Rozdział 32

102 15 41
                                    

Dosłownie wpadłam do szkoły, omal nie potykając się o próg. Skierowałam się do biblioteki, coś czując, że tam będą. Ostatnimi czasy ciągle tam przesiadywali i grzebali w starych księgach, by znaleźć cokolwiek, co mogłoby pomóc Zeylanowi. Biegłam korytarzami, slalomem omijając pałętających się po szkole uczniów. Odkąd Zeylan zachorował, zajęcia zostały wstrzymane do odwołania.

Gdy dotarłam do biblioteki, pchnęłam drzwi na tyle mocno, że walnęły z łomotem o ściany. Kilka wściekłych spojrzeń zerwało się z nad książek i zaczęło się we mnie gapić gniewnie. Posłałam przepraszające spojrzenie do kilku osób i ostrożnie z powrotem zamknęłam drzwi. 

Truchtem pobiegłam w głąb sali, po drodze witając bibliotekarkę skinieniem głowy. Kobieta uśmiechnęła się do mnie, a ja weszłam między regały. W pewnym momencie ujrzałam Rię, która szybowała za pomocą swojego daru przy najwyższych regałach, tuż pod sklepieniem. 

– Pssst! Ria! – szepnęłam, nie chcąc ponownie robić hałasu i sprowadzić na siebie gniew czytelników.

Niestety, dziewczyna nie usłyszała mnie i dalej przeglądała książki. Spuściłam głowę i aktywowałam swój dar. W mojej dłoni zaczęły wirować płatki śniegu, a ja zaczęłam formować je w kulkę. Kiedy była gotowa, zamachnęłam się i rzuciłam w Rię. Śnieżka trafiła ją w skroń, a dziewczyna straciła na chwilę równowagę w powietrzu i opadła kilka centymetrów. Rozejrzała się dookoła zdezorientowana. Po chwili jej wzrok mnie namierzył i uśmiechnęła się delikatnie. Powoli opadł na ziemię, a w momencie gdy jej stopy dotknęły podłogi jej skrzydła zniknęły, rozsyłając w okół drobinki, przypominających brokat. Podeszła do mnie i uścisnęła jedną ręką, na powitanie. Odwzajemniłam uścisk, po czym odsunęłyśmy się od siebie. Dziewczyna spojrzała na mnie przyjaźnie.

– Co tam? Jak Zeylan się czuje? – spytała, z zmartwieniem kryjącym się w głosie.

– Ciągle to samo. – westchnęłam. – Jednak zdaje mi się, że wiem jak mu pomóc.

– Oh? Naprawdę?

W tym momencie znikąd pojawił się Kiyoshi z stertą książek w rękach. Kiedy mnie zobaczył, odskoczył zaskoczony. Książka, która znajdowała się na szczycie jego wierzy prawie spadła, jednak zdążył ją szybko złapać. Ustabilizował książki i spojrzał na mnie z wyrzutem.

– Cassie, wystraszyłaś mnie. – Odstawił książki na stół. – Co cię tu sprowadza?

Oparłam się o stół i założyłam ręce na piersi. Spojrzałam na swoje buty, po czym z powrotem na przyjaciół.

– Pamiętacie, jak ustaliliśmy, że Wielka Matka jest ostatnią deską ratunku? – Przytaknęli mi nieznacznie w odpowiedzi. Trudno było przyznać się do takiej rzeczywistości, dlatego też kontynuowali poszukiwania, pomimo tego, że wiedzieli iż nie ma już ratunku. Szperali w zakamarkach, starając się odciągnąć swoje myśli od problemów. Jednak przede wszystkim chcieli nadać sobie jakieś znaczenie. Nie zamierzali nic nie robić i tylko patrzeć jak ich przyjaciel umiera. – Jednak stanowiło to dla nas dość spory problem, ponieważ nie wiedzieliśmy gdzie ona się objawi. – Spojrzałam dwójce po kolei w oczy. – Cóż, wydaje mi się, że to już nie stanowi problemu.

Oboje, jednocześnie przechylili lekko w bok głowy. Spojrzeli na mnie pytającym spojrzeniem. Odbiłam się od stołu i kontynuowałam, jednocześnie zaciekle gestykulując rękoma.

– Wielka Matka objawi się tam, gdzie blask gwiazdy drzemie. Wiem gdzie to jest! Pamiętacie jak przybiliście z Zeylanem mnie uratować do komnaty Wielkiej matki? Przecież on wam mówił, że tam znajduje się gwiazda północy! Takie proste! Ona objawi się na powierzchni, dokładnie nad gwiazdą północy!

Dzieci Nocy - CiszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz