Rozdział 20

112 24 8
                                    

– Nie dam rady. – jęknęłam upadając na ziemię.

Sterczałam tu już jakąś godzinę, na tym mrozie  i nadal nic nie udało mi się osiągnąć. Jedyne co czułam, to z każdą sekundą przeszywający mnie chłód. Zadrżałam, kiedy po moim ciele przebiegły ciarki. Wpatrywałam się w ciemne niebo, kiedy usłyszałam zbliżające się do mnie kroki.

– Nie powinnaś się poddawać. – powiedział Zeylan.

Podniosłam na niego wzrok i westchnęłam głęboko. Wstałam do pozycji siedzącej, wkładając dłonie pod pachy, żeby chociaż trochę je ogrzać.

– Ale to nic nie daje. Nie mogę wyczuć w sobie ani wody, ani wiatru. Jedynie śnieg. To jest za trudne. – Spojrzałam w ziemię i zamknęłam oczy. Miałam wrażenie, że nawet one mi zamarzają.

– Może nie powinnaś wymuszać od siebie ów żywiołów. Niech panienka spróbuje poczuć je poprzez połączenie ze śniegiem.

Przewróciłam oczami, lecz i tak wstałam, przygotowując się do kolejnej serii. Pokazałam Zeylanowi znak dłonią, że spróbuje, po czym chłopak w milczeniu się wycofał i stanął obok Kiyoshiego.

Zamknęłam oczy i skupiłam się na energii we mnie płynącej. Już po chwili poczułam jak dwie lodowate obręcze zamykają się na moich nadgarstkach. Jednak to nie była jedyna rzecz, którą poczułam. Chłód, który wcześniej mnie przeszywał, zniknął. Wręcz zaczęło robić mi się gorąco w puchatej kurtce. Zrzuciłam ją szybkim ruchem razem z szalikiem i czapką. Było mi przyjemnie, jak w wiosenne popołudnie, nie za zimno, ani gorąco, po prostu idealnie.

Otworzyłam oczy, kiedy byłam gotowa. Spojrzałam na swoje dłonie, a później na Zeylana, który uśmiechał się w moją stronę pogodnie. Odwzajemniłam mu uśmiech, lecz szybko odwróciłam wzrok, kiedy poczułam, że się rumienie. Ponownie nawiedziło mnie to dziwne uczucie, co zaczynało mnie już niepokoić.

Szybko z powrotem skupiłam się na swoich dłoniach, w których zaczęły wirować płatki śniegu. Spojrzałam na Rię, która spała oparta o drzewo. Uśmiechnęłam się pod nosem, a mojej dłoni zaczęła formować się kulka śniegu. Nakierowałam pocisk na dziewczynę i wyprostowałam rękę, tak, że wierzch mojej dłoni, razem z kulką śniegu nakierowane były na Rię. Wystrzeliłam kulkę, która uderzyła ją prosto w twarz.

Ria podskoczyła przerażona, rozglądając się na boki.

– Nie śpię! – wykrzyczała.

– Tak, pewnie. Jedynie przez ostatnie pół godziny stałaś z zamkniętymi oczami. – odpowiedział jej Kiyoshi.

– A żebyś wiedział. – burknęła niezadowolona.

Zaśmiałam się krótko i spojrzałam na Zeylana. Chłopak pogonił mnie skinięciem głowy. Wiedziałam co to znaczy. Koniec zabaw. Potrzebuję teraz maksimum skupienia. Mimo woli mój oddech przyspieszył, a serce zaczęło bić nierównomiernie.

Nie wiem czym się martwiłam, robiłam już to na zajęciach z kontrolowania darów żywiołu. Zwyczajnie skupiam się w całości na mocy, by uwolnić ją w jak największym stopniu, uzyskując w tedy największą siłę. Moim największym osiągnięciem było, że sprawiłam, że w całej sali, gdzie prowadzone były zajęcia z darów, zaczął padać śnieg.

Lecz teraz było troszeczkę inaczej. Musiałam wyzwolić jak największą moc, by wpłynęło do mnie więcej wiatru i wody, zasilających mój dar, abym mogła obydwa żywioły znaleźć i połączyć się z nimi. To było trochę trudniejsze.

Zaczęłam w pełni skupiać się na energii. Byłam tylko ja i dar, tylko ja i śnieg, tylko ja i brama.

Na lekcjach z Wewnętrznej Energii, nauczyciel mówił, że w wewnątrz nas znajduje się brama, o której wcześniej wspominał Zeylan. Jednak nie służy ona tylko w przebudzeniu, lecz także na codzień. Za każdym razem kiedy używamy naszych mocy brama zostaje szerzej otwarta. Końcowym celem, jest otwarcie jej na oścież. Oczywiście wszystko jest powiedziane metaforycznie, lecz ja naprawdę lubię sobie wyobrażać bramę w swoim wnętrzu.

Dzieci Nocy - CiszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz