#4 poszukiwania.

1.4K 77 40
                                    

Siedząc na podłodze po turecku z wywalonymi z półek rzeczami przeszukiwałam każdy zakątek domu w poszukiwaniu zaginionych broni.
Może wzięłam i zapomniałam powiedzieć o tym Olivi? Nie,przecież to się nie trzyma kupy.Gdybym rzeczywiście zapomniała,to Loren by mi o tym przypomniała, bądź sama zaniosła Olivi.

-Kurwa-Klnęłam pod nosem wywalając kolejne szuflady.

Usłyszałam skrzypienie paneli.

-I jak?Masz coś?-Z głosu poznałam Rosite

-Ta,nareszcie znalazłam swoje zagubione gumki do włosów i kilka skarpetek,nic poza tym.A jak tam?

-Nic co by szczególnie zwróciło uwagę Negana nie mamy.

-Kurwa,przecież muszą gdzieś być.

Wywaliłam kolejną szufladę która z hukiem wylądowała na ziemi.

-To na nic-Stwierdziłam.-Tu przecież nic nie ma.

Podniosłam się z kolan i skierowałam się do wyjścia.

-Pójdę sprawdzić jak sytuacja na zewnątrz-Rzuciłam w progu.-Nie szukaj.Tu i tak nic nie ma.

Dziewczyna tylko przytaknęła i również zwróciła się do wyjścia.

Schodziłyśmy po schodach w dół,gdy ni stąd ni zowąd pojawił się przed nami Rick z nadzieją w oczach.

-I Co? Powiedzcie że macie.

-Niestety-Odpowiedziała za mnie Tara.

Nie zwracając na nich uwagi wyszłam z mieszkania.

***

Idąc tak ulicą zaczęłam rozmyślać nad tym, kto mógł zabrać tą broń.
Myślę,że każdy kto był w nocy z nami i wie jaki potrafi być Negan,nie zrobiłby tego,bo zwyczajnie by się bał. Więc musi to być ktoś kogo tam nie był.
Kogo nie było?

Tara,Spencer,Gabriel,Loren... Zaraz...Loren! Gdzie ona Jest?! Kompletnie o niej zapomniałam.

-Zostaw mnie!-Usłyszałam znajomy głos.

-Nie tak ostro,maleńka-Zbawcy.. znowu oni.

Podbiegłam do miejsca z którego słyszałam głosy, a to co zauważyłam,cholernie mnie wkurwiło.
Otóż zobaczyłam Loren i jednego z Zbawców który kleił się do niej.

-Zostaw ją!-Podbiegłam do nich bliżej.

Mężczyzna odwrócił się z niemałym zaskoczeniem po czym na jego twarzy pojawił się uśmieszek.

-Coś nie tak?-Spytał jakby to co robił było czymś normalnym.

Nie myśląc wiele poprostu uderzyłam go z pięści w twarz.
Zatoczył się lekko po czym z dłonią przylożoną do ust i uśmiechem odwrócił się w moją stronę.

-Nareszcie coś sie będzie działo-Wypowiadając te słowa oblizał swoje usta.

Jego zgięta w pięść dłoń szybko znalazła się na mojej twarzy powodując mój upadek i lekki krwotok z nosa.

-Zostaw ją!-Krzyczała Loren próbując odciągnąć ode mnie mężczyznę.

Szarpała go za rękaw czarno-czerwonej koszuli lekko ją przy tym rozrywając.
Mężczyzna tylko krzywił twarz krzycząc do niej żeby się odwaliła,aż w końcu machnął ręką uwalniając się z jej uścisku przez co dziewczyna straciła równowagę i uderzając głową o ziemię upadła na zimny asfald.

Wtedy ciśnienie skończyło do góry.
Ignorując zawroty głowy,spowodowane gwałtownym podniesieniem się z ziemi, pośpiesznie wstałam,zacisnęłam mocno zęby i z całej siły,która pojawiła sie niewiadomo skąd, uderzyłam go w szczękę.
Zrobił dwa kroki w tył po czym poplątały mu się nogi i wylądował na ziemi ciągle trzymając sie za obolałą szczękę.
Nie chcąc mu odpuścić,usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam okładać pięściami.

-Ty sukinsynu! Zabije cię! -krzyczałam podrażniając przy tym gardło,które już powoli zaczynało boleć.

-Kate! Nic mi nie jest.Zostaw go już!-Słyszałam zapałkany głos Loren za plecami.

Nie chciała mnie odciągnąć od niego żebym nic mu nie zrobiła.Robiła to,bo wiedziała co sie stanie, jak Negan to zobaczy.
Powoli już zaczynało brakować mi sił,ale nie przestawałam.

Poczułam mocne szarpnięcie za tył mojej koszulki i kilka drobnych kosmyków włosów,które wydostały się z luźnego kitka.
Wylądowałam plecami na ulicy przez co okropny ból przeszedł przez mój kręgosłup.
Syknęłam cicho i zmrużyłam oczy pod wpływem bólu.
Uchyliłam lekko oczy,aby sprawdzić kto tak brutalnie mnie odciągnął.
Ujrzałam blask lufy od pistoletu od którego odbijało się słońce i raziło moje zaczerwienione oczy,więc uniosłam lekko prawą dłoń,aby zasłonić słońce i spojrzeć na osobę która stała nade mną.

-Rusz się gwałtownie,a rozjebie ci łeb-Ostrzegła kobieta o lekko ciemnej karnacji,patrząc na mnie zabójczym wzrokiem.Patrząc w jej oczy,miałam pewność, że nie kłamie.

Powoli uniosłam się do pozycji siedzącej ani na chwilę nie spuszczając kobiety z oczu.

-Arat-Usłyszałam zachrypnięty,męski głos,przez co oczy mi się rozszerzyły,a serce wręcz podskoczyło do gardła.-Zawsze musisz być taka brutalna?

A więc, jestem.

Komentujcie.
Oceniajcie.
Wytykajcie błędy.
I takie tam.
Kto już wie,kto się pojawił na samym końcu? To chyba nie trudna zagadka xd

i hate you but i love you...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz