z czymś takim spotkałam. Patrząc na jej miecz po moim ciele przebiegały ciarki, czułam siłę, która od niego biła. Broń wzbudzała strach, odstraszając nieprzyjazne dusze i lękając nieprzyjaciół.

Kiyoshi posługuje się japońską bronią tekagi. Nie, nie wybrał jej ze względu na swoje japońskie korzenie, lecz na wymagania swojego daru. Kiysohi się teleportuje, to znaczy, że w krótkim czasie potrafi się bardzo zbliżyć do wroga, potrzebuje broni, która pozwoli mu szybko atakować z bliska. Taką właśnie bronią jest tekagi, są to rękawiczki, które kryją ostre i śmiercionośne pazury po wewnętrznej stornie dłoni. Z ich pomocą chłopak może szybko i bezszelestnie zaatakować kiedy zbliży się do nieprzyjaciela i szybko zaraz zniknąć nim nadejdzie kontratak.

Zeylan biegle włada łukiem. Został on wystrugany z drzew ciemnych i wytrzymałych, które rosną jedynie w głębi Puszczy Cierni. Nad jego wykonaniem pracowały staranne dłonie wampirów, które przelały do niego swoje gniewy i żale sprawiając iż drewno stało się jeszcze bardziej wytrzymałe i silne. Cięciwa spleciona została z ogonów dzikich koni z wolnych terenów Kindenay. Ramię górne i dolne pokrywają piękne wzory, natomiast na grzbiecie wystrugane zostały runy, którymi czarodzieje obdarowali wampirów aby chronić ich od cienia Megneratu. Zeylan jest najlepszym łucznikiem w Whitford, potrafił zestrzelić poruszający się obiekt nawet z odległości siedmiuset metrów.

Dzieci Nocy - CiszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz