XXII

852 60 16
                                    

Melania, wraz z resztą grupki jej znajomych umiejętnie udawali, że w jej zniknięciu nie było nic podejrzanego. Świetnie wychodziło im granie, tematów zresztą nie brakowało — jej postępy w treningach, chłopak Sophie, bal u Slughorna, lekcje, zbliżające się święta.

Jako jedyna nie podzieliła się swoimi planami na przerwę grudniową i zaniepokoiło ją, że żaden z chłopców nie zwrócił na to uwagi. Wymyśliła przecież bardzo realistyczne kłamstwo, którym aż szkoda było się nie podzielić. Nie dali jej jednak do tego okazji, a sama nie chciała się narzucać.

Po śniadaniu udali się na lekcje eliksirów do lochów, gdzie ze śmiechem obserwowała, jak na miejsce obok niej zmierzają w tym samym czasie Max, Sophie oraz Lily.

— Kto pierwszy ten lepszy. — usłyszała nad sobą w akompaniamencie trzaśnięcia książki o drewniany blat ławki. Nie musiała się oglądać, by rozpoznać Remusa, widocznie zadowolonego z siebie. — Nie spodziewałaś się tego, prawda? — mruknął do niej z uśmiechem na ustach.

Melania zaśmiała się cicho, wyciągając własną książkę. Kręciła piórem w dłoni, opierając łokcie na ławce.

— Jestem zaskoczona. Chciałabym jednak posłuchać na tej lekcji. — uśmiechnęła się i oparła twarz na dłoniach.

— Będę cicho. Bardzo cicho. — szepnął do niej konspiracyjnie i wyjął z torby dwa kawałki pergaminu. Oddał jej jeden, wraz ze swoim piórem. — Są połączone, nie będę przeszkadzać innym. — wyjaśnił jej  wyprostował się na swoim krześle.

— Tylko mi, rzecz jasna... — mruknęła i napisała elegancką czcionką pierwsze słowa na jego pergaminie.

Odwrócił od niej wzrok, by zerknąć na swoją kartkę.

Spójrz, czy Lily nie jest zła.

Remus obejrzał się, zerkając na przyjaciółkę i, nie chcąc marnować miejsca, odpowiedział Melanii szeptem:

— Nie. Co więcej, uśmiecha się. 

Melania aż obejrzała się do tyłu, by samej to zobaczyć. Nie kłamał, a rudowłosa na jej zdziwiony wzrok uniosła kciuki w górę, na co obie się zaśmiały. Odwróciła się i niemal od razu pochyliła nad pergaminem, pisząc kolejną wiadomość do Remusa.

Mam dla Ciebie kolejną książkę!

Nadal mam złamane serce po ostatniej.

Melania uśmiechnęła się pod nosem, próbując się nie roześmiać.

Ta jest weselsza.

O czym jest?

Melania spojrzała na niego i ostentacyjnie pomachała pergaminem w powietrzu.

— Musiałbyś mi dać kilka więcej, żebym ci odpowiedziała.

Remus uśmiechnął się delikatnie i spuścił wzrok na pergamin. Melania zrobiła to samo, długo czekając na to, żeby w końcu napisał:

Może pójdziesz ze mną na błonia po lekcji?

Oczywiście.

Cieszę się. I weź książkę.

A po co innego bym tam szła?

Remus aż podniósł na nią wzrok i uśmiechnął się delikatnie. Zmienił temat, powoli kreśląc litery na pergaminie.

Siedzieli w pierwszej ławce, naprzeciwko biurka Profesora Slughorna, spędzając pierwszą godzinę na pisaniu drobną czcionką na specjalnym pergaminie, ku uciesze nauczyciela, który sądził, że dwójka pilnych uczniów sporządzała notatki z jego wykładu. 

Krukonka || Remus Lupin FFWhere stories live. Discover now