#11

1.2K 57 53
                                    

Wytężyłam wzrok,żeby móc dojrzeć twarz osoby stojącej w mroku.Jednak nie na wiele się to zdało.

-Pokażesz się,czy czekasz aż rzucę sie na ciebie z nożem?-Wydukałam.

-Ach,przepraszam.-Przystanął dwa kroki bliżej światła.

-Och,Spencer.Na przyszłość radziłbym żebyś nie próbował wywołać u mnie zawału serca.-Uśmiechnęłam się szeroko i poklepałam miejsce obok mnie,dając mu znak,aby usiadł.

-Przepraszam,nie miałem tego w planach.-Usiadł przy mnie.-Nie możesz spać?-Spytał przyglądając się moim opuchniętym oczom.

-Miałam zły sen.-Pokręciłam głową.-Nie ważne. A ty?-Spytałam odpalając papierosa.

-Myślałem nad tym wszystkim... Nie ma mowy żebym zasnął.

-Tak,rozumiem cię. Znaleźliśmy się w trudnej sytuacji,ale jakoś sobie poradzimy. Musimy.

-Masz rację.-Przyznał.-Jak Loren?

-Była przerażona,ale jest silna,więc da sobie radę. Dzięki że pytasz.-Uśmiechnęłam się.

Po moich słowach zapadła cisza.
Słuchać było jak koniki polne dają swoj koncert.
Księżyc tej nocy był naprawdę ogromny i idealnie oświecał ulice Alexandrii i każde nawet najciemniejsze jej zakamarki.

-Wiesz..-Zaczął Spencer.-Tak siebie myślę..

Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.

-No?

-Skoro już nie możemy spać i tak siedzimy.. może chciałabyś przyjść do mnie napić się czegoś?-Patrzył na mnie domagając sie odpowiedzi i z nadzieją w oczach.

-amm.. Wiesz..ja nie mogę. Przepraszam.-Wydukałam.

Podniosłam się.

-Czekaj.-Próbował mnie zatrzymać.-Przepraszam. Nie powinienem walić tak prosto z mostu.

-Nie,nic się nie stało. Wiesz,pójdę sie przejść.

Przetarłam dłonią twarz i ruszyłam środkiem Alexandrii.
Słońce powoli wyłaniało się zza chmur a jego promienie świeciły mi prosto w oczy.
Szłam trzymając dłonie w kieszeniach i z spuszczoną głową.
Rozmyśłałam co będzie potem. Skoro Negan teraz jest zdolny do takich rzeczy,to co będzie w stanie zrobić później? Czy będzie w stanie zabić Ricka albo kolejne osoby z naszej osady? To na pewno jest w stanie zrobić,a czy zrobi? Czy myśli o tym juz teraz? Czy ma to zaplanowane?
Nie może zabić nas wszystkich bo dajemy mu zapasy. Chociaż kto wie,co mu strzeli do głowy...
Przez to że słońce zaczęło wychodzić,robiło sie coraz cieplej.
Przechodziłem właśnie obok mieszkania Ricka.
Ciekawe jak on wyobraża sobie naszą przyszłość. Czy ma zamiar uporządkować się Neganowi,czy raczej wymyśleć plan i się mu sprzeciwić. No,chyba że czeka na to aż wszystkich nas wybije. Mam jednak nadzieję,że szybko coś wymyśli. Przecież nie możemy tak siedzieć bezczynnie.

-Kate?-Podskoczyłam na swoje imię.-Spokojnie,to tylko ja.

-Oh,Rick. Czy wy wszyscy chcecie doprowadzić mnie do zawału?-Spytałam żartobliwie.

Rękę trzymałam na klatce piersiowej starając sie uspokoić oddech.

-O czym tak myślałaś,że sie tak wystraszyłaś?

-em.. o tym gdzie pojadę z Loren po zapasy.-Bo przecież nie powiem mu,że myślałam o Neganie i o tym,czy Rick ma jakiś pomysł na wyjście z tej sytuacji.

-Ach,tak. Mogę dać ci mape okolicy.

-Dzięki. Spałeś w nocy?

Rick przejechał dłonią po karku i spojrzał na mnie.

i hate you but i love you...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz