Rozdział 12

188 25 25
                                    

Odwróciłam się szybko, mój słuch mnie nie mylił. Przede mną stała Daga. Jej ciemne, zimne oczy wpatrywały się we mnie. Na twarz powoli wkradał się jej chytry uśmiech, który przyprawił mnie o dreszcze. Dziewczyna założyła ręce na pierś i wyprostowałą się bardziej, pokazując mi swoją przewagę. Przełknęłam głośno ślinę kidy przybliżyła się do mnie na parę kroków.

- Czyżby nasz mały człowiek się zgubił?

Milczałam nie wiedząc co powiedzieć. Daga mnie przerażała, nie będę ukrywać. Jej budowa, wygląd i spojrzenie wzbudzały we mnie strach. Fakt, że kontroluje ogień, nie pomagał.

Mój brak odpowiedzi chyba ją zdenerwował, ponieważ podeszła do mnie szybkim krokiem i popchnęła mocno, sprawiają, że prawie straciłam równowagę.

- Co się tak gapisz? Zapomniałaś jak się mówi?

Wysyczała mi w twarz na co spojrzałam jej w oczy, które wypalały we mnie dziury.

- Nie po prostu twój oddech tak śmierdzi, że bierze mnie na wymioty, a sfajdanie podłogi jakoś mi się nie widzi.

Gdy tylko słowa opuściły moje usta, palnęłam się mentalnie w łeb. Dlaczego nigdy się nie zastanowię za nim coś powiem? No tak, bo ja mówię to co myślę. Niby spoko cecha, ale nie zawsze robi na dobre, zwłaszcza w takich sytuacjach.

Daga wpatrywała się we mnie z nienawiścią. Twarz wygięła jej się w grymasie gniewu a ciężki oddech wypuszczała przez zęby z gwizdem.

- Coś ty powiedziała?! - syknęła.

- Nie dość, że głupia, to jeszcze głucha? - odpowiedziałam mało myśląć.

No pięknie, teraz to mogę już sobie trumnę zamawiać. Naprawdę, moja głupota sprowadzi na mnie kiedyś śmierć, o ile nie teraz.

Dziewczyna trzęsłą się z gniewu, natomiast ja, ze strachu. Mój lęk rósł z każdą sekundą, jednak mimo tego nie mogłam się powstrzymać od docinek. Nie byłam przyzwyczajona do dokuczania w szkole, ponieważ uchodziłam za jedną z tych bardziej lubianych. Ta sytuacja była dla mnie nowa i nie do końca wiedziałam jak się zachować.

Po krótkiej chwili ciszy, która dla mnie była wyjątkowo głośna, przez, myśli, które obijały mi się o ściany mózgu, po korytarzu rozniósł się wściekły głos Dagi.

- Ty szmato! - ryknęła wściekła.

Jednym silnym ruchem popchnęła mnie na ścianę, uderzyłam o nią plecami a zmoich płóc uszło całę powietrze. Stęknęłam głośno, osuwając się na ławkę, która stała pod ścianą. Automatycznie zakryłam głowę rękoma i spróbowałam się skulić, łapczywie nabierając powietrza. Mało mi to jednak dało, ponieważ Dago złapała mnie za ramię i rzuciła mną na przeciwległą ścianę. Uderzyłam głową o cegły a świat zawirował. Poczułam jak coś mokrego i lepkiego spływa mi na oko. Podniosłam rękę do niego delikatnie je macając. Widok na dłoni mnie nie zdziwił gdyż przypuszczałam, że będzie to krew. Nie miałam jednak zbyt dużo czasu aby o tym myśleć gdyż świat przed moimi oczami ciągle wirowania lecz wciąż mogłam zobaczyć jak dziewczyna się do mnie zbliża. Spróbowałam od niej uciec, niestety ledwo stałam na nogach i jedyne co udało mi się osiągnąć to żałosne potknięcie. Poczułam jak pięść Dagi wbija mi się w brzuch. Tym ruchem wybiłam ze mnie ostatnie resztki powietrza, które we mnie zostały, przez co opadłam na kolana w bezdechu.

- Żałosna jesteś. Nie będziesz próbowała się bronić? Już po dwóch ciosach leżysz na ziemi? Ta szkoła schodzi na psy skoro takie Permety jak ty się do niej dostają. Dla ciebie i innych twojego pokoroju najlepsza jest śmierć, przynajmniej nie będziecie zanieczyszczać tego świata.

Dzieci Nocy - CiszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz