#31

563 34 27
                                    


Straciłam siły aby dalej móc płakać, brakło mi łez w opuchniętych, zmęczonych oczach.
Przebiłam czaszkę dziewczyny niedługo po jej śmierci, nie chciałam widzieć jej w takim stanie.
Siedziałam na zimnym betonie a na kolanach delikatnie ułożyłam głowę mojej małej siostrzyczki. Głaskałając ją po wciąż miękkich włosach nie zwracałam uwagi na zakrwawioną dłoń od rany którą jej zadałam
Jej skóra była lodowata, coraz to bladsza oraz sina. Oczy coraz bardziej stawały się podkrążone, a krew z rany w okolicy brzucha przestała się sączyć.

Słońce zaczęło zachodzić a chłodny wiaterek delikatnie rozwiewał moje włosy. Kilka kropel deszczu kapło na moją suchą skórę.
Przetarłam wierzchem dłoni podrażnione oczy i wtedy usłyszałam znajomy głos za plecami.

-Kate? Musimy ją zabrać a ciebie opatrzyć.-Od razu poznałam ten zachrypnięty głos. Widziałam z daleka jak inni przyglądają się z bezpieczniej odległości. Wiedziałam że mówią o mnie, niektórzy ze złością wymalowana na twarzy pokazywali palcami w moją stronę. Uznawali że ich zdradziłam i nie miałam im tego za złe, niech myślą co chcą, ale to ja wiem jak było naprawdę. Chciałam chronić Loren, obiecałam to naszym rodzicom a teraz zostałam sama. Złamałam obietnice której się trzymałam od początku tego wszystkiego. Loren nie żyje i jest to moja wina.

-Zaczyna padać.- Kontynuował.- Musimy ją pochować póki ziemia nie jest mokra.-Miał rację, ale nie chciałam o tym nawet słychać.

Uniosłam prawy kącik ust, kiedy przypomniała mi się melodia którą to śpiewałyśmy zawsze gdy Loren czegoś się bała. Zaczęła tak robić podczas jednej z kilku kłótni naszych rodziców jeszcze w czasach gdy wszystko było normalne i nikt nie spodziewał się tego co czeka nasz świat. Zamykałyśmy się wtedy w innym pokoju, kazałam zawsze zakryć jej uszy dłońmi, tak aby nie słyszała krzyków mamy osądzających tatę o zdradę, ani taty i rzucania wszystkim co pod rękę wpadnie. Kazałam jej patrzeć mi prosto w oczy, tak aby skupiła się na mnie i razem nuciłyśmy melodie.
Mimowolnie zaczęłam nucić piosenkę pod nosem, jednak tym razem nie patrzyła mi w oczy, a z jej ust nie wydobył się nawet najmniejszy dźwięk. Tak bardzo pragnęłam znowu usłyszeć melodie z jej ust i poczuć jej błękitne oczy wlepione w moje.

-Kate.-Daryl ciągle tu był.- Zabiorę ją, zaopiekuje się nią- Odparł cichym głosem kucając u mego boku.- Zasługuje na piękny pochówek, i taki właśnie jej zrobimy, tylko pozwól mi ją zabrać.

Znowu miał rację, zasługiwała. Zasługiwała na wszystko co najlepsze, ale na pewno nie zasługiwała na taki los.
Nie zasługiwała na siostrę, która nie potrafiła jej obronić. To była moja wina.

Daryl wyciągnął dłoń w stronę martwej dziewczyny, chcąc zabrać ją z mojego uścisku.

-Zaopiekuje się nią, obiecuje.-Wyszeptał wyciągając drugą rękę.

-Zostaw ją.- Rzuciłam w końcu gdy tylko jego dłoń dotknęła jej zimnego ramienia.

-Muszę ją zabrać.-Kontynuował.

-Nie dotykaj jej.-Chwyciłam za zakrwawiony nóż, dokładnie ten sam którym skróciłam cierpienie mojej siostry.- Masz ją zostawić i zostawić mnie. Macie się odpierdolić, rozumiesz?-Warknęłam.

Mężczyzna nie spuszczając wzroku z noża którego mocno trzymałam w dłoni, odsunął swoje ręce od dziewczyny.

-Chce ci pomóc, Kate.-Odparł.- Wiem, że teraz ci ciężko. Pozwól sobie pomóc, pozwól mi być przy tobie kiedy tego potrzebujesz.

-Nie potrzebuję.-Rzuciłam nawiązując z mężczyzną kontakt wzrokowy. -Nie potrzebuje ciebie, ani was wszystkich. Nigdy was nie potrzebowałyśmy. Byłam głupia myśląc że było inaczej. Dołączyłyśmy do was, bo się bałam. Bałam się, że sobie sama nie poradzę. Teraz wiem, że dałabym radę i wiem, że popełniłam błąd.-Daryl uważnie słuchał tego co mówię i nawet na chwilę nie odwrócił ode mnie wzroku.-Ale już jest za późno.- Spojrzałam na martwe ciało, a kilka kropel łez spłynęło po moim policzku. -Nie naprawie już tych błędów.

i hate you but i love you...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz