Rozdział 35

97 12 29
                                    

Obudziłam się w spokoju. Skoro się obudziłam, oznaczało to, że zasnęłam. W końcu. W moim środku już nic się nie kotłowało. Miałam wrażenie, że ktoś zatrzymał konie galopujące w moim sercu.

"Kocham Cię" zadzwoniło w moich uszach. 

Zeylan.

To naprawdę się stało? Czy to mi się nie przyśniło? Czy on naprawdę czuje to co ja? To jednak nie była jednostronna miłość, przed którą Meg ciągle mnie ostrzegała?

Usiadłam na łóżku, starając się ułożyć moje myśli. Powiedział to, czy nie? 

"Kocham Cię" ponownie odezwało się w mojej głowie. Jeszcze raz i jeszcze raz, jak zacięta płyta. To brzmiało całkowicie jak głos Zeylana. To na pewno jego głos. To znaczy, że jednak to powiedział. Zeylan powiedział, że mnie kocha.

Minęło parę sekund, za nim całkowicie to do mnie dotarło. Zeylan mnie kocha. Momentalnie wyskoczyłam z łóżka, potykając się o kołdrę. 

– O matulu! Naprawdę to powiedział! – pisnęłam cicho do siebie.

Kucnęłam na podłodze zakrywając usta dłonią. Cicho piszczałam do siebie, nie mogąc opanować swojej radości. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Momentalnie zaprzestałam wydawania dziwnych dźwięków. Wstałam powoli z ziemi i spojrzałam na drzwi. Szybko jeszcze zerknęłam na siebie, by sprawdzić czy nie wyglądam jak zmora. Piżama w jednorożce, nie wydawała mi się taka zła.

– Proszę! – zawołałam w końcu.

Drzwi powoli się uchyliły, a w nich stanęła wysoka, męska sylwetka. Przełknęłam nerwowo ślinę Zeylan. Nałożyłam na twarz drętwy uśmiech i spojrzałam na chłopaka, który spojrzał szybko z rozbawieniem na mój ubiór.

– A ciebie co tu sprowadza? – spytałam.

Chłopak spojrzał na mnie i zaśmiał się krótko, wchodząc do pokoju. Szarpnął zasłony, by odsłonić okna. Oparł się następnie o ścianę i spojrzał na mnie, zakładając ręce na piersi.

– Wiesz która jest godzina?

– Nie.

– Dochodzi piąta.

Zakrztusiłam się wdychanym przeze mnie powietrzem, o ile to w ogóle możliwe. Spałam aż tak długo? Jednak nie chciałam pokazać swojego zaskoczenia, więc przerzuciłam włosy za ramię i spojrzałam na chłopaka nonszalancko.

– Co związku z tym?

– Niedługo zacznie się bal zimowy.

No tak, bal. Zapomniałam. Jednak i tak nie miałam zbyt wielkich chęci by tam się wybrać, więc nie robiło to dla mnie dużego znaczenia.

– Co związku z tym? – powtórzyłam pytanie.

– Nie mam pary, z którą mógłbym się tam wybrać. – powiedział odbijając się od ściany i podchodząc w moją stronę.

Już miałam odpowiedzieć mu tymi samymi słowami jednak głos uwiązł mi w gardle. Powoli zamknęłam usta i spojrzałam na niego marszcząc brwi. Założyłam ręce na biodra i przerzuciłam ciężar swojego ciała na drugą nogę.

– Czy ty mnie właśnie zaprosiłeś na bal?

Chłopak spojrzał na mnie z rozbawieniem w oczach. Podszedł w moją stronę, na tyle blisko, że stał niecałe pół metra ode mnie i mogłam poczuć jego oddech na szyi. Złapał kosmyk włosów w palce i spojrzał w moje oczy.

– A czy przypadkiem przed sekundą tego nie powiedziałem?? – powoli spuścił moje włosy, a jego głos brzmiał dość nietypowo.

Poczułam, jak momentalnie czerwienię się na twarzy. Cofnęłam się szybko kilka kroków.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 10, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Dzieci Nocy - CiszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz