9.

25 8 4
                                    

Chłopak się wzdrygną.
Koń z lekkością przeskoczył przez przeszkodę.

John zwolnił Charliego do stępa.
- Następnym razem mnie uprzedzaj że spadasz albo przynajmniej tak mocno mnie nie ściskaj bo naprawdę to bolało.
- Tchórz.
- Bo zaraz znowu polecisz do tylu !
- pff.
Znowu zapadła cisza .
Nic sobie z tego nie robiłam i miałam gdzieś czy John jest na mnie zły czy nie .
Mimo to ,że dużo zrobił dla mnie.... Cóż jestem chamska i nie za bardzo się tym przejmuje ...bywa.
- Nicole
Nic nie mówiłam
- Jesteś na mnie zła?
A jak myślisz! ?
- Przepraszam...
Teraz ogarnęłam że on do mnie mówi "przepraszam"
- ymmn.... aha
-Nie bądz zła.
Byłem głupi... nie wiedziałem czy jesteś przygotowana na skoki i mogłaś coś sobie zrobić
- Umiem skakać! - krzyknęłam
- Wiem nie o to mi chodzi
Nie jestem zła, zrozum.
- Okej
Daleko jeszcze do stajni ?
-Nie, za chwile będziemy
- spoko
- Właściwie jak się tu znalazłaś? W sensie co się stało?
-Ehhh. Klacz mi uciekła i poszłam jej szukać . Znalazłam klacz i zadzwoniłam po weta .Nie wiedzą czy klacz przeżyje...jest w stanie krytycznym ...-łzy zaczeły mi płynąć po policzkach . Odwróciłam się i patrzyłam na ziemię . Zacisnełam kciuki że aż zaczęły bieleć. Słychać było chlupanie z pod kopyt Charliego . Ziemia jest wilgotna wszędzie było pełno kałuż ....przestało padać.Przez to wszystko nawet tego nie zauważyłam . Mimo łez dalej kontyunowałam rozmowę .

-W pewnej chwili spadłam z Lawendy ,ponieważ spłoszyła się i stanęła dęba . Bardzo bolała mnie ręka i usiadłam przy drzewie ...niestety zaczęło później mocno padać.
Próbowałam wrócić do domu. Strasznie grzmiało .
Pamiętam tylko te wielkie pioruny niedaleko nas i pędzącą w przepaść Lawendę.
Nic więcej.
- Potem straciłaś przytomność .
-aha - nie wiedziałam co więcej powiedzieć nic innego nie przychodziło mi do głowy .
Chłopak zauważył,że płacze
- Nicol
- Słucham?
Nie podniosłam wzroku i dalej uparcie patrzyłam w dół.
- Nie smuć się wszystko będzie dobrze.
Gdy tylko to usłyszałam myślałam że zaraz nie wytrzymam.
Ile ja razy słyszałam teksty typu "wszystko się ułoży"," jakoś to będzie "
Wychodziło na to że nic nie będzie. Nigdy dobrze .
Takie głupie powiedzonka nigdy mnie nie podnoszą na duchu . Dzięki temu czuje się jeszcze gorzej.
Pamiętam to było 2 lata temu razem z moja koleżanka Jennifer   byłyśmy na obozie .
Na 2 tygodnie . Bardzo ją lubiłam . Codziennie chodziłyśmy wszędzie razem i jeździłyśmy na tą samą godzinę. Prawie cały czas razem przebywałyśmy. Była to najstraszniejsza historia mego życia.
3 dni po terenie dziewczyna bardzo źle się czuła . 2 razy nawet straciła przytomność.
Musiała jechać do domu .
Płakałam za nią bardzo.
Mieszkała ona bardzo daleko .
Dzwoniłam do niej codziennie.
Po kilku dniach napisała mi że nie będzie odbierać telefonów i odpisywać dość długo.
Nie wiedziałam o co chodzi ... nie zdawałam sobie sprawy że aż tak długo. .....
Ciągle jej pisałam ale nie odpisywała.
Nie odpisywała mi i tajemniczo ze mną rozmawiała. Zazwyczaj mówiła że jest bardzo zajęta. I nie może rozmawiać.
Na koniec rozmowy zawsze powtarzała że jestem dla niej jak siostra i bardzo za mną tęskni.
Mówiła że jest chora ale niedługo wyzdrowieje .
Każdy mówił że wszystko będzie dobrze.
Zaczęłam się martwić i zadzwoniłam do jej mamy .
Okazało się,że Jennifer  nie żyje.
Miała białaczkę.
Straciłam chęć do życia .
Nie mogłam się pozbierać.
Chciałam umrzeć...
Za dużo przeszłam wtedy.Gdybym wcześniej wiedziała to na pewno bym ją odwiedziła.
Nie wiedziałam że będę widzieć ją po raz ostatni.

Zrobiło mi się smutno myślałam że zaraz zwymiotuje .

*15 min później *

- Ok to jesteśmy na miejscu
...
- Hej ! Wstawaj.
- Co? ja nie śpię.
- Ta jasne spałaś się jak suseł.
John zaczą się śmiać .
- Ile spałam? - w końcu powiedziałam ziewając przy tym
- z 20 minut
dopiero teraz zauważyłam że jestem na miejscu. Chyba jeszcze śpię xd
John zsiadł z konia .Następnie poluzował popręg i zaczą prowadzić Charliego ze mną na grzbiecie .
Moim oczom ukazała się wielka brama .
Chłopak ją otworzył .
Za bramą znajdował się cały pensjonat .

Naprawdę nie przypuszczałam że jest on taki ładny.
Pewnie wykupienie boksów dla Lawendy kosztowało fortunę .
Mam wyrzuty że byłam dla Johna nie miła .

Okej trochę dłuższy rozdział xd
Dawno nie pisałam. ...przepraszam to głównie przez naukę 😕:(

Gwiazdki i komy motywuja do częstego pisania kolejnego rozdziału. 😍

Słysząc Stukot Kopyt Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz