Dreptałam wzdłuż korytarza w skrzydle szpitalnym. Ręce miałam założone na piersi mocno je ściskając aby nie drżały. Moje zmartwienie i poddenerwowanie z każdą chwilą rosło. Kiyoshi trafił tutaj sześć godzin temu, a dalej nie mamy żadnych informacji. Pielęgniarki wpadły z nim do sali zamykając nam drzwi tuż przed nosem. Ja, Ria i Zeylan nie opuściliśmy skrzydła od tego momentu. Nie poszliśmy na obiad a zajęcia popołudniowe całkowicie olaliśmy. Pan Vest musiał pójść po godzinie, ponieważ miał kolejne zajęcia, my jednak nie mieliśmy zamiaru się stąd ruszyć.
Zeylan siedział wpatrując się w swoje dłonie, które nagle stały się niezwykle interesujące a Ria przygryzała paznokcie jednocześnie nerwowo podrygując nogą.
Kiedy robiłam już chyba pięćsetne okrążenie na końcu korytarza usłyszałam czyiś drwiący głos.
– Oj, czyżby mały braciszek Kiyoshi zrobił sobie kuku?
Natychmiastowo obróciłam się na pięcie rozpoznając głos Dagi. Stała przy wejściu do skrzydła szpitalnego i ruszyła powolnym krokiem w naszą stronę z rozbawieniem na twarzy.
Spojrzałam na Rię i Zeylana, którzy siedzieli obok mnie na ławce. Twarz Zeylana nabrała groźnych rys kiedy zobaczył Dagę a Ria skrzywiła się w niesmaku. Oboje wstali i stanęli po moich bokach.
– Czego chcesz? – warknęłam groźnie w stronę nieproszonego gościa.
Nieprzyjemny śmiech Dagi odbił się od ścian echem. Zatrzymała się jakieś dwa metry od nas i spojrzała na nas z góry. Dalej nie mogłam uwierzyć jak wysoki był ten babsztyl. Nie zdziwiłabym się gdyby mierzyła jakieś dwa metry. To chyba nie jest naturalne.
Daga cmoknęła i skrzywiła twarz w udawanym zmartwieniu.
– Oh, ale co tak agresywnie. Czy już nawet nie mogę się martwić o własnego brata. – wyraźnie usłyszałam jak nałożyła sarkastyczny nacisk na ostanie słowo.
Kątem oka zauważyłam jak Zeylan drgnął na swoim miejscu z całych sił starając się nie rzucić na dziewczynę.
– Nie udawaj, że się nim martwisz. Na dodatek mówił żebyś nie nazywała go bratem. Nie zasługujesz na to. – moje słowa ociekały nienawiścią.
Daga wyszczerzyła zęby w krzywym uśmiechu i westchnęła.
– Moja droga, ty to chyba jesteś ostatnią osobą, która będzie mówić mi co mogę a czego nie. – podeszła do mnie szybkim, agresywnym krokiem i zawisła nade mną – Koniec z końców to ja tu jestem Alfą, a tobie całkiem niechcący może zdarzyć się jakiś wypadek. – na jej twarz powoli wkradł się sadystyczny uśmiech.
Poczułam jak po moich plecach przebiegają ciarki, jednak nie pozwoliłam sobie pokazać strachu jaki teraz czułam.
– Twoja mowa nienawiści niczego tutaj nie wskóra, więc jeśli nic mądrego ma nie opuścić twoich parszywych ust to radzę ci odejść. – wysyczał Zeylan jednocześnie odpychając Dagę ode mnie.
Dziewczyna cofnęła się o dwa kroki pod wpływem jego siły jednak szybko złapała równowagę. Zaśmiała się krótko i założyła ręce na pierś.
– Proszę, proszę. Czyżby nasz mały królewicz znalazł sobie przyjaciół? – spytała drwiącym tonem.
Ria postawiła krok do przodu i zacisnęła pięści.
– A żebyś wiedziała, że tak!
Daga zlustrowała nas swoim przeszywającym wzrokiem po czym jej usta wykrzywiły się w nie smaku.
– Jesteście żałośni, gdybym tylko chciała mogłabym was zmiażdżyć tu i teraz, a później dobrać się do bezbronnego i słabego braciszka. – powiedziała groźnie a w jej dłoni zaczęła formować się kula ognia.
CZYTASZ
Dzieci Nocy - Cisza
FantasíaNie jest to tajemnicą, że według ludzi na świecie żyją istoty, które wykraczają poza ich wiedzę. Wiele z nich umieszczono w księgach, które później przemieniły się w legendy lub bajki. Jednak na świecie żyją także ludzie o niezwykłych zdolnościach...