Lily wyglądała swojej przyjaciółki wśród stołu Krukonów i z ogromnym zawodem zauważyła, że Melania ominęła zarówno śniadanie jak i obiad. Pochyliła się nad stołem i zwróciła się do Remusa, który jako jedyny z Gryfonów mógł wiedzieć, co działo się z jej przyjaciółką.
— Remus... — rzuciła, by zwrócić na niego swoją uwagę i gdy jej się to udało, pokazała ręką w stronę stołu Ravenclavu. — Widziałeś Melanię? Nie przyszła... Wiesz, gdzie jest? — pytała ze zmartwionym tonem.
Chłopak spłoszył się i odruchowo i poszukał Krukonki wzrokiem, rozglądając się.
— Nie, nie mam pojęcia gdzie jest... — odpowiedział. — Niestety...
Wszystkie rozmowy w Wielkiej Sali ucichły, gdy dyrektor Dumbledore podszedł do mównicy.
— Drogie uczennice i uczniowie... — zaczął dostojnym tonem, uśmiechając się serdecznie. — Jak codziennie, zgromadziliśmy się tutaj w Wielkiej Sali, aby cieszyć się wspólnie spędzonym czasem i pysznym jedzeniem. Dziś jednak mam dla was szczególną wiadomość, która, mam nadzieję, napełni wasze serca radością i ekscytacją...
***
— Dwa bale świąteczne!? — krzyknęła wściekle Melania, jej głos mimo wielu uczniów na korytarzu, rozniósł się echem. Jej przyjaciele z domu spojrzeli na nią z daleka i uśmiechnęli się pod nosem, bo spodziewali się po niej takiej reakcji.
— Daj spokój, to przecież fajnie! — zaśmiała się z niej Lily i wsunęła jej rękę pod ramię, prowadząc po korytarzu w bardziej prywatne miejsce. — Z kim pójdziesz? — zapytała dyskretnie, z lekkim uśmieszkiem na ustach.
— Pewnie z nikim. — burknęła i przewróciła oczami.
Lily ucieszyła się, gdy nie usłyszała imienia znienawidzonego krukona. Mimo że poczuła ulgę, to było to tylko chwilowe i szybko zastąpiło to uczucie współczucie.
— Mogę ci kogoś znaleźć, jeżeli chcesz... — mruknęła Lily, patrząc jej w oczy, żeby znaleźć odpowiedź.
Lily pójdzie z Severusem, Sophie z tym swoim chłopakiem, Max pójdzie z Dorcas... Evana Rosiera nie chcę, może Remus...?
Nie.
Jego niecodzienne zaproszenie na pewno wynikało z tego, że z ich domu tylko on i Lily idą na przyjęcie do Slughorna. Gdyby szła jakaś gryfonka, a na ogólnodostępnym balu z pewnością będą prawie wszystkie lub nawet wszystkie, to z pewnością by mnie nie zapytał.
Westchnęła ciężko, zwalniając kroku.
— Sama nie wiem. Czy to tak źle, jak będę bez pary? — zapytała i spojrzała na Lily, która wnikliwie się w nią wpatrywała.
— Tak! Mel, nie denerwuj mnie... — rudowłosa pokręciła głową z niedowierzaniem i niemałym oburzeniem. — To świetna okazja, żeby dobrze się zabawić! Dlaczego niby masz być sama?
— Bo się dobrze ze sobą bawię sama? — zapytała i stłumiła myśli o tym, że Lily automatycznie założyła, że utknie z jedną osobą na całą noc i nie zamienią ze sobą nawet słowa. Ta nagła realizacja sprawiła, że mimo wszystko poczuła ukłucie w sercu.
Rudowłosa wyczuła, że jest coś nie tak, że coś gryzie jej przyjaciółkę. Puściła ramię czarnowłosej i odsunęła się delikatnie, patrząc na nią podejrzliwie.
— Mel? Wszystko w porządku?
Dziewczyna spuściła wzrok, nie mogąc pozbierać myśli. Tu nie chodziło tylko o nią... Lily nie pomyślała nawet o Severusie?