Rozdział 14

199 31 91
                                    

Na moje szczęście Ria miała rację z tym, że podczas samoobrony będę się tylko przyglądać. Pan Wels, nasz trener samoobrony, obawiał się, że połamie sobie kości. W sumie nie dziwię mu się, kiedy przyglądałam się jak nastolatkowie rzucają sobą o ścianę, kopią po twarzy i metalowym drągiem biją się po plecach, naprawdę zbierało mi się na wymioty. Jakie było moje zdziwienie, kiedy dowiedziałam się, że dzisiaj najgorszym obrażeniem jest złamanie palca przez Sehiri Krwi brudnej. Naprawdę, dla mnie te dzieciaki równie dobrze mogły być martwe. 

Przez dłuższy czas obserwowałam Zeylana, jak szybko się porusza i i zwinnie unika ciosów a zarazem uderza z ogromną siłą. Niestety zgubiłam go po drodze kiedy wbiegł w stado rozjuszonych i napędzanych adrenaliną młodych Sehiri. Przyznam szczerze, że nawet się zaśmiałam kiedy zobaczyłam przerażenie na ich twarzach, kiedy zorientowały się czyją uwagę na siebie ściągnęły.

Błądząc wzrokiem po wielkiej sali namierzyłam Rię, która zręcznie posługiwała się atrapą miecza. Jej kroki były lekkie a ciosy agresywne. Coraz bardziej mi imponowała.

Spróbowałam namierzyć Kiyoshiego i zobaczyć jak on sobie radzi. Byłam ciekawa czy też się tak zgrabnie poruszał i zwinnie atakował. Jednak wybuchałam niepohamowanym śmiechem, kiedy zobaczyłam, że chłopak ciągnie innego młodzieńca za gumkę od majtek. Jego biedna ofiara krzyczała jak obdzierana za skóry, natomiast Kiyoshi chichrał się jak głupi. Mimo cierpienia tego biedaka, nie mogłam się powstrzymać od śmiechu. 

WF natomiast był w całkowicie normalny, zwyczajne skoki w dal, nic wyjątkowego. Szkoda tylko, że większość uczniów skakało średnio po dziesięć metrów, natomiast kiedy ja trzy. Nie obyło się bez śmiechów oczywiście, przecież jestem najsłabszym ogniwem. Jednak nic już sobie z tego nie robiłam, mogą się śmiać. Jestem z siebie dumna a taka beznadziejna krytyka w ogóle mnie nie dotyka.

Kiedy popołudniowe zajęcia w końcu się skończyły czułam się jak worek ziemniaków. Wlokłam się prawie na czworaka do pokoju. Gdy weszłam do pokoju upadłam wykończona na podłogę i leżałam na niej chwilkę. 

Ciepła kąpiel.

Tak. Tego teraz potrzebowałam. Uśmiechnęłam się do siebie kiedy zobaczyłam wizję wanny wypełnioną ciepłą wodą. Jednak jęknęłam głośno kiedy przypomniałam sobie, że mam jeszcze "zajęcia dodatkowe" z Zeylanem w bibliotece.

- Neh, trudno. Jak kocha to poczeka. - mruknęłam sama do siebie.

He he, śmieszny żarcik. Powstałam w końcu z podłogi jak martwy z grobu i ruszyłam do łazienki. Nalałam ciepłej wody i wskoczyłam do środka. Rozkoszowałam się tą chwilą przez dłuższy czas, jednak po godzinie postanowiłam wyjść. Zeylan się nie obrazi, prawda?

Ubrałam się szybko, uczesałam włosy i wyszłam z pokoju. Błądziłam po szkole przez dłuższy czas, niestety bez skutku. Zapomniałam gdzie jest biblioteka. Zrezygnowana błądziłam po korytarzach kiedy nagle na kogoś wpadłam co poskutkowało tym, że wylądowałam tyłkiem na ziemi.

- Oh, przepraszam... Alosenia?

Spytałam kiedy zauważyłam twarz dziewczyny. Uśmiechnęłam się do mnie miło i pomogła wstać.

- Cześć Cassie, gdzie idziesz? - spytała mnie.

- Jestem umówiona w bibliotece z Zeylanem... Spokojnie! Nie chcę ci go odbić!! Po prostu pani Sadie przydzieliła mi go do zajęć dodatkowych. - dodałam szybko kiedy uświadomiłam sobie jak pierwsze zdanie musiało zabrzmieć - Nie bij. - dodałam jeszcze zakrywając się rękoma.

Na moje szczęście dziewczyna zaśmiała się cicho.

- Spokojnie, nie jestem jakąś obsesyjną dziewczyną. - zapewniła mnie.

Dzieci Nocy - CiszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz